wtorek, 29 marca 2011

„The Secret Lives of Baba Segi's Wives” - Lola Shoneyin


The Secret Lives of Baba Segi's Wives”, debiutancka powieść Loli Shoneyin, to pierwsza pozycja z listy zgromadzonych ostatnio nominacji do Orange Prize, którą udało mi się przeczytać. 

To osadzona w Nigerii historia rodziny Isholi Alao – statecznego, korpulentnego i dobrze sytuowanego Nigeryjczyka, dumnego ojca swych czterech żon, ojca siedmiorga dzieci – i jego domostwa. Ishola Alao, czyli Baba Segi, to tradycjonalista, człowiek niewykształcony, ordynarny, wulgarny i po prostu niechlujny. Jego najmłodsza żona,,  Bolanle, nie może zajść w ciążę, więc Baba Segi wysyła ją (w geście poszanowania dla jej wykształcenia) do szpitala, by dojść przyczyn niepłodności. Okazuje się, że rodzina Baba Segi skrywa wiele sekretów, które powoli wychodzą na wierzch... 

The Secret Lives of Baba Segi's Wives” to wciągająca lektura. Czytelnik od początku zadaje sobie pytanie w jaki sposób Bolanle, młoda, piękna, wykształcona kobieta, znalazła się w domostwie Baba Segi. Historię rodziny Alao poznajemy stopniowo, w kolejnych odsłonach, poprzez wielu narratorów zabierających głos, by ukazać wydarzenia ze swojego punktu widzenia. Przyznam się, że zaczęłam się nieco gubić, kto akurat zabierał głos, ale rozumiem, że wielonarracyjna struktura powieści była zabiegiem koniecznym... Przyjemności czytania nie zepsuł mi nawet fakt, że udało mi się odgadnąć niektóre tajemnice zanim przeczytałam pierwszych sześć rozdziałów, sztuka, która bardzo rzadko się mi przytrafia. Ta książka była niezwykle interesującym spojrzeniem na kulturę i społeczne zwyczaje współczesnej Nigerii, która dla mnie jest wciąż nieodkrytą, białą plamą na literackiej mapie świata. 

Ze wszystkich bohaterów „The Secret Lives of Baba Segi's Wives”, postać Bolanle podobała mi się chyba najmniej. Denerwowała mnie czasem jej uległość, dziwna jakaś bezwolność, sposób w jaki przez dwa lata pozwoliła się traktować zupełnie jak jakiś worek do bicia (nie w sensie fizycznym, tylko raczej psychicznym). Co przez to chciała osiągnąć? Dopiero w trakcie czytania powieści odkryłam powody, dla których dziewczyna mogła zachowywać się tak, a nie inaczej, ale moim zdaniem jej postać, w porównaniu z pozostałymi bohaterami książki, wypadła blado. 

Za to pozostałe postacie – cóż to były za charaktery! Żony numer jeden, dwa i trzy były świetnie przedstawione, każda pełnowymiarowa, pełna indywidualnych cech i każda z nich miała do opowiedzenia coś ciekawego. Nie mogę powiedzieć, że były przyjemnymi kobietami, ale na pewno były to niezapomniane kreacje. 

Jednak najciekawsza chyba wydała mi się postać Baba Segi. To prawda, czasem jego zachowanie budziło po prostu obrzydzenie, ale był on zarazem komiczny i tragiczny, naiwny i pełen życiowej mądrości. Fascynujące wydaje się to, jak wielką rolę w utrzymaniu pomyślnego wizerunku mężczyzny odgrywa sprawność seksualna, a liczne potomstwo stanowi dowód męskości. Mimo swych wad Baba Segi jest człowiekiem głęboko rodzinnym – na swój sposób podchodzi poważnie do swoich obowiązków wobec żon i dzieci, starając się by niczego im nie brakowało. W krótkiej odpowiedzi na mojego mejla z podziękowaniem za ciekawą lekturę, Shoneyin przyznała, że „Baba Segi, w głębi duszy jest dobrym człowiekiem. Jest po prostu produktem swojego czasu, swojej generacji”. 

Historia opowiedziana w „The Secret Lives of Baba Segi's Wives” jest okazją do poruszenia wielu istotnych problemów nękających współczesną Nigerię. Przede wszystkim poligamia, która w Nigerii jest wciąż dopuszczalna prawnie w północnych stanach, które rządzone są według praw szariatu. Obraz rodziny poligamicznej, jaki autorka maluje, nie należy do pozytywnych. Sytuacja kobiet w Nigerii jest również wyraziście ukazana – w równie niepokojący sposób. Kiepski poziom oświaty i służby zdrowia w Nigerii również nie poprawiają ich położenia. 

Mimo tego, że w książce przedstawiono szereg ważkich problemów, autorce udało się uniknąć moralizatorstwa lub ckliwości – jej język jest pełen humoru, ciepła a równocześnie potrafi miejscami poruszyć czytelnika. 

Reasumując – „The Secret Lives of Baba Segi's Wives” to udany debiut. Życzę autorce wszystkiego najlepszego i mam nadzieję, że kolejne książki będą jeszcze lepsze, bo na pewno chciałabym po nie sięgnąć.

1 komentarz:


  1. Gość: czytanki anki, hgs30.internetdsl.tpnet.pl
    2011/03/30 08:43:05
    Od kiedy poczytałam u Ciebie o tegorocznych kandydatach do nagrody Orange, to właśnie ten tytuł zaintrygował mnie najbardziej. Widzę - a raczej czytam;) - że nie bez powodu;) Będę wypatrywać okazji zakupu, na pewno.
    lilithin
    2011/03/30 15:23:56
    Bardzo podoba mi się okładka :) Jeśli interesują Cię podobne historie, polecam też "Kamienie przodków" Aminatty Forny.
    maioofka
    2011/03/30 19:27:34
    Zachęcona, ale pozostaje mi czekać na polskie wydanie. Jak zawsze.
    dabarai
    2011/03/30 20:08:08
    Aniu - teraz czytam 'Pleasure seekers" i tez mi sie bardzo podoba!

    Lilithin - słyszałam dużo o autorce, może w końcu się przekonam i sprawdzę, czy mi sie spodoba! :D

    Maioofko - trzymama kciuki za to, że wydadzą. A może spróbujesz po angielsku? Bo to cienka książeczka i język dość łatwy...
    Gość: czytanki anki, hgs30.internetdsl.tpnet.pl
    2011/03/31 08:45:54
    Zazdroszczę;)
    viv-onka
    2011/04/01 09:51:46
    Jak tak czytam u Ciebie o tych świetnych książkach anglojęzycznych, to coraz bardziej mnie kusi, żeby spróbować, zwłaszcza jeśli - jak piszesz - język nie jest trudny. Może - taki pomysł racjonalizatorski mam :) - przy recenzjach książek czytanych w oryginale mogłabyś pisać, jak trudny jest język? Dla mnie to cenna informacja:)
    dabarai
    2011/04/01 20:25:56
    Hmmm.. Może... Chociaż możliwe, że trudność jest subiektywną sprawą. Ale wiadomo, są książki, które napisane są w sposób "trudniejszy" niż inne... Pomyślimy...

    OdpowiedzUsuń