czwartek, 22 marca 2012

Alfabet Dabarai – D jak Dzieciństwo

Książki zawsze były obecne w naszym domu i właściwie czytali u nas wszyscy – jedni więcej, drudzy mniej, inni częściej, jeszcze inni rzadziej. W zakamarkach pamięci przechowuję kilka wspomnień, związanych z czytaniem. Pierwsze to mój Ojciec, leżący na tapczanie, czytający książkę i zaśmiewający się niemal do łez. Pamiętam, że zapytałam się go, co go tak rozśmieszyło, a on odpowiedział, że Biała Glista.... Dopiero jakiś czas potem skojarzyłam autorkę i książkę. Drugie wspomnienie to rozmowy z moja babcią, której przynosiłam różne książki i prosiłam: „Wybierz sobie, co chcesz mi poczytać przy jedzeniu!”. Trzecie wspomnienie jest właściwie pożyczone, bo opowiadała mi o nim moja Mamunia – otóż kiedy czytano mi bajkę o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach, podobno zalałam się łzami, usłyszawszy, że wredna dziewuszka nie tylko zeżarła biednemu misiowi kolację, ale jeszcze złamała jego ulubione krzesełko...
W trzecim konsekwentnie niekonsekwentnym odcinku Alfabetu zapraszam do wspominania książek waszego dzieciństwa... Książek ukochanych, czytanych po wielokroć, znanych na pamięć, do których chce się wracać. Kiedy byłam mała, uwielbiałam czytać bajki. Bajki, baśnie, legendy – miałam ich na swoich półkach mnóstwo i lubiłam je czytać sobie we fragmentach, na wyrywki. Pamiętam zwłaszcza te trzy książki:
Irena Kwintowa, „Uśmiechnij się bajko” - zbiór baśni i legend z Warmii i Mazur. Szczególnie zapamiętałam legendy o Smętku i Kłobuku oraz przepiękne ilustracje w tej książce. Jak się dowiedziałam z sieci, ich autorką jest Elżbieta Gaudasińska.
„Nowy kiermasz bajek” - zbiór bajek warmińsko-mazurskich, autorstwa różnych pisarzy. Mnie szczególnie podobały się bajki o proboszczu i sprytnym Kubie (autorem jest Władysław Gębik) i legendy, w których występuje sprytny Mazur i diabeł. Bajki są zabawne, poruszające i nie zawsze kończą się dobrze! Moja okładka nie jest może najładniejsza, ale zawartość jest po prostu fantastyczna!
„Śpiewająca lipka. Bajki Słowian Zachodnich” - bajki polskie, łużyckie, czeskie i słowackie, krótkie, ludowe opowiastki. Z tej książki też zapamiętałam przepiękne ilustracje (autorstwa Heleny Zmatlikovej), które kiedyś z zapamiętaniem kalkowałam.... Niedawno widziałam wznowienie tej książki w księgarni – przekonajcie się sami, jaka to cudna książka!
Po bajkach czas przyszedł na dłuższe historie i opowiastki. Było ich tak wiele, że ciężko wybrać te ulubione i warte polecenia. Ale do tych trzech zdecydowanie warto wrócić!
 
