czwartek, 24 marca 2011

Książki nie tylko Persefony...


Nie chce mi się wierzyć, że nigdy wcześniej tam nie byłam. Owszem, wiedziałam, że sklep/wydawnictwo istnieje, ale jakoś nigdy tam nie trafiłam... Aż tu nagle wczoraj Ulubiony Anglik zaproponował nam spacer po Londynie, który zaczął się właśnie w Persephone Books. Uwierzcie mi, pisnęłam z radości, zwłaszcza, że zobowiązał się do zakupu książkowego w tej księgarni....

Persephone Books to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Małe, niezależne wydawnictwo powstałe w 1999 roku znalazło własną interesującą niszę i specjalizuje się w wydawaniu głównie zapomnianych lub mało znanych powieści pisarek angielskich XX wieku. Wśród ich publikacji znajdują się nazwiska znane, choć rzadko wznawiane – na przykład powieść The Making of a Marchioness” Frances Hodgson Burnett, pisarki znanej przede wszystkim jako autorka „Tajemniczego ogrodu” i „Małej księżniczki”, a także nazwiska zupełnie chyba w Polsce nie znane – DE Stevenson, Dorothy Whipple, Frances Towers... Książki wydawane przez nich to przede wszystkim pisarstwo kobiece, koncentrujące się na rodzinie, miłości, małżeństwie, portretujące zwykłe życie. 

Znakiem rozpoznawczym książek tego wydawnictwa jest jednolita, ascetyczna szata graficzna – gustowne, szare okładki i obwoluty rozjaśniają piękne, kolorowe wklejki, wyglądające jak kawałki wzorzystego materiału. Dodatkowo każda książka posiada dopasowaną kolorystycznie zakładkę. 

Przy Lamb's Conduit Street, w literackiej dzielnicy Bloomsbury, znajduje się siedziba Persephone Books – biura mieszczą się w piwnicy, a na parterze znajduje się mała księgarenka, sprzedająca ich książki, a także pocztówki, kartki, torby na książki i podobne drobiazgi. 

Adres Persephone Books: 59 Lamb's Conduit Street London WC1N 3NB (najbliższa stacja metra to Russell Square)

Jak widać poniżej, Ulubiony Anglik dotrzymał słowa i zakupił mi trzy piękne książki, w gustownej torbie. A są to:
„Miss Pettigrew Lives for a Day”, Winifred Watson – sfilmowana kilka lat temu, ciepła opowieść o pannie Pettigrew, Kopciuszku w dojrzałym wieku, której los odmienia się w ciągu jednego dnia.
„Miss Buncle's Book”, D E Stevenson – tytułowa bohaterka pisze książkę, w której portretuje życie w wiosce, w której mieszka, z interesującym skutkiem.
„They Knew Mr Knight”, Dorothy Whipple – historia zwykłej rodziny, która za sprawą przypadkowo poznanego pana Knighta przeżywa zmienne koleju losu.
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu dzielnicami Londynu... Zwiedziliśmy bardzo ciekawe Soane Museum, znajdujące się w domu zamieszkałym kiedyś przez sir Johna Soane, architekta i kolekcjonera, w którym znajdują się liczne obrazy, rysunki, a także zebrana przez niego kolekcja antyków. Ciekawe jest to, że muzeum zostało ustanowione za życia Soane'a, specjalnym aktem parlamentarnym z 1833 roku, który nabrał ważności wraz ze śmiercią darczyńcy w 1837 roku, i który pozbawiał dziedzictwa jego syna, George'a, skłóconego z ojcem z powodu długów i nieaprobowanego małżeństwa.

Zajrzeliśmy też do jednej z naszych ulubionych księgarni - Forbidden Planet, która specjalizuje się w książkach z dziedziny fantasy, science fiction i horroru. Można w niej kupić także komiksy, filmy, albumy, a oprócz tego kolekcjonerskie figurki, gadżety, zabawki i inne pamiątki związane kultowymi filmami i serialami telewizyjnymi... Potem zaszliśmy też do dużej księgarni Waterstones przy Piccadilly Circus...
Poniżej widać efekty naszych odwiedzin:
Cztery pierwsze książki od góry to seria Cyrcle of Magic amerykańskiej autorki fantasy dla młodzieży, Tamory Pierce. (Pierwszy tom tej serii, „Księga Sandry”, właśnie ukazał się w Polsce.) Kolejna pozycja to ostatni tom Black Jewels Trilogy Anne Bishop, „Queen of the Darkness” („Królowa ciemności”). Kolejna książka to jedna z „Dwunastki” BBC, o której pisałam tu, czyli „True Things About me” Deborah Kay Davies. Pod nią leży „Lady Chatterley's Lover” („Kochanek lady Chatterley”) D.H. Lawrence'a, za zakup której  to książki winić należy Faulksa i jego program. A na samym dole - jedna z nominacji do Orange Prize, „Lyrics Alley” Leili Abouleli.
A na koniec Ulubiony Anglik mnie zaskoczył i sprezentował mi poniżsżą książkę:
Przepiękny album, który będę z zachwytem przeglądać.
W związku z tym, że w minionym tygodniu w moje ręce trafiło (różnymi drogami) dodatkowe siedemnaście książek, winę za dzisiejsze szaleństwo ponosi całkowicie Ulubiony Anglik, który zresztą sam zakupił dwa filmy na DVD, dwie książki i siedem różnych herbat. Ja natomiast śpię spokojnie, bo właśnie wymyśliłam, gdzie wstawić dodatkowy regał.

