Przeczytałam
„Tę drugą” Karoliny Wilczyńskiej błyskawicznie, połknęłam ją w dwóch
łykach i zastanawiam się co dalej. Ciężko napisać coś sensownego o
książce, która wzbudziła we mnie takie osobiste emocje. Sama nie wiem od
czego zacząć. Nie mogę napisać recenzji bez ujawnienia głównego wątku
książki. Cóż. Będą spojlery. To jest mój blog, więc nie będzie to
recenzja, tylko raczej zbiór własnych przemyśleń.
„Tę drugą” odkryłam dzięki Młodej Pisarce
– przede wszystkim spodobał mi się pomysł przedstawienia historii
związku między dwoma kobietami kochającego tego samego mężczyznę. Nie,
nie chodzi tu o kochankę, ale o teściową. Pomysł sam w sobie ciekawy, w
tej książce dodatkowo zrealizowany w interesujący sposób. Lenę, żonę
Tomasza, poznajemy w szpitalu, gdzie czuwa przy łóżku chorej Joanny,
swojej teściowej. Lena, narratorka „Tej drugiej”, snuje opowieść o
związku ze swoim ukochanym mężem, w swoich wspomnieniach cofając się do
czasów ich młodości, pierwszego spotkania, pocałunku, po udane
małżeństwo, którego harmonię psuje tylko jeden element – wszechobecna
teściowa, manipulantka, która przy pomocy wymówek, uników i
psychologicznych gierek zdołała podporządkować sobie bliskich i urządzić
sobie wygodne życie, w którym wysługuje się swoim synem, odciągając go
od żony i nastoletniej córki, ingerując w ich życie i podporządkowując
sobie wszystkich własnym zachciankom i planom. Pełna żalu, goryczy i
pretensji Lena wini swoją rywalkę za swoje niepowodzenia.
Lena,
perfekcyjna żona i matka, w kieracie domowych obowiązków próbująca
odnaleźć sens życia i prawdziwe rodzinne szczęście, początkowo wzbudzała
moje współczucie. Widziałam w niej osobę, która o uczucia swojego męża
musiała walczyć z drugą ukochaną kobietą w jego życiu - ze swoją
teściową. Wygrać mogła tylko w jeden sposób, stając się osobą jak
najmniej podobną do matki Tomasza – perfekcyjną panią domu, niemal
sztuczną lalką, zawsze nieskazitelnie ubraną, gotującą rodzinie domowe
obiady, a jednocześnie pozbawioną właściwie ciepła. Stopniowo jednak
moja sympatia zmieniała się w zniecierpliwienie, a wreszcie w
niedowierzanie. Lena nie jest bowiem obiektywną narratorką, jej historia
jest jest pełna zakłamań, przemilczeń i błędnych interpretacji. A
ponieważ drugą bohaterkę „Tej drugiej”, Joannę, czytelnik poznaje tylko
poprzez opowieści Leny, niełatwo jest sobie stworzyć własne wyobrażenie
jej postaci. Lena widzi ją jako burzycielkę domowego ogniska, które ona
za wszelką cenę stara się stworzyć swojemu mężowi i córce. Jakie to
smutne, że nie zawsze potrafimy porozumieć się z drugą osobą, ze
odczytujemy pewne zachowania i gesty w sposób, by dopasować je do
naszych teorii, błędnie tłumaczymy czyjeś zachowanie! Kiedy wreszcie
Lena zaczyna uważniej przyglądać się swoim wspomnieniom, kiedy poznaje
kilka nieznanych jej wcześniej faktów, jej opinia o swojej teściowej
zaczyna się zmieniać. Moje wyobrażenie Joanny było zupełnie inne...
To
zadziwiające, jak bardzo własne doświadczenia mogą wpłynąć na odbiór
książki. Kiedy czytałam powieść Karoliny Wilczyńskiej, coś w postaci
Joanny mnie zainteresowało. Coś zabrzmiało znajomo. Coś mnie poruszyło.
