Pytanie: Co pocieszy książkochłona w chorobie?
Odpowiedź: Nowe książki.
Pytanie: Jak długo trzeba czekać na zamówienie książek z Polski do Londynu?
Odpowiedź: Strrrrasznie długo.
Pytanie: Co zrobi książkochłon, kiedy wreszcie dostanie stos książek w paczce?
Odpowiedź: Zacznie kwiczeć. A potem się pochwali:
Odpowiedź: Nowe książki.
Pytanie: Jak długo trzeba czekać na zamówienie książek z Polski do Londynu?
Odpowiedź: Strrrrasznie długo.
Pytanie: Co zrobi książkochłon, kiedy wreszcie dostanie stos książek w paczce?
Odpowiedź: Zacznie kwiczeć. A potem się pochwali:
Pierwsze cztery książki od góry to spontaniczny zakup dzisiejszy, który zaplątał się na zdjęciu:
-
Griff Rhys Jones, „Semi-Detached” -
autobiograficzne wspomnienia z lat sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych, spisane przez znanego komedianta i aktora. Podobno
bardzo zabawne.
-
Jhumpa Lahiri, „Interpreter of maladies” („Tłumacz chorób”)
- nie czytałam jeszcze żadnych książek tego autora, a że książeczka
cienka, a w niej krótsze i dłuższe opowiadania, uznałam, że nadaje się w
sam raz na rozpoczęcie znajomości
-
Colin Beatrice, „The Luminous Life of Lilly Aphrodite”
- Berlin, początek dwudziestego wieku i historia Lilly Aphrodite,
która stała się najpopularniejszą aktorką ówczesnego niemego kina.
-
James Herriot – tom zawierający sześć pierwszych książek z serii „Wszystkie stworzenia duże i małe”.
Bardzo się z niego cieszę, bo mam tylko pierwsze trzy, po polsku.
Chętnie poczytam o dalszych przygodach tego sympatycznego weterynarza.
Pod spodem leżą polskie wyczekane książki:
-
Małgorzata Warda, „Nikt nie widział, nikt nie słyszał”
- znana z blogów pozycja, która zbierała ostatnio same pozytywne
oceny. Zaginiona dziewczynka, zagubiona przeszłość... Podobno znakomita
polska powieść.
-
Paweł Pollak, „Niepełni” - po przeczytaniu recenzji na blogu Życiowa pasja bibliofila, książka wylądowała w koszyku. Zgadzam się, że okładka jest nieszczególna, ale za to treść ma być po prostu super.
-
Małgorzata J. Kursa, „Tajemnica sosnowego dworku” - tajemniczy restaurowany stary dworek, miłość – może to już było, ale zastanawia mnie, co jeszcze można w temacie napisać.
-
Maria Ulatowska, „Sosnowe dziedzictwo” - jak wyżej,
plus pozytywne recenzje. Być może według niektórych książka zbyt
lukrowana, ale poczekam z nią na moment, kiedy poziom cukru mi spadnie i
wtedy spróbuję.
-
Katarzyna Kwiatkowska, „Zbrodnia w błękicie” -
ciekawie zapowiadający się debiut. Morderstwo w ziemiańskim
wielkopolskim dworku u schyłku XIX wieku, które próbuje rozwikłać
podróżnik i detektyw hobbysta, Jan Morawski. Pierwszą pozytywną
recenzję przeczytałam tutaj.
-
Maciej Grabski, „Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy” - wyczekana kontynuacja książki o której pisałam bardzo pozytywnie tutaj. Już się cieszę na ponowne spotkanie z mieszkańcami Gródka.
-
Marta Kisiel, „Dożywocie” - kolejna książka
zbierająca pozytywne recenzje na blogach. Przygody mieszkańców
Lichotki, do których należą zasmarkane Licho, Krakers, Widmo i zwykły
mieszczuch. Czekam na ubaw przez duże U.
-
Jan Seghers, „Zbyt piękna dziewczyna” - niemiecki
kryminał wzorowany na dobrych skandynawskich wzorcach. Koszmarna
okładka, ale podobno świetna, wciągająca książka. .
-
Thomas Kanger, „Mężczyzna który przychodził w niedzielę”
- kolejny szwedzki kryminał, a w nim niewyjaśnione morderstwo, które
lada dzień ulegnie przedawnieniu. Okładka jak wyżej. Gdzieś czytałam,
że projektant okładek do serii „Ze strachem” czerpie inspiracje ze
starych komiksów i lat 60, specjalnie je przerysowując. Litości. Jak
dla mnie, działają one odstraszająco...
A teraz wracam do „Killing floor” Lee Childa, gdzie trup zaczyna się
ścielić gęsto, a Jack Reacher wreszcie zaczyna działać. Życzę wszystkim
udanej niedzieli.
OdpowiedzUsuńenga
2011/03/13 16:02:57
Smakowitości widzę w tym stosie, oj widzę :D
A teraz oddalę się i zacznę obgryzać paznokcie w oczekiwaniu na wrażenia z lektury "Niepełnych". O rany, jak ja się zawsze przejmuję, gdy ktoś zdobędzie książkę ze względu na moją recenzję! :D Chociaż wiem, że nie powinnam się przejmować, bo de gustibus... i dana osoba kupuje/wypożycza ją na własne ryzyko, ale to nic nie zmienia - i tak się przejmuję :D
dabarai
2011/03/13 16:07:50
Enga, to ja cię pogrążę bardziej - "Dożywocie" to tez twoja sprawka. Jak mi się nie spodoba, będę bić. :D
enga
2011/03/13 16:48:50
O matko sadzonko i ojcze nawozie (powiedzonko zapożyczone z wspominanego wyżej "Dożywocia"), to już mi paznokci u rąk i nóg nie starczy do obryzienia z tych nerwów! Dajcie mi jakieś czekoladki, czy coś innego, co mi osłodzi czas czekania na wyrok ;)
dabarai
2011/03/13 17:32:04
Właśnie robie muffiny z jabłkami, mogą być?
enga
2011/03/13 17:57:55
Mogą, mogą :) Ja dopiero odkrywam zróżnicowane smaki muffinów, a takich jeszcze nie jadłam, więc będzie podwójny zysk ;)
To może pójdę poczytać, żeby się czymś zająć :D Bo nie wiem, czy na recenzję sił mi starczy ;)
kasia.eire
2011/03/13 19:56:03
pięknisty stosik
kalarepa86
2011/03/14 08:43:29
I jak tu nie kwiczeń ? :)
maioofka
2011/03/14 13:31:03
Jak ten Herriot ładnie wygląda w takim zbiorczym wydaniu! Ciekawe, czy dałabym radę w oryginale go poczytać... :)
Przyjemnej lektury życzę, jak już zdecydujesz od czego zacząć ;P
dabarai
2011/03/14 14:15:42
Kasia, Kalarepa - no i tak chodze wokol niego, oglodam, biore do reki, obwachuje... I kwicze... :D
Maioofka - jedyne czego sie obawiam to ta terminologia medyczna... Zobaczymy jak bedzie. Na razie sie ciesze, ze mam az tyle ksiazek razem w jednej.