Jak widać, już wróciłam. Dodam, że wróciłam
z lekkim uszczerbkiem na zdrowiu spowodowanym noszeniem na ramieniu
torby wypchanej większością przywiezionych książek, które udało
mi się wepchnąć do tak zwanego bagażu podręcznego, zwanego dalej
bagażem nieporęcznym. Ale cóż, słodki to ciężar i mogłabym go
dźwigać długo i bez słowa skargi, skoro w nim nawiozłam same
skarby. Swoją drogą, jak to dobrze, że nie ma żadnego limitu na
ilość książek, które można przewozić między krajami Unii
Europejskiej....
Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie
powiedzieć to, że tym razem za część stosu (bo stosikiem tego
nie mam prawa nazywać) ponoszą także osoby trzecie, między
innymi Padma i Pan Księgarz z poznańskiego Arsenału....
Ad rem! Dwie poniższe piramidy książkowe to efekt mojej
szczecińskiej pazerności i wycieczki do Poznania. Cóż mogłam robić, mam taką
Słabą Wolę... Nałóg mój książkowy nieuleczalnym jest, howgh.
Pozostaje mi jedynie w milczeniu cierpieć za miliony... książek
nieprzeczytanych zalegających półki i inne powierzchnie płaskie...
Weźcie głęboki wdech.
Prezentują się od lewej górnej:
Clare Compton, „Cukiernia pod Pierożkiem z
Wiśniami” - tak, wiem, że to książka dla dzieci... Nie mam
pojęcia, gdzie usłyszałam o niej po raz pierwszy, możliwe, że
zapragnęłam ją przeczytać by jakoś zapełnić pustkę powstałą
po zakończeniu „Cukierni pod Amorem”... Jest to bowiem opowieść
o dziewczynkach, które w po wyjeździe ojca do Australii
przeprowadzają się do Londynu, do ciotecznej babki, która jest
właścicielką smakowitej cukierni... Mniam.
Józef Weyssenhoff, „Soból i panna”,
czyli romans myśliwski rozgrywający się na Litwie na początku XX
wieku. Przyciągnęły mnie do tej powieści obietnice opisów
polowań, litewskich krajobrazów i ziemiańskiego życia.
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, „Upalne lato
Marianny” - namówiła mnie na nią Padma, więc jeśli nie
spodoba mi się opowieść o miłości młodej dziewczyny wchodzącej
w dorosłość latem 1939 roku, u progu wybuchu II wojny światowej,
jeśli nie przemówią do mnie klimaty mazowieckiej wsi, to będzie
to li i jedyne jej wina.
Hanna Szymanowska, „Dania z anegdotą” -
o książce przeczytałam na jakimś blogu i zabrzmiała mi bardzo
smakowicie. To nie jest typowa książka kucharska, raczej zbiór
anegdot i historyjek o różnych potrawach, okraszony przepisami. To
powieści o tym, w jaki sposób pewne dania powstały, kto wymyślił
ich nazwy i w jaki sposób trafiły one do naszych jadłospisów.
Książka-przekąska, do podgryzania pomiędzy posiłkami.
Ewa Pisula-Dąbrowska, „Dwa brzegi ponad
tęczą” - opowieść o Kazimierskim uwiedzeniu, poetycka i
osobista historia „małej ojczyzny” autorki, czyli historie i
gawędy o Kazimierzu Dolnym. Dowód na to, że Merlin czasem
podpowiada dobrze.
Pola Gojawiczyńska, „Dziewczęta z
Nowolipek” - okazuje się, że moja mama z upodobaniem
kolekcjonuje kontynuacje powieści, które chciałabym przeczytać.
Ma na przykład „Rajską jabłoń” Gojawiczyńskiej, ale
„Dziewczęta..” musiałam sama nabyć. A przecież rozgrywającą
się na początku XX wieku opowieść o mieszkankach biednej
dzielnicy Warszawy, które poszukują szczęścia, miłości i lepszego życia,
należy zacząć od początku...
Bogna Ziembicka, „Wiosna w Różanach” - w
kwietniu żaliłam się, że „Droga do Różan” pozostawiła we mnie uczucie
niedosytu, teraz postanowiłam sprawdzić, czy drugi tom wyjaśni coś
więcej, czy będzie w nim więcej Marianny i Zuzanny, czy Zosia
przestanie mnie denerwować... A jak nie, to może chociaż poczytam
trochę o klimatycznych miejscach i domach z ogrodem, które aż się
proszą, żeby w nim siedzieć.
