Na dwa tygodnie
pochłonęły mnie Igrzyska Olimpijskie –
natychmiast po powrocie z pracy zasiadałam przed
telewizorem, by wraz z milionami widzów przeżywać sukcesy
sportowców. Książki czytałam w przerwach na lunch i późnym
wieczorem, tuż przed zaśnięciem, bez pośpiechu, we
fragmentach... Dziś pewnie też niewiele uda mi się przeczytać, bo
przecież właśnie trwa maraton, a dziś wieczorem czeka nas
ceremonia zamknięcia Igrzysk. Ale jutro...! Jutro zamierzam czytać
dalej „Stenogramy Anny Jambor” (jestem na trzecim tomie wydania
sześciotomowego), dokończyć wreszcie „Wyznania gorszycielki”
Ireny Krzywickiej, zabrać się porządnie za „Małżeństwo
niedoskonałe” Nepomuckiej i odwiedzić bibliotekę POSKu, by tam
wyszukać jeszcze jakieś perełki. Zacznę też myśleć nad tym, w
jaki sposób zapakować wszystkie książki, które za tydzień chcę
zabrać ze sobą do Polski – kilka prezentów, kilka powieści,
które chce pożyczyć moja mama, coś do czytania na drogę, bo
przecież mam co prawda kindla, ale bez papieru jakoś tak nijak...
Mam co prawda tydzień na przygotowania, ale wiadomo, że takie
decyzje to rezultat wielu godzin przemyśleń i prób! Doczekać się
nie mogę mojego urlopu, mam nadzieję, że uda mi się porządnie
odetchnąć, przeczytać kilka książek na zapas, odświeżyć
znajomość z kilkoma powieściami, przejrzeć półki w poszukiwaniu
nowych inspiracji i po prostu porządnie odpocząć i zrelaksować.
Czego i wam życzę.
A na koniec tradycyjne pytanie - a co wy teraz czytacie?
Aktualnie docieram do połowy "Mrozu" Ciszewskiego i poczytuję "The King's Daughter" Worth.
OdpowiedzUsuńHmmm, sprawdziłam "Mróz" i jakoś zupełnie mi nie podpadł - ja nie przepadam za książkami sensacyjnymi, a tak mi się książka skojarzyła. A jak ci idzie z angielskim w "King's Daughter"? To kolejna zupełnie nie znana mi książka... Ja jakoś utknęłam w dwudziestoleciu międzywojennym i ciężko mi się ruszyć!
UsuńTo ja pierwszy raz w Twoim nowym miejscu (bardzo mi się tu podoba!) po dłuższej przerwie dopisuję się - rano skończyłam "Agathę Raisin i ciasto śmierci" M. C. Beaton (znasz? czytałaś?), a teraz mam zamiar dokończyć "Dania z anegdotą" Hanny Szymanderskiej, a potem będę miała dylemat ... ;)
OdpowiedzUsuńMerci, witam! Beaton znam tylko Hamisha, Agathę tylko z widzenia, ale widziałam, że wyszła po polsku. Za to "Dania z anegdotą" dodałam do koszyka w Merlinie, ty kusicielko! Zabrzmiało bardzo smakowicie. Mniam.
UsuńMam tak samo z Olimpiadą, telewizor/komputer od rana do wieczora włączony na zmaganiach sportowców :) Teraz w przerwach finału koszykówki męczę "Zgubionych" Ch. Rogan, podczytuję też "Granatową krew" Hagena i "Jezioro marzeń" Kim Edwards.
OdpowiedzUsuńTo "Jezioro marzeń" to wisi nade mną jak ten wyrzut, kupiłam wieki całe temu, i tak siedzi i mruga. PO polsku zdążyła ta książka wyjść, a ja nic. Ech, jak się ma za dużo ksiązek, to też niedobrze (bluźnierstwo!!!)
Usuńhello, znalazłam Cię :)
OdpowiedzUsuńczytam Hesse "Księga obrazów" ACH I OCH! a teraz oglądam zakończenie igrzysk. cudne widowisko
Mary, witam! Jak urlop? Ja przez te Igrzyska to nie miałam czasu na czytanie, a jak przyszło do zakończenia to chlipałam pod nosem, że chcę jeszcze... W październiku wychodzi DVD z ceremonią otwarcia, zamknięcia i interesującymi momentami, kupię i będę oglądać. A teraz siedzę i oglądam na bbc iplayer te transmisje, które przegapiłam wcześniej.. .Ooops. :)
Usuńurlop kuzwa mi zleciał tak ze nawet nie wiem kiedy, i pojutrze do roboty lezę :/ a jeszcze z tydzień by się przydał... No mnie ceremonia zamkniecia też wzruszyła. Szczególnie to wygasnięcie znicza, ech...:)
UsuńJa mam urlop od poniedziałku, już się nie mogę doczekać... Mam nadzieję, że na urlopie chociaż trochę odpoczęłaś. A jak tam Lem?
Usuńodpoczełam, ale przydałby sie jeszcze z tydzień. rozleniwiłam się :)))
UsuńLem - uch, gdzies mi umknął, zawiesiłam sie na innych książkach, ale wrócę do Dzienników na odstresowanie po kilku dniach pracy :DD Spoko.
Tobie udanego urlopu zyczę zatem :D
UsuńHeart and Soul Maeve Binchy, zmarła, strasznie za nią 'płaczę', chociaż sobie poczytam
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja kiedyś, w zamierzchłych czasach czytałam tylko jej jedną książkę, z koszmarną okładką od Prószyńskiego, chyba "W kręgu przyjaciół". Ale jadę do mamy, ona ma kilka, to może jakoś po cichu pożyczę... :) Tylko zawsze mi się ta autorka kojarzyła raczej z inną grupą odbiorczą, no, ale taka Pilcher mi się spodobała, więc dlaczego nie Binchy!
UsuńZajrzyj do mnie w przypływie czasu, mam duży wpis o tej autorce całkiem niedawno poczyniony, bo w piątek dzień jej pogrzebu (poprzedni). Ona jest po prostu dobrą obyczajową pisarką, lepszą od niejednej, którymi się tak wszyscy zachwycają, a Prószyński jej krzywdę uczynił tymi okładkami, brrrr
UsuńA owszem, zajrzałam. A Prószyński wiele innych książek tak skrzywdził...
UsuńPochłonęli mnie "Policjanci" Dorothy Uhnak - czyli uknęłam w Nowym Jorku... ;))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pamiętam chyba książkę z okładki, ale ale zupełnie nic nie wiem o niej. Idę sprawdzić!
UsuńA ja czytam na poprawę humoru mojego ukochanego McCalla Smitha, "Sunshine on Scotland Street", kolejną powieść z cyklu o mieszkańcach Edynburga. I dobrze mi robi ;)
OdpowiedzUsuńPS Nie bardzo wiem, jak wrócić do nicka justynatlumaczka, zalogowałam się więc przez Google, bo ja mało rozgarnięta jestem ...
No widzisz, wszyscy tak chwalą McCall Smitha, z ja przeczytałam kilka i wysiadłam. Dla mnie na poprawę humoru dobrze robi klasyka dziecięca... Tak mi się ckni za Anią z Zielonego Wzgórza na przykład...
Usuń