sobota, 25 sierpnia 2012

Zgubne skutki nałogu, czyli Dabarai w odwiedzinach...


Wiadomo, że zemsta najlepiej smakuje na zimno Kiedy wraz z Padmą i A. buszowałyśmy po londyńskich antykwariatach, co chwila słyszałam głośne okrzyki protestu, gdy wpychałam im różne książki, które moim zdaniem na pewno by je zainteresowały Nie bacząc na ich wyjaśnienia, że przecież jakoś muszą się spakować, a linie lotnicze mają limity na bagaże, wyciągałam z półek kolejne powieści, które im potem usiłowałam polecić… Na moje usprawiedliwienie powiem, że moje starania wynikały  li i jedynie z dobroci mojego serca, nie było w nich żadnej perfidii i wcale nie chciałam ich zrujnować… Wręcz przeciwnie, wielokrotnie proponowałam przechowanie zakupionych lektur u siebie do następnej wizyty. Nic to zwykle w odpowiedzi na moje nieśmiałe: to by ci się spodobało”… słyszałam tylko  głosy sprzeciwu Ach, trzeba było siedzieć cicho i niczego im nie polecać…! Bowiem wczoraj role się odwróciły i dowiedziałam się na własnej skórze jak ciężko jest zaprotestować, jak trudno jest odwrócić się od kuszących ofert książkowych, wyjść z kolejnej księgarni bez żadnych zakupów, odłożyć książkę na półkę i powiedzieć sobie, że może, następnym razem I jak przerażająca wydaje się wizja niechybnego nadbagażu Wczoraj bowiem odwiedziłam Padmę w Poznaniu i zostałam radośnie przeciągnięta przez niektóre poznańskie księgarnie i antykwariaty Niektóre, bo podobno jest ich więcej, ale miałyśmy niewiele czasu. Po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie Padmy i A., podczas których wpychano, polecano i wyszukiwano  mi książki, kuszono mnie różnorakimi tytułami i z szatańskim chichotem przypominano, że jeśli mi się coś nie zmieści, zawsze będę mogła zostawić kilka powieści u mojej mamy, stwierdzam, że teraz rozumiem, o co im chodziło

Stos, który mam zamiar zatargać w walizce do Londynu jest oczywiście wciąż w fazie kompletowania. Nie wiem, czy wszystkie poznańskie pozycje pojawią się na nim, bo nie tylko zakupiłam już z dziesięć innych książek, mam zamiar też dokończyć szperania po maminych półkach w poszukiwaniu zapomnianych i schowanych skarbów. Oczekujcie podsumowania za kilka dni. Tymczasem wracam do lektury Zapachu drzewa sandałowego i życzę wam miłego wieczoru! 

39 komentarzy:

  1. świetne nabytki, parę mam, jedną czytałam ("Lilka"), a najbardziej chciałabym mieć "Dziewczęta z Nowolipek"
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Lilkę" namówił mnie pan księgarz (biedak, próbował na więcej, ale więcej to ja albo znałam, albo już miałam...), natomiast "Dziewczęta.." kupiłam, bo mama powiedziała, że ma tylko część drugą, "czyli "Rajską jabłoń". A ja byłam przekonana, że jest w domu...

      Usuń
  2. No dobrze, przyznaję się bez bicia, że z satysfakcją Cię od księgarni do księgarni prowadziłam;) Ale też bez oporów pozwolę się znowu w Londynie zaciągnąć i jak zwykle dam się namówić na niejedną książkę:) Nie wiem, czy po Twojej notce jeszcze mnie jakiś bloger odważy się odwiedzić, ale na swoją obronę chciałam zauważyć, że do Twojego stosiku wybitnie przyłożył się Pan Księgarz z Arsenału:) A w ogóle to bardzo fajne masz te książki, może sobie nawet parę z nich też kupię:)
    Dziękuję za odwiedziny i polecam się na przyszłość;) Po wrocławskich księgarniach też mogę oprowadzić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę chciała, ja:-) Ostatnio nie było czasu i panowało straszne zimno, ale kolejnym razem poproszę o wskazanie dobrych miejsc:-)

      Usuń
    2. Padmo ja wiem, że z satysfakcją, bo widziałam, że aż ci oczy się śmieją, jak ja się starałam być dzielna i powstrzymywać się od zakupów... :D Ale nic to, będzie rewanż, zwłaszcza, jak przyjedziesz do Putney... :P

      Usuń
    3. Prowincjonalna nauczycielka - z przyjemnością:)

      Dabarai - szkoda, że to Putney tak daleko, no ale kiedyś w końcu się wybiorę...

      Usuń
    4. Może i daleko dla ciebie, ale am nadzieję, że wizyta to wynagrodzi...

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Shhhh, that's nothing...Wait until you see the rest...

      Usuń
  4. Jaki piękny widok! Nie dosyć, że ulubiona blogerka, to jeszcze stosik, a na dodatek "twarz dołączona do nicka" - jak mawia nasza zacna Kasia.eire. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci. Stos faktycznie mnie cieszy, a zdjęcie zostało mi zrobione w restauracji meksykańskiej w oczekiwaniu na kurczaka w sosie z kreta...

      Usuń
    2. No chyba nie zjadłaś krecika!!!!!!!!

      Usuń
    3. Nie, ale sos do kurczaka nazywał się Mole, czyli krecik po angielsku. Wiadomo, sos z kreta...

