sobota, 31 marca 2012

„Cudzoziemka”, czyli dziwne życie Róży Żabczyńskiej (Marzec z Marią)

Marzec ma stanowczo zbyt mało dni. Ale na szczęście ma ich wystarczająco wiele na przeczytanie książki, z którą do tej pory nigdy nie było mi po drodze. A wszystko dzięki Lirael i jej fantastycznemu pomysłowi na Miesiąc z Marią. W ostatnim dniu marca chciałam się z wami podzielić moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu „Cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej.
Taka niewielka objętościowo książeczka, bo tylko dwieście coś stron, a tyle w niej emocji. Głównie za sprawą jej bohaterki, która swoją rozbuchaną osobowością, rozhisteryzowaną naturą dominuje powieść, skupia na sobie uwagę i nie pozwala się skoncentrować na innych bohaterach. Jakże nieprzeciętną postacią jest Róża, że zapełnia sobą samą wszystkie strony książki! Tym bardziej ironicznym wydaje się fakt, że taka spełniona bohaterka wiodła bardzo niespełnione życie...
Miłość niespełniona
„Cudzoziemka” to po pierwsze opowieść o tragicznej miłości, zaprzepaszczonym uczuciu, zmarnowanej szansie na szczęście. Róża oddawszy swoje serce jednemu mężczyźnie, który ukazał się go niegodny, na zawsze wyrzeka się miłości. Nie potrafi kochać swojego męża, który zresztą przy swojej żonie sprawia wrażenie powolnego woła przy orlicy. Jej miłość do dzieci jest również skażona – Róża kocha Władysia namiętną miłością, miłością niemalże nie matczyną, a tą zastrzeżoną dla kochanków. Mąż staje się właściwie zawadą na drodze do szczęścia, a dom szybko dzieli się na dwa obozy – matka i syn, skąpani w blasku wszechobecnej muzyki, pełni pasji i namiętności, a reszta domu, przyziemne istoty, które pozostają w ich tle. Miłość do syna zmienia się z chwilą, kiedy wybiera on życie przyziemne, zdradza matkę żeniąc się z Jadwigą.
Muzyka niespełniona
Muzyka odgrywa w powieści ważną rolę – to za jej sprawą Róża ma dokonać wielkich rzeczy. Muzykę dziewczyna ma we krwi, nie może bez niej żyć. Jednak wkrótce okazuje się, że jej wielki talent zostaje zmarnowany, zaprzepaszczony, a pełna niespełnionej pasji Róża musi się zadowolić czymś poślednim. Są w życiu kobiety momenty, kiedy muzyka przynosi jej ukojenie, radość i szczęście. Są też chwile, kiedy poczucie straty jest tak silne, że nic może go ukoić. Przepustką do świata muzyki ma być dla niej syn, a potem córka. Dla dzieci uczestnictwo w wielkim muzycznym sakramencie jest okazją do wstąpienia do świata ukochanej, podziwianej matki, dlatego poddają się one jej wskazówkom, są bezwolne wobec niej. Muzyka współgra w książce z nastrojem głównej bohaterki, aż do ostatniego jej tchnienia. Żałuję tylko, że właściwie nie znam się na muzyce, szczególnie muzyce klasycznej, bo jestem pewna, że wiele interesujących szczegółów, odniesień i aluzji mnie ominęło.
Cudzoziemka
Róża przyjeżdża do Polski pełna nadziei i oczekiwań wobec ojczyzny, po to by dowiedzieć się, że po pierwsze Polska nie spełnia oczekiwań, które dziewczyna w niej pokładała, po drugie – spotykają ją tu same porażki – zawiedziona miłość, złamana kariera. Róża, która w ojczystym Taganrogu czuła się Polką, w Polsce poczuła się przede wszystkim obco. I to uczucie obcości już nigdy miało jej nie opuścić. Pomimo swych podróży, nerwowych poszukiwań swego miejsca na ziemi, Róża wszędzie czuje się cudzoziemką, nawet wśród swoich bliskich. Wyobcowanie jest ceną jaką płaci za swoją odmienność.