Anna Karpińska, „Chorwacka przystań” - wojna
bałkańska, historia matki i córki i powrotów do miejsc, z którymi
wiążą się wspomnienia z czasów młodości. Książka wpadła mi
w oko, bo bałkańskie klimaty nieczęsto goszczą na kartach
polskich powieści obyczajowych, więc liczę na ciekawą historię i
niebanalne tło.
Maria ze Zdzichowskich Sapieżyna, „Moje
życie, mój czas” - prezent od Padmy, za który jej serdecznie
dziękuję. Niezwykła opowieść o losach niezwykłej kobiety, od
dzieciństwa i młodości spędzonej przed wojną w majątku ziemskim
we wschodniej Polsce, przez wojenne lata i działalność
wywiadowczą, po ostatnie lata, spędzone już w Polsce. Mam przede
wszystkim nadzieję na kolejną pełną wspomnień opowieść o życiu
dawnego polskiego ziemiaństwa.
Małgorzata Kalicińska, „Lilka” -
chociaż przeczytałam z przyjemnością „Dom nad Rozlewiskiem”,
nie sięgnęłam po kolejne powieści autorki. Do kupna „Lilki”
przekonał mnie uroczy Pan Księgarz z poznańskiej księgarni
Arsenał. Powieść o rozliczaniu się z przeszłością, o miłości,
o związkach, o przemijaniu, o radzeniu sobie z bólem, która może
być lekturą trudną, ale interesującą. Moje oczekiwania są dość
wysokie, ale zawsze za nietrafioną lekturę będę mogła winić
kogoś innego!
Anna Trojan, „Jak makiem zasiał” - bo
Mazowsze, koniec XIX wieku, bo kryminał. Na dodatek mamy też
bezczeszczone groby i zwłoki, a także zajmującego się tą sprawą
komisarza Połżniewicza. Zobaczymy, jak ta mieszanka zareaguje w
kontakcie ze mną.
Brian O'Reilly, „Kawalerowie Angeliny”
- przyznaję, że książka skojarzyła mi się z „Kuchnią Franceski” Pezzellego. Znowu mamy włoską kuchnię, która
naprawia świat, samotnych ludzi i kobietę, która wraz z pysznymi
potrawami daje im nieco szczęścia. W książce zamieszczone są też
smakowite przepisy, które czytelnik może wypróbować. Do tego
tłumaczyła tę książkę autorka tego bloga.
Katherine Scholes, „Królowa deszczu” -
powieść o dzieciństwie spędzonym w Afryce, o strasznym
wydarzeniu, które na zawsze zburzyło spokój głównej bohaterki,
Kate, i o pewnej kobiecie, która ukrywa tragiczny sekret. Autorka
książki dzieciństwo spędziła w Tanzanii i często umieszcza tam
akcję swoich książek.
Iwona Grodzka-Górnik, „W niebie na agrafce”
- kolejny polski debiut, tym razem „wciągająca historia
rodzinna z tajemnicą i romansem w tle”, jak głosi napis na
okładce. Główna bohaterka, Zuzanna, poszukuje swojego
biologicznego ojca, a trop wiedzie do Włoch. Do tego mamy miłość
i fałszerzy obrazów. Mam nadzieję, że autorce udało się
stworzyć powieść równie piękną jak włoskie malarstwo...
Arne Dahl, „Na szczyt góry” - trzecia
książka o przygodach Drużyny A. Po przeczytaniu poprzednich
powieści postanowiłam kontynuować znajomość z jej bohaterami.
Tym razem pojawia się groźba ataku terrorystycznego, a śledztwo
prowadzi w wielu różnych kierunkach...
Maria Stępkowska-Szwed, „Maniusia, Maryni,
Maria” - wspomnienia autorki z czasów dzieciństwa spędzonego
w ziemskim majątku, czyli książka, z którą wiążę wielkie
nadzieje... Fascynuje mnie bowiem dawne życie, codzienność, dziś bezpowrotnie utracona. A skoro poleca ją (także na skrzydełkach okładki) be.el,
to musiałam przeczytać.