„Ta druga” dotyka bowiem bardzo interesującego tematu choroby w Polsce
właściwie dość mało znanej, często wręcz niezrozumianej przez otoczenie
cierpiących na nią osób. To nerwica lękowa, choroba znana mi bardzo
dobrze, bo od wielu lat zmaga się z nią bliska mi osoba. To między
innymi dlatego tak mi ciężko wyrazić emocje, jakie towarzyszyły mi przy
czytaniu tej książki. Była to chyba pierwsza powieść którą czytałam,
poruszająca problem tej choroby, powieść w dodatku bardzo dobrze
napisana, w realistyczny sposób opisująca uczucia i stany psychiczne
osoby na nią cierpiącej. Nerwica lękowa to choroba emocji, której
głównym objawem jest ciągły, nieuzasadniony niepokój, wewnętrzne
napięcie, strach, stałe poczucie zagrożenia, zły nastrój, rozdrażnienie,
problemy ze snem. Chory nie potrafi się zrelaksować, odprężyć, może też
odczuwać duszności, dławienie w gardle, bóle serca, bóle brzucha, bóle
głowy, mieć trudności w oddychaniu, problemy ze snem. Oczywiście bardzo
to wszystko uogólniam, ale nie da się ukryć, że jest to choroba, z którą
ciężko jest żyć, a jednak wiele osób wciąż jeszcze kwituje ją
wzruszeniem ramionami i krótkim „weź się w garść”. Karolina Wilczyńska
nie tylko w fascynujący sposób pokazuje nam, jak nerwica lękowa jest
postrzegana przez ludzi, którzy nie wiele o niej wiedzą, ale też czyni
to przy pomocy wiarygodnych postaci, wobec których czytelnik nie
pozostaje obojętny. Kiedy przeczytałam fragment, w którym Lena dowiaduje
się o chorobie teściowej, frustrowało mnie jej niedowierzanie, egoizm i
brak zrozumienia. Kiedy Lena stopniowo dowiadywała się więcej o tej
chorobie, wraz z nią współczułam i czułam się winna. Czyż takie
zaangażowanie emocjonalne to nie jest najlepszy wyznacznik książki?
„Ta
druga” to bardzo ciekawa psychologiczna opowieść o relacjach między
dwoma kobietami, które wiele łączy, ale i wiele dzieli. To książka o
nieporozumieniach, niewyjaśnionych pomyłkach i o nieudanych próbach
zrozumienia drugiego człowieka. To nie tylko powieść o relacjach między
teściową i synową, to też powieść o potrzebie akceptacji, rodzinie i o
tym, co czyni nas w życiu szczęśliwymi. To poruszająca książka o
emocjach - czytałam „Tę drugą” aż do późnej nocy....
Chociaż
zdarzyło mi się nieraz angażować i wczuwać w światy kreowane przez
autorów różnych książek, „Ta druga” Karoliny Wilczyńskiej to pierwsza od
dawna powieść, która wywarła na mnie takie wrażenie. Nie pozostaję
wobec niej obojętne, nie pozostaję chyba obiektywna, dlatego bardzo ją
wszystkim polecam i zachęcam do czytania wyrobienia sobie własnej opinii
na jej temat!
grendella
OdpowiedzUsuń2012/03/19 16:02:47
I dobrze, że napisałaś o osobistych odczuciach. A że spojlery? Co z tego? Wydaje mi się, że to jedna z takich książek, w których akcja i suspens wcale nie są najważniejsze.
Gość: ksiazkowiec, 88-199-176-8.tktelekom.pl
2012/03/19 16:03:50
Cieszę się, gdy recenzujesz polską książkę. Temat też bliski i ciekawi mnie, jak postrzegana jestem jako teściowa. Jeszcze myślę nad spojlerem - dlaczego tak ludzie z nim walczą? Ja nawet kryminał zaczynam od końca, a przy lekturze nie trzyma mnie fabuła, tylko bohaterowie, język... Chętnie bym nieraz przeczytała więcej o treści, a tu ludziska w recenzjach uciekają jak od ognia. Jak inaczej zachęcić do czytania? Samymi ochami? Czyli - za dużo nie powiedziałaś, a apetytu narobiłaś.:)
dabarai
2012/03/20 20:33:01
Książkowcu - moja znajoma tak czyta, musi przeczytać początek i koniec i dopiero potem całą książkę! Ja tak nie lubię. Czytam ksiązkę w kawałkach tylko wtedy, kiedy mnie nudzi. Ale cieszę się, jeśli narobiłam apetytu na tę książkę. Ciekawe jak ci się spodoba...
dabarai
2012/03/20 20:34:22
Grendello, przyznaję, że książka mną naprawdę zatelepała. Ze względu na nerwicę. A do tego, to ciekawa historia.
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń