piątek, 31 sierpnia 2012

Raduje się dusza, gdy stos na blog rusza (czyli książkochłon po powrocie)...

Jak widać, już wróciłam. Dodam, że wróciłam z lekkim uszczerbkiem na zdrowiu spowodowanym noszeniem na ramieniu torby wypchanej większością przywiezionych książek, które udało mi się wepchnąć do tak zwanego bagażu podręcznego, zwanego dalej bagażem nieporęcznym. Ale cóż, słodki to ciężar i mogłabym go dźwigać długo i bez słowa skargi, skoro w nim nawiozłam same skarby. Swoją drogą, jak to dobrze, że nie ma żadnego limitu na ilość książek, które można przewozić między krajami Unii Europejskiej.... 

Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć to, że tym razem za część stosu (bo stosikiem tego nie mam prawa nazywać) ponoszą także osoby trzecie, między innymi Padma i Pan Księgarz z poznańskiego Arsenału....

Ad rem! Dwie poniższe piramidy książkowe to efekt mojej szczecińskiej pazerności i wycieczki do Poznania. Cóż mogłam robić, mam taką Słabą Wolę... Nałóg mój książkowy nieuleczalnym jest, howgh. Pozostaje mi jedynie w milczeniu cierpieć za miliony... książek nieprzeczytanych zalegających półki i inne powierzchnie płaskie... 
Weźcie głęboki wdech. 
Prezentują się od lewej górnej: 
Clare Compton, „Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami” - tak, wiem, że to książka dla dzieci... Nie mam pojęcia, gdzie usłyszałam o niej po raz pierwszy, możliwe, że zapragnęłam ją przeczytać by jakoś zapełnić pustkę powstałą po zakończeniu „Cukierni pod Amorem”... Jest to bowiem opowieść o dziewczynkach, które w po wyjeździe ojca do Australii przeprowadzają się do Londynu, do ciotecznej babki, która jest właścicielką smakowitej cukierni... Mniam. 
Józef Weyssenhoff, „Soból i panna”, czyli romans myśliwski rozgrywający się na Litwie na początku XX wieku. Przyciągnęły mnie do tej powieści obietnice opisów polowań, litewskich krajobrazów i ziemiańskiego życia.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, „Upalne lato Marianny” - namówiła mnie na nią Padma, więc jeśli nie spodoba mi się opowieść o miłości młodej dziewczyny wchodzącej w dorosłość latem 1939 roku, u progu wybuchu II wojny światowej, jeśli nie przemówią do mnie klimaty mazowieckiej wsi, to będzie to li i jedyne jej wina.
Hanna Szymanowska, „Dania z anegdotą” - o książce przeczytałam na jakimś blogu i zabrzmiała mi bardzo smakowicie. To nie jest typowa książka kucharska, raczej zbiór anegdot i historyjek o różnych potrawach, okraszony przepisami. To powieści o tym, w jaki sposób pewne dania powstały, kto wymyślił ich nazwy i w jaki sposób trafiły one do naszych jadłospisów. Książka-przekąska, do podgryzania pomiędzy posiłkami.
Ewa Pisula-Dąbrowska, „Dwa brzegi ponad tęczą” - opowieść o Kazimierskim uwiedzeniu, poetycka i osobista historia „małej ojczyzny” autorki, czyli historie i gawędy o Kazimierzu Dolnym. Dowód na to, że Merlin czasem podpowiada dobrze.