Dorota Sumińska, „Zwykłe niezwykłe życie”
- powieść autorki, która zwykle pisze poradniki i opowieści
o zwierzętach, moje pierwsze z nią spotkanie. Tym razem jest to
powieść o miłości, małżeństwie zawartym właściwie
pochopnie, wojennej zawierusze i poszukiwaniu własnego miejsca na
ziemi. A także o zwierzętach, które towarzyszą bohaterom w ich
życiu.
Nicholas Barreau, „Sekretne składniki
miłości” - Aurelie Bredin, właścicielka paryskiej
restauracji, poszukuje kontaktu z angielskim autorem, którego
książka pomogła jej uporać się ze śmiercią ojca. Barreau to niemiecki autor, od lat mieszkający w Paryżu, pracujący w
tamtejszej księgarni i w międzyczasie publikujący popularne
powieści. Mam nadzieję na trochę Paryża, paryskiego jedzenia i
miłości...
Agnieszka Moniak-Azzopardi, „Niania w Paryżu”
- debiutancka powieść polskiej autorki mieszkającej we Francji.
Opowieść o młodej dziewczynie, która w latach dziewięćdziesiątych
zaczyna studia na paryskiej Sorbonie i pracę jako au pair. Historia
wzlotów i upadków, nauki życia, trudnych decyzji i miłości.
Książka podsunięta mi przez Bookfę, której obiecuję, że
książką się chętnie podzielę...
Barbara Kosmowska, „Teren prywatny” -
laureatka konkursu na „dziennik polskiej Bridget Jones” - kiedyś
mnie to nieco od książki odepchnęło, ale po przeczytaniu
„Niebieskiego autobusu” autorki nabrałam ochoty na więcej książek Kosmowskiej. Mam nadzieję,
że opowieść o zwykłym życiu i bliskim nam wszystkim świecie
codzienności spodoba mi się teraz.
Izabela Pietrzyk, „Wieczór panieński”
- po przeczytaniu debiutanckiej powieści szczecińskiej autorki,
„Babskie gadanie” , szybko zaopatrzyłam się w ciąg dalszy, zwłaszcza,
że powracają w niej Dziewczynki! Mam nadzieję, że w tej opowieści
o przyjaźni, miłości, poszukiwaniu nowego partnera, pojawi się
też Szczecin.
Ufff. Myśleliście, że to wszystko?
Osobna kupka to
książki pożyczone od mamy i wyszperane w domowych biblioteczkach.
Podobno część z nich mam oddać... Hmmm... Od góry prezentują
się:
Thor Heyerdahl,
„Wyprawa Kon-Tiki”, czyli książka dokumentująca brawurową
wyprawę na tratwie zbudowanej z drzewa balsa, jaką w 1947 roku
odbyło przez Pacyfik pięciu Norwegów i jeden
Szwed. Wyprawie pełnej odkryć, niebezpieczeństw i przygód, która
miała udowodnić, że pierwsi osadnicy Polinezji przybyli z Ameryki
Południowej. Niesamowicie wciągająca opowieść o ludzkiej,
pasjii, determinacji i odwadze! (Tę książkę czytałam już dawno
temu, ale mam ochotę na powtórkę!)
Carter Dickson,
„Ostrzegam czytelnika...”,
czyli kryminał w starym, dobrym stylu. Pod tym pseudonimem kryje się
John Dickson Carr, amerykański autor, który tworzył w okresie tak
zwanego Złotego Wieku kryminałów, czyli mniej więcej w tym samym czasie co
Agatha Christie. Akcja powieści toczy się (jak większość
napisanych przez niego powieści detektywistycznych) w angielskiej
posiadłości wiejskiej, a sprawę tajemniczego morderstwa rozwiązuje
Sir Henry Merrivale. (Książka wydana w słynnej i kiedyś bardzo
popularnej Serii z Jamnikiem wydawnictwa Czytelnik.)
Joe Alex, „Gdzie
przykazań brak dziesięciu” - kolejny Jamnik, tym razem polski
kryminał w stylu angielskim (Joe Alex to pseudonim literacki pisarza
i tłumacza, Macieja Słomczyńskiego). Tym razem Joe Alex (bohater
powieści) wraz z detektywem Scotland Yardu, Benem Parkerem,
rozwiązuje zagadkę morderstwa emerytowanego generała.
Antal
Szerb, „Legenda Pendragonów” - ostatnia przywieziona książka
z Serii z Jamnikiem. Powieść słynnego węgierskiego pisarza
międzywojennego, będąca połączeniem kryminału, thrillera
filozoficznego, komedii i powieści grozy. Akcja tej powieści
również toczy się w Wielkiej Brytanii, ale tym razem w Walii, dokąd
przybywa węgierski filozof, Janos Batky, główny bohater tej
powieści.Kiedyś już chyba czytałam tę książkę, ale nic nie pamiętam...
Maria
Pruszkowska, „Życie nie jest romansem, ale...”, czyli
kontynuacja mojej ulubionej książki „Przyślę panu list i
klucz”, również przywieziona w celu przeczytania po raz kolejny.
A co!
Emil
Zola, „Wszystko dla pań” - czyli opowieść o paryskim domu
handlowym i jego pracownikach. Zoli czytałam do tej pory tylko
depresyjny „Germinal”, ale ponieważ BBC niebawem rozpocznie
nadawanie serialu „The Paradise”, który powstał w oparciu o tę
książkę, postanowiłam dać Zoli jeszcze jedną szansę. Co prawda serial BBC opowiada o rozwoju domu towarowego w
północnej Anglii w XIX wieku, powiązania z Zolą będą więc
baaardzo luźne, ale i tak chciałabym porównać książkę z
serialem.
Maria
Ukniewska, „Strachy” - książka, o której dowiedziałam
się na blogu Kasi.eire – powieść ukazująca blaski i cienie życia
tancerek kabaretowych rozgrywająca się w czasach międzywojnia,
oparta na własnych doświadczeniach autorki.
Mary
Stewart, „Ogary Gabriela” - dla mnie to niemalże
powieść-legenda, polecana mi kiedyś wielokrotnie (i bezskutecznie) przez moją mamę.
Powieść dla nastolatek, któej akcja rozgrywa się w Bejrucie.
Więcej o niej nie wiem i nie chcę psuć sobie niespodzianki!
Carlos
Ruiz Zafon, „Więzień nieba” - kontynuacja przygód panów
Sempere i ich księgarni, którą miałam przeczytać na wakacjach.
Zorientowałam się jednak, że nic a nic nie pamiętam z czytanego
kiedyś „Cienia wiatru”. Książkę pożyczyłam więc do świąt
i mam zamiar przeczytać Zafona ponownie zanim zabiorę się za jego
najnowszą powieść.
Laila
El Omari, „Monsunowe dni” - kolejna powieść autorki, o której
pisałam niedawno tu.
Tym razem Omari opowiada historię małżeństwa z rozsądku,
toczącą się w XIX wieku na indyjskiej plantacji herbaty.
Cóż, i to by było na tyle.... Teraz pozostaje mi jedynie nadzieja na to, że w październiku jednak nie będziemy musieli się przeprowadzić...
Pozdrawiam wszystkie książkochłony. Do poczytania!
Łojezuuu słów brak :) i to wszystko w podręcznym? :D Same smakowitości, ale najbardziej ciekawią mnie "Cukiernia pod Pierożkiem z Wiśniami" (już niedługo "Podróż do miasta świata. Róża z Wolskich", więc tęsknota za Cukiernią pod Amorem chyba będzie zaspokojona?)
OdpowiedzUsuńW podręcznym zmieściły się chyba dwa pierwsze stosy... Ale pan wyjmując moją torbę z luku bagażowego w somolocie, nieco się pod nią ugiął. :D
Usuń"Cukiernia pod Pierożkiem.." to książka dla dzieci i szczerze mówiąc, okazała się do "Cukierni pod Amorem" niepodobna :) Czekm na "Podróż do miast aświateł" tak niecierpliwie, żeojezu.
Rany Julek! Ale stosiska!!!
OdpowiedzUsuńA "Królowa deszczu" to jedna z najwspanialszych książek, jakie przeczytałam w życiu! I coś mi ten opis, który zacytowałaś nie bardzo pasuje do treści, ale sama się przekonasz :)
:D
UsuńOpis "Króleowej deszczu " to raczej mojego autorstwa, tego się doczytałam z opisów etc, więc możliwe, że książka będzie cokolwiek inna.. :D Ale gdziś o niej słyszałam dobre rzeczy i mam ochotę poznac bliżej. Kto wie, może będzi enastępna w kolejce?