EDIT: Ulubiony Anglik z oburzeniem stwierdził, że herbat było tylko sześć.

1 komentarz:


  1. Gość: Jabłuszko, 87-207-192-240.dynamic.chello.pl
    2011/03/24 21:32:45
    O, Jezu! Ależ Ci zazdroszczę tego Ulubionego Anglika! :) Fantastyczny spacer i jego pokłosie! :)
    viv-onka
    2011/03/24 22:11:15
    Naprawdę, tylko pogratulować wyboru - w tłumie Anglików pewnie wcale nie jest łatwo znaleźć takiego dobrego Ulubionego :)
    Książek zazdroszczę - szczególnie tych z Persephone Book. Pięknie wydane - prosto i stylowo. Ja póki co nie odważyłam się jeszcze czytać po angielsku niczego, co nie jest urban fantasy/paranormal romance, bo trochę się obawiam, że nie podołam językowi. Ale jak tak sobie patrzę na te piękne książki, to mnie kusi, żeby chociaż jedną sobie kupić. A jak kupię, to będzie wypadało przynajmniej spróbować. Ech, idę na ebaya popatrzeć na ceny :)
    Gość: ultramaryna, gate193.radioalfa.pl
    2011/03/24 22:44:03
    Strasznie mi się podoba ta księgarnia, idea tego wydawnictwa i te szare książki! Ach... Piękne te Twoje nabytki, piękne! :)
    chihiro2
    2011/03/24 23:39:23
    Ja znam Persephone Books od dawna, mam dwie ich książki, większość mnie mało interesuje, to nie mój typ literatury. Ale księgarnia cudowna, książki przeurocze i tak miło tam jest...
    Kiedyś na blogu opisałam nawet moją ulubioną trasę spaceru po Bloomsbury, zahaczając właśnie o Persephone Books Bookshop. Ta trasa ewoluowała od tamtych czasów, ale najważniejsze punkty się ostały :)
    Wspaniale mieć takiego Ulubionego Anglika, prawda? Przyjemnej lektury, przeglądania albumu, oglądania filmów i smacznej herbatki! My już zjedliśmy Twoje muffiny jabłkowe, a ja dziś dostałam wycis na siłowni :) Coś za coś :))) Pozdrawiam ciepło (a jest naprawdę ciepło, rewelacyjna pogoda, co?)
    dabarai
    2011/03/25 10:30:45
    Jabłuszko - mnie też ten Ulubiony Anglik zaskoczył... :D
    dabarai
    2011/03/25 10:31:17
    Viv-onko - polecam też Agathę Christie, jeśli lubisz takie klimaty, do czytania po angielsku jest idealna.

    dabarai
    2011/03/25 10:31:32
    Ultramaryno - sama księgarnia jest też śliczna, taki mały pokoik, na środku stoliczek, na około półki... Mogłabym tam pracować!
    dabarai
    2011/03/25 10:32:18
    Chihiro - ja o Persephone Books też dawno słyszałam, znam ich kilka książek, chociażby z widzenia, dlatego dziwię się sama sobie, że jakoś tam wcześniej nie trafiłam. A UA trafił z tym spacerem, bo w środę tak sobie pomyślałam, że chcę przeczytać "Miss Pettigrew Lives for a Day"...! Hey, presto!
    Twój wpis kiedyś na blogu czytałam... :) Ale chyba sobie jeszcze raz zajrzę i się tamtędy przejdę...
    Ps. Polecam też moje lemon drizzle cake... A dziś siedzenie w ogródku z książką, jeśli pogoda będzie dalej tak śliczna.
    lilithin
    2011/03/26 16:36:44
    Dobrze mieć takiego Ulubionego Anglika :) I miejsce na nowy regał!
    Gość: Mary, 87-239-181-53.rev.inds.pl
    2011/03/26 17:09:38
    ale pięknie.. no i takie jednolite okładki mają swój urok.
    A ostatnie zdanie cudne :D
    agnes_plus
    2011/03/27 01:32:54
    Gratuluję Ulubionego :) I życzę, by takie notki jak ta powyżej, rozświetlone szczęściem, pojawiały się jak najczęściej :)
    dabarai
    2011/03/27 12:22:45
    Agnes, Dzięki! Chociaż jeśli takie notki będą się pojawiać częściej, to i to miejsce na nowy regał nie wystarczy... :D

    OdpowiedzUsuń