Pola Gojawiczyńska, „Dziewczęta z Nowolipek” - okazuje się, że moja mama z upodobaniem kolekcjonuje kontynuacje powieści, które chciałabym przeczytać. Ma na przykład „Rajską jabłoń” Gojawiczyńskiej, ale „Dziewczęta..” musiałam sama nabyć. A przecież rozgrywającą się na początku XX wieku opowieść o mieszkankach biednej dzielnicy Warszawy, które poszukują szczęścia, miłości i lepszego życia, należy zacząć od początku...
Bogna Ziembicka, „Wiosna w Różanach” - w kwietniu żaliłam się, że „Droga do Różan” pozostawiła we mnie uczucie niedosytu, teraz postanowiłam sprawdzić, czy drugi tom wyjaśni coś więcej, czy będzie w nim więcej Marianny i Zuzanny, czy Zosia przestanie mnie denerwować... A jak nie, to może chociaż poczytam trochę o klimatycznych miejscach i domach z ogrodem, które aż się proszą, żeby w nim siedzieć.
Anna Karpińska, „Chorwacka przystań” - wojna bałkańska, historia matki i córki i powrotów do miejsc, z którymi wiążą się wspomnienia z czasów młodości. Książka wpadła mi w oko, bo bałkańskie klimaty nieczęsto goszczą na kartach polskich powieści obyczajowych, więc liczę na ciekawą historię i niebanalne tło.
Maria ze Zdzichowskich Sapieżyna, „Moje życie, mój czas” - prezent od Padmy, za który jej serdecznie dziękuję. Niezwykła opowieść o losach niezwykłej kobiety, od dzieciństwa i młodości spędzonej przed wojną w majątku ziemskim we wschodniej Polsce, przez wojenne lata i działalność wywiadowczą, po ostatnie lata, spędzone już w Polsce. Mam przede wszystkim nadzieję na kolejną pełną wspomnień opowieść o życiu dawnego polskiego ziemiaństwa.
Małgorzata Kalicińska, „Lilka” - chociaż przeczytałam z przyjemnością „Dom nad Rozlewiskiem”, nie sięgnęłam po kolejne powieści autorki. Do kupna „Lilki” przekonał mnie uroczy Pan Księgarz z poznańskiej księgarni Arsenał. Powieść o rozliczaniu się z przeszłością, o miłości, o związkach, o przemijaniu, o radzeniu sobie z bólem, która może być lekturą trudną, ale interesującą. Moje oczekiwania są dość wysokie, ale zawsze za nietrafioną lekturę będę mogła winić kogoś innego!
Anna Trojan, „Jak makiem zasiał” - bo Mazowsze, koniec XIX wieku, bo kryminał. Na dodatek mamy też bezczeszczone groby i zwłoki, a także zajmującego się tą sprawą komisarza Połżniewicza. Zobaczymy, jak ta mieszanka zareaguje w kontakcie ze mną.
Brian O'Reilly, „Kawalerowie Angeliny” - przyznaję, że książka skojarzyła mi się z „Kuchnią Franceski” Pezzellego. Znowu mamy włoską kuchnię, która naprawia świat, samotnych ludzi i kobietę, która wraz z pysznymi potrawami daje im nieco szczęścia. W książce zamieszczone są też smakowite przepisy, które czytelnik może wypróbować. Do tego tłumaczyła tę książkę autorka tego bloga.
Katherine Scholes, „Królowa deszczu” - powieść o dzieciństwie spędzonym w Afryce, o strasznym wydarzeniu, które na zawsze zburzyło spokój głównej bohaterki, Kate, i o pewnej kobiecie, która ukrywa tragiczny sekret. Autorka książki dzieciństwo spędziła w Tanzanii i często umieszcza tam akcję swoich książek.
