sobota, 19 marca 2011

"Dożywocie" - Marta Kisiel (alleluja!)


Całkiem niedawno, i wcale nie tak bardzo daleko, był sobie dom w stylu gotyckim z wieżyczką, zwany Lichotką, położony na totalnym odludziu, w lesie, z dala od cywilizacji. I był też właściciel tego domu, Konrad Romańczuk, początkujący pisarz, mieszczuch wychowany w betonach, który odziedziczył ten dom. Odziedziczył wraz z inwentarzem, na który składają się:

Licho (szt. 1) – anioł stróż pierwszego właściciela Lichotki. Znaki szczególne – skrzydła i bamboszki, środki czystości zawsze na podorędziu, albowiem Licho nie śpi. Licho maniacko sprząta. I kicha, alleluja. Albowiem ma uczulenie na pierze. W tym własne.
Krakers (szt. 1) – pradawny stwór z czeluści zła, obecnie zamieszkujący spiżarnię. Znaki szczególne – macki. Zainteresowania – gotowanie.
Szczęsny (szt. 1) – widmo panicza, który dwieście lat temu strzelił sobie w łeb. Znaki szczególne – blond pukle, artystyczne rozmemłanie, zmienny stan skupienia. Zainteresowania – poezja i robótki ręczne.
Utopce (szt. 4) – zamieszkują staw. Lubią kąpiele w wannie.

Jak można sobie wyobrazić, nowy właściciel nie ma lekkiego życia, usiłując się przystosować do życia w Lichotce, borykając się oprócz codziennych kłopotów z niecodziennymi lokatorami dożywotnimi domiszcza. Z to czytelnik to ma dopiero ubaw po pachy...! Albowiem „Dożywocie” Marty Kisiel to książka dowcipna, momentami histerycznie śmieszna, a do tego napisana z polotem i swadą.

Książka to właściwie pięć długaśnych opowiadań, rozgrywających się w czasie roku spędzonego przez Konrada w Lichotce. Historie pozornie zwyczajne, dzięki niezwyczajnym bohaterom nabierają nowego, ciekawego kształtu, zaskakują, nabierają wręcz szatańskiego tempa, ani chwilę nie nudzą i nie pozwalają się od książki oderwać. Dotyczą też spraw nam bliskich i ważnych – poszukiwania swego miejsca w życiu, dojrzewania, odpowiedzialności... Jak w najlepszych powieściach przygodowych pojawiają się i źli bohaterowie i piękne kobiety, jest miłość, namiętność, zdrada, egoizm i poświęcenie. „Dożywocie” można by nazwać bajką dla dorosłych, w której dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane. Ale chociaż motywy nie są nowe, za to w jakim stylu zastały ukazane! Wszystko dzięki dożywotnikom” Lichotki, którzy stanowią mieszankę wybuchową i nakręcają całą książkę. (To kolejny z wielu powodów dla których „Dożywocie” mi się tak bardzo spodobało.) Przede wszystkim są oni na zmianę zabawni, wzruszający, denerwujący i rozczulający. I bardzo „żywi” (nawet ci nieżywi, hi, hi) – niemalże wyskakują z kartek książki, domagając się uwagi. W dodatku każdy z nich ma własne indywidualne cechy, własne problemy i życiowe cele, co sprawia, że stają się oni pełnokrwistymi postaciami. A o takich czyta się najlepiej.

Ponadto bardzo przypadł mi się do gustu styl autorki, jej absurdalny humor i wyobraźnia, która rozpasała się jak dzika i nie dała się ujarzmić, wrzucając do książki masy zabawnych sytuacji, wydarzeń i humorystycznych scenek. Wszystko to okraszone językiem żywym, giętkim, pełnym literackich nawiązań, cytatów i żartów. Językiem, który porywa czytelnika od pierwszych stron, przyprawia o zawrót głowy i dzikie wybuchy radości.

Kto jeszcze nie czytał „Dożywocia” Marty Kisiel niech po nie sięgnie, żeby się rozerwać w doborowym towarzystwie i odpocząć od codziennych trosk i problemów. Jeśli ładnie się poprosi, Licho przyniesie ciasteczka i gorące kakao, żeby wam umilić lekturę jeszcze bardziej. A o tym, jak mi się ta książka spodobała, niech świadczy fakt, że niebawem po nią znów sięgnę, żeby sobie podczytywać co lepsze fragmenty. Zasiedziałam się w Lichotce i nie chce mi się stamtąd ruszać.
PS. Jak widać powyżej, Enga, po której recenzji sięgnęłam po książkę, nie ma się czego obawiać. Przechodzę na stronę miłośników Lichotki i natychmiast adoptuję Licho. :) Autorkę proszę usilnie o wzmożoną pracę twórczą, w jak najszybszym tempie. Najlepiej dalej o mieszkańcach Lichotki.

1 komentarz:


  1. enga
    2011/03/19 16:54:53
    Jeeeeeej! Hurra! :) Bardzo się cieszę, że kolejna osoba dołączyła do grona "zalichowanych" ;) Czy raczej może "zalichotkowanych" :)

    No, to teraz dam już paznokciom spokój, niech sobie rosną bidulki ;)
    viv-onka
    2011/03/19 17:11:09
    Ja dopiero czekam na mój egzemplarz (zakupiony!), ale fanką autorki i Lichotki jestem, odkąd przeczytałam jej opowiadanie w "Kochali się że aż strach". Po takich recenzjach czas oczekiwania jakby bardziej się dłuży:)
    dabarai
    2011/03/19 17:18:52
    Enga - jeszcze tylko "Niepełni" i możesz odetchnąć pełną piersią... :D A autorce należą się faktycznie brawa. Zwykle po takich entuzjastycznych recenzjach jestem, nastawiona sceptycznie, a tu taka niespodzianka przyjemna.

    Viv-onka -dłuży się czas, ale jaka przyjemność, kiedy już książka przyjdzie...!
    rockfree
    2011/03/19 18:23:15
    Właśnie tak pamiętałam, że ta książka to chyba polecana była. Koniecznie muszą ją przeczytać, a co. :D
    dabarai
    2011/03/19 18:36:07
    Rockfree - czytać!
    zacofany.w.lekturze
    2011/03/19 20:55:55
    Alleluja! Kolejna dożywotnio nawrócona:D
    szymanska25
    2011/03/19 21:05:59
    brzmi zachęcająco :)
    dabarai
    2011/03/19 22:10:05
    Zacofany - ano wpadłam. Dożywotnio. :D

    Szymańska - zachęcam, zachęcam!
    kasia.eire
    2011/03/19 22:45:48
    Ojej, to ja muszę koniecznie wpisać do przechowalni
    dabarai
    2011/03/19 22:46:43
    Dodaj, dodaj, alleluja.
    agnes_plus
    2011/03/20 00:51:08
    :) "Dożywocie" da się lubić :)
    dabarai
    2011/03/20 13:18:10
    Agnes - Noooo! Dożywotnio!
    Gość: ultramaryna, gate193.radioalfa.pl
    2011/03/21 19:22:43
    A więc bardzo się cieszę, że w zamówieniu, które dzisiaj złożyłam znalazło się także "Dożywocie". :)
    dabarai
    2011/03/21 23:34:21
    Życzę przyjemnego dożywocia!

    OdpowiedzUsuń