Okazuje
się, że dni wolne sprzyjają czytaniu... Nie dość, że udało mi się w
ubiegłym tygodniu dokończyć kilka książek, napisać kilka notek, to
jeszcze miałam czas na kino (fantastyczne „Igrzyska śmierci”, polecam!),
wyjście na obiad do restauracji (pulled pork, absolutna rozkosz
mięsna!) prawie całodniową wyprawę rowerami do Greenwich, a także
spotkania ze znajomymi. Po prostu cud, miód i orzeszki. Obawiam się
jednak, że przez kilka następnych dni wcale nie będzie lekko, więc co na
tym ucierpi najbardziej? No właśnie, czytanie. Będę się więc starała
przede wszystkim czytać książki lekkie, albo straszliwie wciągające,
żeby jakoś się oderwać od przewidywanego kołowrotu.
Dziś mam w planach przede wszystkim „Wyznania gorszycielki” Ireny Krzywickiej.
Wciągająca książka, chociaż jak rozumiem pełna nieścisłości i
przeinaczeń. Przede wszystkim z niecierpliwością czekam, aż autorka
dojdzie do interesujących mnie kawałków – jej przyjaźni z poetami i
sławnymi ludźmi znanymi z okresu dwudziestolecia międzywojennego. A
jeśli Krzywicka mnie zmęczy, to postanowiłam dokończyć kilka książek
dawno zaczętych i jeszcze nieprzeczytanych. „Sister”, czyli „Siostra” Rosamund Lupton,
lektura polecana mi przez liczne osoby już od roku, może wreszcie się
za nią porządnie zabiorę? Albo kolejna zaczęta z przyjemnością książka,
wciąż jeszcze niedokończona - „When God was A Rabbit” („Kiedy Bóg był królikiem”) Sarah Winman.
Nie za bardzo rozumiem, dlaczego czasem zaczynam książkę, po kilkunastu
stronach stwierdzam, że bardzo fajnie się czyta, a potem odkładam ją na
„potem”. I jakoś o niej zapominam.... Ale skoro obie wspomniane książki
albo już są dostępne po polsku, albo zaraz zostaną wydane, to
wypadałoby się za nie wreszcie zabrać. Jakoś mi głupio, bo przecież u
mnie na półce te książki leżą już od roku...!
Oprócz
czytania mam dziś w planach trochę gotowania. Między innymi czekoladowe
brownies (już kiedyś się nimi chwaliłam na blogu), a do tego coś na
obiad. W poszukiwaniu inspiracji oglądam niedzielne powtórki z mojego
ulubionego kulinarnego porannego programu na BBC, Saturday Kitchen.
Obecnie waham się pomiędzy tagine z kurczakiem, kurczakiem w hinduskich
przyprawach, albo kurczakiem na patelni z ryżem i sałaką... Ech...
Jakieś sugestie?
Pozdrawiam kuchennie!
izusr
OdpowiedzUsuń2012/04/01 11:54:08
Poproszę kurczaka w hinduskich przyprawach i przepis na niego ;))
"Siostra" u mnie leży od pół roku, pożyczona z biblioteki, ciągle przedłużana, a im więcej o niej na blogach tym bardziej mi się odechciewa jakoś, choć recenzje są zachęcające, nie powiem, że nie.
A dziś czytam "Huragan" Laurenta Gaude :)
bookfa
2012/04/01 12:18:05
"dokończyłam kilka książek" - nie przypominam sobie od lat takiej sytuacji. Chyba jestem źle zorganizowana;\
Biorę się znów za Stulatka, którego odłożyłam molestowana przez córkę, że muszę czym prędzej przeczytać Igrzyska śmierci.
dabarai
2012/04/01 12:28:01
Bookf - i słusznie cię córka molestowała! A "dokończyłam kilka książek" to też mi się rzadko zdarza... :P
Izusr - też mi się wydaje, że kurczak tandoori wygra... Przepis będzie, jak już zrobię. A "Siostrę" już daaawno temu polecała mi koleżanka z pracy. Będę czytać, bo myślę, że warto!
maniaczytania
2012/04/01 16:23:07
W stosunku do poprzedniej niedzieli - stan -1, co oznacza, że skończyłam "Mężczyznę i chłopca" - dawno mnie żadna książka tak nie zasmucała w trakcie czytania...
dabarai
2012/04/02 23:22:35
Maniaczytania - Mężczyznę i chłopca czytałam daaawno temu i właściwie niewiele pamiętam... Pamiętam , że czytał tę ksiązkę mój ówczesny chłopak, będący w wieku bohatera powieści i bardzo się emocjonował tą książką... :)