Iwona Grodzka-Górnik, „W niebie na agrafce” - kolejny polski debiut, tym razem „wciągająca historia rodzinna z tajemnicą i romansem w tle”, jak głosi napis na okładce. Główna bohaterka, Zuzanna, poszukuje swojego biologicznego ojca, a trop wiedzie do Włoch. Do tego mamy miłość i fałszerzy obrazów. Mam nadzieję, że autorce udało się stworzyć powieść równie piękną jak włoskie malarstwo...
Arne Dahl, „Na szczyt góry” - trzecia książka o przygodach Drużyny A. Po przeczytaniu poprzednich powieści postanowiłam kontynuować znajomość z jej bohaterami. Tym razem pojawia się groźba ataku terrorystycznego, a śledztwo prowadzi w wielu różnych kierunkach...
Maria Stępkowska-Szwed, „Maniusia, Maryni, Maria” - wspomnienia autorki z czasów dzieciństwa spędzonego w ziemskim majątku, czyli książka, z którą wiążę wielkie nadzieje... Fascynuje mnie bowiem dawne życie, codzienność, dziś bezpowrotnie utracona. A skoro poleca ją (także na skrzydełkach okładki) be.el, to musiałam przeczytać.
Dorota Sumińska, „Zwykłe niezwykłe życie” - powieść autorki, która zwykle pisze poradniki i opowieści o zwierzętach, moje pierwsze z nią spotkanie. Tym razem jest to powieść o miłości, małżeństwie zawartym właściwie pochopnie, wojennej zawierusze i poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi. A także o zwierzętach, które towarzyszą bohaterom w ich życiu.
Nicholas Barreau, „Sekretne składniki miłości” - Aurelie Bredin, właścicielka paryskiej restauracji, poszukuje kontaktu z angielskim autorem, którego książka pomogła jej uporać się ze śmiercią ojca. Barreau to niemiecki autor, od lat mieszkający w Paryżu, pracujący w tamtejszej księgarni i w międzyczasie publikujący popularne powieści. Mam nadzieję na trochę Paryża, paryskiego jedzenia i miłości...
Agnieszka Moniak-Azzopardi, „Niania w Paryżu” - debiutancka powieść polskiej autorki mieszkającej we Francji. Opowieść o młodej dziewczynie, która w latach dziewięćdziesiątych zaczyna studia na paryskiej Sorbonie i pracę jako au pair. Historia wzlotów i upadków, nauki życia, trudnych decyzji i miłości. Książka podsunięta mi przez Bookfę, której obiecuję, że książką się chętnie podzielę...
Barbara Kosmowska, „Teren prywatny” - laureatka konkursu na „dziennik polskiej Bridget Jones” - kiedyś mnie to nieco od książki odepchnęło, ale po przeczytaniu „Niebieskiego autobusu” autorki nabrałam ochoty na więcej książek Kosmowskiej. Mam nadzieję, że opowieść o zwykłym życiu i bliskim nam wszystkim świecie codzienności spodoba mi się teraz.
Izabela Pietrzyk, „Wieczór panieński” - po przeczytaniu debiutanckiej powieści szczecińskiej autorki, „Babskie gadanie” , szybko zaopatrzyłam się w ciąg dalszy, zwłaszcza, że powracają w niej Dziewczynki! Mam nadzieję, że w tej opowieści o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu nowego partnera, pojawi się też Szczecin.