      Usuń
  5. Wspaniale dziewczyny, a dlaczego mnie z Wami nie było?:) Proszę się poprawić następnym razem:)Poznanianka z krwi i kości jestem, to też wiem gdzie można nabyć ciekawą lekturę:) pozdrawiam Ciebie Dabarai, choć nie miałyśmy jeszcze okazji się poznać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, bo to wszystko było zorganizowane jakoś tak na ostatnią chwilę, ale zapraszam do Szczecina, a jeszcze lepiej do Londyna. Londyn ma więcej księgarni! :)

      Usuń
    2. Biję się w pierś, bo myślałam o tym, żeby Cię ściągnąć, ale faktycznie było wszystko na ostatnią chwilę umawiane. Ale możemy nadrobić we dwie i na jakiś spacer po księgarniach się umówić;) A pomysł z Londynem też znakomity;)

      Usuń
    3. Popieram Londyn!Yes, yes, yes!

      Usuń
  6. Och, Sapieżyna, mam ją na wish list i na pewno kupię, i Marii, i Matyldy. Niania w Paryżu jest napisana przez kuleżankę z Dzienników Twojego Stylu, więc będę musiała kiedyś przeczytać koniecznie. Lilkę mam na półce, jak i kilka innych tytułów, ale nic nie słyszałam o tym najwyżej na stosie. A w ogóle to widać, że łądna pogoda była i zdjęcie będzie ci dobry czas przypominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sapieżyna to prezent od Padmy (merci!), a o "Niani..." dowiedziałam się od bookfy.

      Natomiast kiedy przyjechałam rano do Poznania to tam LAŁO. Ja przyjechałam na letnie wakacje, krótkie rękawki, spodenki, pełen luz, a tu ludzie w kurtkach i ściana deszczu. Na szczęście Padma zaprosiła mnie do siebie na przeglądanie półek, a potem to już jakoś nie padało... :D

      Usuń
    2. Ta Matyldy jest tak ogromna, że bałam się, że jak ją kupię, to Dabarai mi nią po głowie przyłoży;) Znam ten ból z mieszczeniem książek w limicie bagażu;)

      Usuń
    3. *kiwa głową* No, taka duuuuża i cięęęęężka! Ach, jakże się cieszę,że Easyjet nie ma limitów na bagaż podręczny...!

      Usuń
    4. jakbym miała Matyldę to bym ją jakoś przemyciła, nie byłoby innej opcji. W nogawce przywiązaną pończochą albo po prostu pod pachą, niby że do samolotu do czytania wzięłam. Ostatni tak wniosłam trzy książki i dwa magazyny. Kobieta na mnie spojrzała, brew podniosła, a ja jej na to, ze się nie mogłam zdecydować, co będę czyta. I puściła. Ech ta Sapieżyna, w granicach 60, będę musiała poczekać, ale na pewno sobie kupię

      Usuń
    5. Chcesz, to ci pożyczę, przeczytasz, a jak potem będziesz chciała mieć, to poczekasz na jakąś obniżkę...

      Usuń
    6. Oł noł, kochana jesteś bardziście, ale wysyłka i odsyłka takiej cegły będzie kosztowała tyle, co dwie nowe. Nałogowi trzeba powiedzieć stanowcze nie, jak poczekam kilka tygodni czy miesięcy, to mi tylko dobrze zrobi. Co nie zmienia faktu, że sobie w łeb palnęłam, jeszcze mi dym leci, haha

      Usuń
    7. E tam , w łeb. Zazdroszczę silnej woli i niepoddawania się nałogowi...

      Usuń
  7. Nałóg wcale nie zgubny, a niezwykle sympatyczny, podobnie jak Twoje zdjęcie ze stosikiem! Gratuluję udanych łowów. Ja też mam Sapieżynę i uważam, że zapowiada się bosko! Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależdziękujęcibardzopięknie! Na Sapieżynę zwróciłam uwagę dzięki Kasi.eire. Bardzo interesujące klimaty.

      Usuń
    2. oświadczam, że sobie w łeb strzeliłam, dymi i z uszu

      Usuń
  8. Ach jej, jak miło Cię zobaczyć w takim otoczeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe zakupy i niezapomniany dzień na pewno. Pozdrawiam i życzę udanego pobytu, oby pogoda jeszcze dopisywała. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, po ulewie przedpołudniem zrobiło się całkiem przyjemnie i ciepło!

      Usuń
  10. Piękny stosik :) Nic z tych pozycji nie czytałam, ale kilka bym podkradła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy stosik :) Podobał mi się "Teren prywatny", a teraz chętnie przeczytałabym "Dziewczęta z Nowolipek", bo to książka, którą chyba należałoby znać. I "W niebie na agrafce" zapowiada się interesująco :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosmowskiej czytałam tylko "Niebieski autobus", który mi się bardzo spodobał. A jeśli chodzi o "W niebie na agrafce" to bardzo lubię czytać książki debiutujących autorów. Zawsze mam nadzieję, że odkryję coś ciekawego...

      Usuń
  12. matko bosko... jestem współwinna temu stosowi choć nawet nie byłam w pobliżu Poznania...
    Wysoki sądzie nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale proszę o łagodny wymiar kary...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę, jak się wszystko nie zmieści, wyślę do ciebie... :P Ale nic to, walizka duuuża....

      Usuń