Wojciech Witkowski, „Burzliwe dzieje pirata Rabarbara” - dowcipne historie o Rabarbarze, który pokłóciwszy się z kapitanem statku postanawia zostać piratem! Jego żona Barbara szyje mu żagle i wraz z synkiem Krztynkiem wyruszają w rejs. Rabarbar ma wiele wspaniałych przygód, z których do tej pory pamiętam sporo fragmentów... ("Długo spałeś mięso, wszyscy strasznie wygłodnieli...") Jak można zapomnieć wspaniałe ilustracje Edwarda Lutczyna, które przyozdabiają książkę? Zainteresowanych ucieszy wiadomość, że książkę ostatnio wznowiło Wydawnictwo BIS.
Jan Grabowski, „Puc, Bursztyn i goście” - jedna z moich ulubionych książek tego autora! Pełna humoru opowieść o psach podwórzowych i domowych i ich zwyczajach! Do tej pory z Mamunią używamy kultowego już powiedzenia z tej właśnie książki: „Wygodnie ci, Tjuzdejku?” kokosząc się wygodnie na tapczanie... A poza tym polecam też inne opowiadania autora o zwierzętach - „Metka”, „Puch, kot nad koty”, a do tego opowiadania o ptakach... Świat zwierząt jest zawsze bardzo wdzięcznym tematem opowiadań, a Grabowski jest znakomitym gawędziarzem. 
Jan Brzechwa, „Akademia Pana Kleksa” - przede wszystkim Pan Kleks, postać kultowa. Po drugie fantastyczne wierszyki pamiętane z filmu - „Dzik jest dziki, dzik jest zły!”. Po trzecie niezapomniane lekcje w Akademii. Kto z was też marzył o takiej szkole? Do tego fantastyczne ilustracje mojego ukochanego ilustratora, Marcina Szancera. A do tego jest jeszcze część druga – „Podróżę Pana Kleksa” i moja chyba najukochańsza i najulubieńsza – „Tryumf Pana Kleksa”.
Na koniec dwie książki, które wzruszają mnie do dzisiaj. Chociaż wiem jak się kończą, za każdym razem czytam je z zapartym tchem. Nigdy z nich nie wyrosnę!
 
Astrid Lindgren, „Bracia Lwie Serce” - książka, która przy której czytaniu zawsze się wzruszam. Piękna opowieść o braciach i zaczarowanej krainie, którą dotyka zło. Odwieczna walka dobra ze złem, braterska miłość, wzruszająca odwaga i poświęcenie – Astrid Lindgren to jedna z moich ukochanych pisarek, nie tylko mojego dzieciństwa.
 
Kornel Makuszyński, „Przyjaciel wesołego diabła” - nie oglądajcie przypadkiem filmu, zupełnie nie warto. Książka jest nie dość że sto razy lepsza to i zupełnie inna. Przeczytajcie historię Janka i Piszczałki, którzy Niech was nie zrazi dydaktyzm i lukier, za to skoncentrujcie się na wspaniałej historii o pełnej przygód i niebezpieczeństw wyprawie, która naszych bohaterów wiele będzie kosztowała, a przy której łza się w oku zakręci. PS. Moja okładka była z tej serii dla dorosłych...
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać... A wy jakie książki z dzieciństwa pamiętacie najlepiej?

2 komentarze:

  1. bookfa
    2012/03/23 10:54:02
    U nas też się sporo czytało a na wszystkich pólkach stały książki. Jak już zabrakło miejsca na regałach, to tata robił kolejne półki, nawet w przedpokoju pod sufitem i nad drzwiami.
    Ulubionych mam sporo. Najbardziej lubiłam takie o księżniczkach i innych królewnach ;p
    Natalii Gałczyńskiej "O wróżkach i czarodziejach" to był absolutny faworyt. "Dzieci z Bullerbyn", to kolejny i kilka powiesci hm... sensacyjnych Bahdaja. To chyba przez niego wpadłam w kryminały. ;)
    kasia.eire
    2012/03/23 11:52:43
    Nie znam tych książek. Makuszyńskiego tak, ale akurat nie ta, miała w takim samym wydaniu inne jego książki.
    Nadrabiam różne tytuły, których nie znam. Przy okazji, że jadę do Polski, zamówiłam kilka z Allegro na wysyłkę tam - Woźnickiej Jagoda dojrzewa i w mieście, Wdowa i lokator, jedną z brakujących mi Ani z... w płóciennej oprawie z roku 74 i Jeremiego Bożkowskiego dwa kryminały do serii, bo mam tylko Mszę za mordercę. Seria z Jamnikiem, może nie moja ulubiona, bo 'tępe' kartki i bywa, ze pachnie kwachem, ale jak się nie ma co... itp. Ale się cieszę
    Gość: Małgorzata, bmt114.neoplus.adsl.tpnet.pl
    2012/03/23 22:58:26
    Z tych, które mocno mi utkwiły w pamięci to, oczywiście "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren, chyba przez sielskość i beztroskę.
    Później, zalana łzami czytałam kilkakrotnie " O psie, który jeździł koleją" Romana Pisarskiego. No jak Lampo mógł tak skończyć... Masakra jakaś, niewyobrażalna.
    Do zestawu dokładam "Pchłę Szachrajkę" Jana Brzechwy. Sama nie wiem, dlaczego tak mi utkwiła w głowie. I oczywiście cały zestaw "Baśni" Andersena
    Gość: Małgorzata, bmt114.neoplus.adsl.tpnet.pl
    2012/03/23 23:03:58
    Muszę dopisać, koniecznie. "Podróż za jeden uśmiech" A. Bahdaja. Duduś pod namiotem to, wtedy dla mnie, śmiech do utraty tchu. I podobnie "Dziewczyna i chłopak, czyli ... "H.Ożogowskiej.
    Gość: rr-odkowa, umcs.vl44.loki.lubman.net.pl
    2012/03/26 14:05:23
    Ale fajny post :)
    Musiałam chwilę pomyśleć, które z moich ukochanych książek dzieciństwa mogę zaliczyć do tych absolutnie naj... naj.... (tzn. czytanych wielokrotnie)
    Na pewno będą to "Dzieci z Bullerbyn" - czytane jakieś 27 razy ;)
    "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" Edmunda Niziurskiego - po raz pierwszy czytane przy okazji chorowania na świnkę. Chyba żadne późniejsze chorowanie nie było już tak przyjemne :)
    "Awantura o Basię" i "Szaleństwa Panny Ewy" Kornela Makuszyńskiego. Szczególnie lubiłam gdy te książki czytała mi mama.
    "Gdzie jest zegar mistrza Kukułki" - Krystyny Boglar - ta książka kojarzy mi się z wakacjami i do dziś zachwyca mnie okładka.
    No a lektur już trochę późniejszych to "Ania z Zielonego Wzgórza" i Pan Samochodzik.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. dabarai
    2012/03/27 22:56:20
    Bookfa - jeszcze mi w głowie utkwiła radość, kiedy dostałam pod choinkę książki. To było fajne! Bagdaja i Ożogowską czytałam, tylko niewiele pamiętam. Wyjątkiem jest "Tajemnica zielonej pieczęci" - bardzo wciągająca lektura. Aha, i jeszcze cytaty z (chyba) "Chłopaka na opak" - "Mycie nóg to twój wróg" i "Częste mycie skraca życie"! A Lingren uwielbiam ogólnie. Do tej pory pamiętam z "Dzieci z Bullerbyn" fragment o zakupach i piosenkę "Kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej"...

    Kasiu, Makuszyńskiego uwielbiam, bardzo polecam też "Bezgrzeszne lata" autobiograficzne. A Woźnickeij nic nie mogę znaleźć, mam nadzieję, że mama może mi kupi na allegro i przywiezie w kwietniu. A twoich zakupów gratuluję, cieszą mnie takie wyszukane książki.
    dabarai
    2012/03/27 23:02:35
    Małgorzata - Dudusia pamiętam jak przez mgłę, wiem, że chłopcy jechali autostopem i jeden był mazgajem... Pchłę Szachrajkę tez bardzo lubię, miałam ją też na płycie, do tej pory pamiętam jak pchła uczyła kogos pchlego, podając się za nauczycielkę francuskiego, cudne!

    Rr-odkowa - potakuję przy każdej książce wymienianej przez ciebie. Oprócz Krystyny Boglar - nic mi ten tytuł nie mówi, autorka też nic... Będe szukać. A "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" były super!

    OdpowiedzUsuń