Ufff. Myśleliście, że to wszystko?
Osobna kupka to książki pożyczone od mamy i wyszperane w domowych biblioteczkach. Podobno część z nich mam oddać... Hmmm... Od góry prezentują się:

Thor Heyerdahl, „Wyprawa Kon-Tiki”, czyli książka dokumentująca brawurową wyprawę na tratwie zbudowanej z drzewa balsa, jaką w 1947 roku odbyło przez Pacyfik pięciu Norwegów i jeden Szwed. Wyprawie pełnej odkryć, niebezpieczeństw i przygód, która miała udowodnić, że pierwsi osadnicy Polinezji przybyli z Ameryki Południowej. Niesamowicie wciągająca opowieść o ludzkiej, pasjii, determinacji i odwadze! (Tę książkę czytałam już dawno temu, ale mam ochotę na powtórkę!)
Carter Dickson, „Ostrzegam czytelnika...”, czyli kryminał w starym, dobrym stylu. Pod tym pseudonimem kryje się John Dickson Carr, amerykański autor, który tworzył w okresie tak zwanego Złotego Wieku kryminałów, czyli mniej więcej w tym samym czasie co Agatha Christie. Akcja powieści toczy się (jak większość napisanych przez niego powieści detektywistycznych) w angielskiej posiadłości wiejskiej, a sprawę tajemniczego morderstwa rozwiązuje Sir Henry Merrivale. (Książka wydana w słynnej i kiedyś bardzo popularnej Serii z Jamnikiem wydawnictwa Czytelnik.)
Joe Alex, „Gdzie przykazań brak dziesięciu” - kolejny Jamnik, tym razem polski kryminał w stylu angielskim (Joe Alex to pseudonim literacki pisarza i tłumacza, Macieja Słomczyńskiego). Tym razem Joe Alex (bohater powieści) wraz z detektywem Scotland Yardu, Benem Parkerem, rozwiązuje zagadkę morderstwa emerytowanego generała.
Antal Szerb, „Legenda Pendragonów” - ostatnia przywieziona książka z Serii z Jamnikiem. Powieść słynnego węgierskiego pisarza międzywojennego, będąca połączeniem kryminału, thrillera filozoficznego, komedii i powieści grozy. Akcja tej powieści również toczy się w Wielkiej Brytanii, ale tym razem w Walii, dokąd przybywa węgierski filozof, Janos Batky, główny bohater tej powieści.Kiedyś już chyba czytałam tę książkę, ale nic nie pamiętam...
Maria Pruszkowska, „Życie nie jest romansem, ale...”, czyli kontynuacja mojej ulubionej książki „Przyślę panu list i klucz”, również przywieziona w celu przeczytania po raz kolejny. A co!
Emil Zola, „Wszystko dla pań” - czyli opowieść o paryskim domu handlowym i jego pracownikach. Zoli czytałam do tej pory tylko depresyjny „Germinal”, ale ponieważ BBC niebawem rozpocznie nadawanie serialu „The Paradise”, który powstał w oparciu o tę książkę, postanowiłam dać Zoli jeszcze jedną szansę. Co prawda serial BBC opowiada o rozwoju domu towarowego w północnej Anglii w XIX wieku, powiązania z Zolą będą więc baaardzo luźne, ale i tak chciałabym porównać książkę z serialem.
Maria Ukniewska, „Strachy” - książka, o której dowiedziałam się na blogu Kasi.eire – powieść ukazująca blaski i cienie życia tancerek kabaretowych rozgrywająca się w czasach międzywojnia, oparta na własnych doświadczeniach autorki.
Mary Stewart, „Ogary Gabriela” - dla mnie to niemalże powieść-legenda, polecana mi kiedyś wielokrotnie (i bezskutecznie) przez moją mamę. Powieść dla nastolatek, któej akcja rozgrywa się w Bejrucie. Więcej o niej nie wiem i nie chcę psuć sobie niespodzianki!
Carlos Ruiz Zafon, „Więzień nieba” - kontynuacja przygód panów Sempere i ich księgarni, którą miałam przeczytać na wakacjach. Zorientowałam się jednak, że nic a nic nie pamiętam z czytanego kiedyś „Cienia wiatru”. Książkę pożyczyłam więc do świąt i mam zamiar przeczytać Zafona ponownie zanim zabiorę się za jego najnowszą powieść.
Laila El Omari, „Monsunowe dni” - kolejna powieść autorki, o której pisałam niedawno tu. Tym razem Omari opowiada historię małżeństwa z rozsądku, toczącą się w XIX wieku na indyjskiej plantacji herbaty.

Cóż, i to by było na tyle.... Teraz pozostaje mi jedynie nadzieja na to, że w październiku jednak nie będziemy musieli się przeprowadzić... 

Pozdrawiam wszystkie książkochłony. Do poczytania!

23 komentarze:

  1. Łojezuuu słów brak :) i to wszystko w podręcznym? :D Same smakowitości, ale najbardziej ciekawią mnie "Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami" (już niedługo "Podróż do miasta świata. Róża z Wolskich", więc tęsknota za Cukiernią pod Amorem chyba będzie zaspokojona?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W podręcznym zmieściły się chyba dwa pierwsze stosy... Ale pan wyjmując moją torbę z luku bagażowego w somolocie, nieco się pod nią ugiął. :D
      "Cukiernia pod Pierożkiem.." to książka dla dzieci i szczerze mówiąc, okazała się do "Cukierni pod Amorem" niepodobna :) Czekm na "Podróż do miast aświateł" tak niecierpliwie, żeojezu.

      Usuń
  2. Rany Julek! Ale stosiska!!!

    A "Królowa deszczu" to jedna z najwspanialszych książek, jakie przeczytałam w życiu! I coś mi ten opis, który zacytowałaś nie bardzo pasuje do treści, ale sama się przekonasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D

      Opis "Króleowej deszczu " to raczej mojego autorstwa, tego się doczytałam z opisów etc, więc możliwe, że książka będzie cokolwiek inna.. :D Ale gdziś o niej słyszałam dobre rzeczy i mam ochotę poznac bliżej. Kto wie, może będzi enastępna w kolejce?

      A może powinnam jakiś plebiscyt przeprowadzić..? Pod tytułem: "Co dalej?"

      Usuń
  3. To nie stos, tylko stosisko i to takie, którego część widziałabym z chęcią u siebie!!!:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się do tej "Marianny" tak całkiem nie poczuwam, w końcu tylko zalinkowałam recenzję;) No nic, teraz to się będę stresować, jak się za nią sama zabiorę;) Bardzo ładne stosy, bardzo polskie:) Jestem z Ciebie dumna, że to wszystko zmieściłaś:D
    However, I'd love to see Tom's face;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom pokręcił głową i stoicko zaakceptował nowe dobytki. That's why I love this man!

      Padmo, nie udało mi się zmieścić wszystkich książek, które wyszperałam u mamy, za to zostawiłam je na bardziej dostępnych półkach i mam nadzieję, że następnym razem cos z nich albo przeczytam, albo przywiozę.

      Jeśli chodzi o "Mariannę" (swoją drogą, bohaterki dwóch książek, które bardzo mi się podobają mają tak na imię - to chyba dobrze książce wróży....?), to powinnaś wiedzieć, jak się może skończyć "tylko zalinkowanie recenzji" od ciebie! :D
      Nic to, nadrobię to w październiku!

      Usuń
  5. Obfity plon. :)
    Alexa polecam, bardzo go lubię.
    A co do Pendragonów, chyba też to czytałam, ale pewna nie jestem, będę wypatrywać recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja już mam jednego Alexa, ciągle go przekładałam na potem i raz nawet zaczęłam, ale przerwałam lekturę. A taka to przecież malusi, milusia książeczka.. Może tym razem pójdzie mi lepiej..

      Usuń
  6. Zestaw imponujący!!! Niestraszne Ci teraz długie jesienne wieczory. :)
    Mam nadzieję, że zostałaś wpuszczona do domu z tymi naręczami książek. :) Podobnie jak Padmę nurtuje mnie reakcja UA. :)
    Widzę, że "Bigos hultajski" jednak się nie załapał. Przy takiej liczbie lektur i bagażowych ograniczeniach wcale Ci się nie dziwię.
    Z "Cukiernią.." miły zbieg okoliczności, przeczytałam ją w lipcu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bigos" został w domu, podobnie jak z dziesięć innych książek... "Cukiernię" już przeczytałam i niestety za mało w niej było.. cukierni :), ale czytało się lekko i przyjemnie. Czy powieść spodobałaby mi się jako małej dziewczynce? Nie mam pojęcia.. Nie wiedziałam też, że wokół tej książki rozpętał się taki szum, gdybym wiedziała, pewnie byłabym nieco rozczarowana... A tak? Miła książeczka, pięknie wydana, ze wspaniałymi ilustracjami.

      Jeśli chodzi o reakcję UA, to jak już wspomniałam wyżej, obeszło się bez rwania włosów z główy. Dziwne... :D

      Ale nic to, wczoraj byliśmy w mieście i zakupiłam 3 nowe książki. I też nie protestował, pewnie dlatego, że jedna z nich była dla niego...!

      Usuń
  7. Szacun! Zmiesciłaś tyle do samolotu, co ja na prom.;p
    Z tego stosu retro czytałam aż siedem, więc wiem co Cię czeka.;)))
    Niani z Paryża jestem ciekawa,także ze względu na autorkę, ale nie ma paniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam z siebie dumna... A czego nie czytałaś ze stosu retro?

      Usuń
    2. Wyprawy Kon-Tiki, Więźnia nieba i Monsunowych dni.

      Usuń
    3. Baaaardzo polecam "Wyprawę Kon Tiki"! I film dokumentalny, który nakręcił Heyerdahl, i który otrzymał Oskara też polecam. Bo to świetna i trochę szalona historia. Czyta się rewelacyjnie.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Patrzę z podziwem. Bardzo podoba mi się książka kucharska-niekucharska. Lubię takie, co to można i znaleźć przepis i poczytać do poduszki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brakuje mi w tej książce tylko zdjęć albo obrazków. Ale czyta się fajnie :)

      Usuń
    2. Więc jakieś zalety ma :-)

      Usuń
  11. Przepiękne stosy, jestem pod wrażeniem :-)

    OdpowiedzUsuń