Imię bohaterki jest dla mnie kolejnym wyznacznikiem jej niedopasowania – Róża po przybyciu do Warszawy zostaje przechrzczona przez ciotkę na Eveline; nowe imię ma się bowiem kojarzyć lepiej, ma zrobić odpowiednie wrażenie, a przede wszystkim nie brzmieć „żydowsko”. Róża to imię pełne miłości, znane tylko nielicznym wybrańcom, Ewelina, Elcia, to imię znane wszystkim, sztuczne i fałszywe. Nic więc dziwnego, że Elcia szczęśliwa nie jest.
"Cudzoziemka"
O „Cudzoziemce” napisano mnóstwo uczonych rozpraw, ale ja mam nadzieję, że moje rozważania są raczej spostrzeżeniami zwykłej czytelniczki... Według mnie cały koncept powieści Marii Kuncewiczowej opiera się na jej głównej bohaterce. Maria Kuncewiczowa stworzyła niezapomnianą postać, a wokół niej skonstruowała opowieść złożoną głównie ze wspomnień i retrospekcji. „Cudzoziemka” to świetna powieść psychologiczna, z intrygującą bohaterką – problem polega na tym, ze nie potrafię w sobie wykrzesać odrobiny sympatii dla Róży.... Nie tylko wydaje mi się ona pełna przesadnej namiętności, ekscytacji, ale przede wszystkim straszliwie irytująca... 
„Cudzoziemka” to więc książka, która wywołuje zamęt. Z jednej strony – niemożliwa bohaterka, kobieta pełna pretensji do świata, który stoi na przeszkodzie do jej wielkości, kapryśna, piękna i niezrównoważona. Z drugiej – bohaterka, której trzeba współczuć, której życie nie szczędziło rozczarowań, która stara się rozpaczliwie znaleźć swoje miejsce na świecie i osiągnąć spokój. Przyznaję, pomimo iż nie potrafiłam polubić Róży, spodobała mi się „Cudzoziemka”! Nie tylko dlatego, że nie można przejść obojętnie wobec głównej bohaterki. Także dlatego, że jest to świetnie napisana książka. Pomimo pozornie rozczłonkowanej narracji „Cudzoziemka” wciąga, zaciekawia i intryguje. Z każdą przeczytaną stroną lepiej poznajemy bohaterkę, każdy przeczytany rozdział odkrywa kolejną tajemnicę Róży i jej charakteru, aż wreszcie nie możemy się oderwać od książki. To świetne psychologiczne studium kobiety niespełnionej. Ponadto doczytałam się gdzieś, że „Cudzoziemka” powstała jako rozrachunek pisarki ze wspomnieniem o jej własnej matce. Brzmi to bardzo ciekawie, bo jeśli Róża Żabczyńska jest w jakimś stopniu podobna do matki autorki, to musiała być ona bardzo interesującą osobistością!
Zdaję sobie sprawę, że aby poznać dogłębnie dzieło Kuncewiczowej co nieco trzeba sobie dodatkowo poczytać. Ale pomimo to, książka jest tak przystępna i dobrze napisana, że spodoba się też tym, którzy o autorce niewiele wiedzą. Zachęcam więc wszystkich do przeczytania „Cudzoziemki”, a Lirael dziękuję za dopingujące wyzwanie! 

3 komentarze:

  1. Gość: sylwia, 77-253-188-102.adsl.inetia.pl
    2012/04/14 15:27:57
    Witam! Mam mały problem z opisaniem Róży jako emancypantki.. Czy mogłabyś mi pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dawno temu i nie miałam czasu skończyć. Kuncewiczowa jest genialna. Co prawda tytułowa cudzoziemka nie daje się lubić, ale sposób, w jaki została stworzona i opisana... Chciałabym umieć tak tworzyć bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy mogłabyś mi pomóc jakie prawdy o człowieku ukazuje cudzoziemka?

    OdpowiedzUsuń