A może powinnam jakiś plebiscyt przeprowadzić..? Pod tytułem: "Co dalej?"
To nie stos, tylko stosisko i to takie, którego część widziałabym z chęcią u siebie!!!:P
OdpowiedzUsuńA co najbardziej?
UsuńJa się do tej "Marianny" tak całkiem nie poczuwam, w końcu tylko zalinkowałam recenzję;) No nic, teraz to się będę stresować, jak się za nią sama zabiorę;) Bardzo ładne stosy, bardzo polskie:) Jestem z Ciebie dumna, że to wszystko zmieściłaś:D
OdpowiedzUsuńHowever, I'd love to see Tom's face;)
Tom pokręcił głową i stoicko zaakceptował nowe dobytki. That's why I love this man!
UsuńPadmo, nie udało mi się zmieścić wszystkich książek, które wyszperałam u mamy, za to zostawiłam je na bardziej dostępnych półkach i mam nadzieję, że następnym razem cos z nich albo przeczytam, albo przywiozę.
Jeśli chodzi o "Mariannę" (swoją drogą, bohaterki dwóch książek, które bardzo mi się podobają mają tak na imię - to chyba dobrze książce wróży....?), to powinnaś wiedzieć, jak się może skończyć "tylko zalinkowanie recenzji" od ciebie! :D
Nic to, nadrobię to w październiku!
Obfity plon. :)
OdpowiedzUsuńAlexa polecam, bardzo go lubię.
A co do Pendragonów, chyba też to czytałam, ale pewna nie jestem, będę wypatrywać recenzji.
A widzisz, ja już mam jednego Alexa, ciągle go przekładałam na potem i raz nawet zaczęłam, ale przerwałam lekturę. A taka to przecież malusi, milusia książeczka.. Może tym razem pójdzie mi lepiej..
UsuńZestaw imponujący!!! Niestraszne Ci teraz długie jesienne wieczory. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostałaś wpuszczona do domu z tymi naręczami książek. :) Podobnie jak Padmę nurtuje mnie reakcja UA. :)
Widzę, że "Bigos hultajski" jednak się nie załapał. Przy takiej liczbie lektur i bagażowych ograniczeniach wcale Ci się nie dziwię.
Z "Cukiernią.." miły zbieg okoliczności, przeczytałam ją w lipcu. :)
"Bigos" został w domu, podobnie jak z dziesięć innych książek... "Cukiernię" już przeczytałam i niestety za mało w niej było.. cukierni :), ale czytało się lekko i przyjemnie. Czy powieść spodobałaby mi się jako małej dziewczynce? Nie mam pojęcia.. Nie wiedziałam też, że wokół tej książki rozpętał się taki szum, gdybym wiedziała, pewnie byłabym nieco rozczarowana... A tak? Miła książeczka, pięknie wydana, ze wspaniałymi ilustracjami.
UsuńJeśli chodzi o reakcję UA, to jak już wspomniałam wyżej, obeszło się bez rwania włosów z główy. Dziwne... :D
Ale nic to, wczoraj byliśmy w mieście i zakupiłam 3 nowe książki. I też nie protestował, pewnie dlatego, że jedna z nich była dla niego...!
Szacun! Zmiesciłaś tyle do samolotu, co ja na prom.;p
OdpowiedzUsuńZ tego stosu retro czytałam aż siedem, więc wiem co Cię czeka.;)))
Niani z Paryża jestem ciekawa,także ze względu na autorkę, ale nie ma paniki.
Też byłam z siebie dumna... A czego nie czytałaś ze stosu retro?
UsuńWyprawy Kon-Tiki, Więźnia nieba i Monsunowych dni.
UsuńBaaaardzo polecam "Wyprawę Kon Tiki"! I film dokumentalny, który nakręcił Heyerdahl, i który otrzymał Oskara też polecam. Bo to świetna i trochę szalona historia. Czyta się rewelacyjnie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPatrzę z podziwem. Bardzo podoba mi się książka kucharska-niekucharska. Lubię takie, co to można i znaleźć przepis i poczytać do poduszki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi w tej książce tylko zdjęć albo obrazków. Ale czyta się fajnie :)
UsuńWięc jakieś zalety ma :-)
UsuńPrzepiękne stosy, jestem pod wrażeniem :-)
OdpowiedzUsuńAch, merci!
Usuń