poniedziałek, 6 lutego 2012

Camilla Lackberg - "The Hidden Child" ("Niemiecki bękart")

Po raz kolejny przekonuję się, że Skandynawowie potrafią pisać świetne kryminały... Możliwe, że to jakieś drobnoustroje w wodzie lub w powietrzu, a może coś w genach mają takiego co sprawia, że jak nikt potrafią oddać duszną atmosferę strachu, zagmatwać intrygę, dodać ciekawe tło obyczajowe, wciągnąć czytelnika i sprawić, że od powieści nie będzie chciał się oderwać. Przyznaję, nie wszyscy pisarze skandynawscy są świetni, a i tym, których lubię zdarzają się gorsze i lepsze książki. Lubię jednak wracać do znanych nazwisk i sprawdzać, czy nadal mi się będą podobać. Tak było ostatnio z Camillą Lackberg. Przeczytałam niedawno jej piątą książkę w serii o Erice Falck i Patriku Hedströmie i stwierdzam, że autorka trzyma formę i jak w dalszym ciągu mogę polecać jej książki... „The Hidden Child” (polskie tłumaczenie „Niemiecki bękart”) zaczyna się tam, gdzie poprzednia książka się skończyła – Erica znajduje wśród pamiątek po swojej matce jej pamiętniki , a także niemiecki medal i zakrwawiony dziecięcy kaftanik. Kobieta postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości swojej matki, która zawsze była wobec niej i jej siostry zimna i obojętna. Z pewnością powinna mieć na to więcej czasu, jako że jej mąż, policjant, właśnie rozpoczyna urlop rodzicielski, podczas którego ma się samodzielnie opiekować ich córeczką Mają. Patrick nie potrafi jednak usiedzieć spokojnie w domu i kiedy okazuje się, że ktoś zamordował Erika Frankela, historyka specjalizującego się w historii nazizmu, przybywa na miejsce zbrodni, by włączyć się w śledztwo. Czy stary niemiecki medal znaleziony przez Erikę ma coś wspólnego z morderstwem? Czy zamieszani mogą w nie być przyjaciele jej matki z czasów drugiej wojny światowej? Czy to możliwe, że w pamiętnikach Elsy kryją się odpowiedzi na na te pytania?
„The Hidden Child” to według mnie książka znacznie lepsza od poprzedniej części, „The Gallows Bird”. Przede wszystkim intryga wydała mi się ciekawsza, zwłaszcza nawiązania do drugiej wojny światowej i historia przyjaźni młodych ludzi w czasie wojny. Jak zwykle te fragmenty dotyczące przeszłości spodobały mi się bardziej niż te dotyczące współczesnego śledztwa. Główne wątki też wydały mi się dobrze poprowadzone, chociaż może nieco zbyt oczywiste miejscami, szczególnie jeśli chodzi o historię matki Eriki...
Jak zwykle Lackberg dużo miejsca poświęca części obyczajowej, pojawia się wiele wątków pobocznych, zgrabnie powiązanych i przeplatanych ze wstawkami z przeszłości. Nie tylko towarzyszymy Patrikowi w nieporadnych próbach pogodzenia obowiązków wychowawczych z pracą, ale dowiadujemy się więcej o jego rodzinie – poznajemy bliżej jego matkę, pojawia się też była żona. Dan i Anna, siostra Eriki, również nie mają łatwego życia, borykając się z humorzastą córką Dana z pierwszego małżeństwa. Ponieważ Patrik przebywa w powieści na urlopie wychowawczym, sprawę prowadzą właściwie jego partner, Martin i policjantka Paula – nowa, bardzo interesująca postać, której autorka również poświęca sporo miejsca i uwagi. Jednak najbardziej spodobał mi się wątek dotyczący Bertila, który wreszcie pokazuje nam bardziej ludzkie oblicze. Nie tylko na początku książki przygarnia psa, a także, za sprawą kobiety, zaczyna uczęszczać na lekcje salsy. Możliwe, że nie wszystkim spodoba się taka mnogość postaci i narracyjnych tropów, ale ja myślę, że ożywiły one akcję książki i być może posłużą też one autorce za kanwę przyszłych powieści.
Polecam „The Hidden Child” tym, którzy jak ja lubią serie i tym, którym podoba się obyczajowe tło powieści kryminalnych. Nie wiem, czy spodoba się ta książka miłośnikom trzymających w napięciu kryminałów z pościgami i strzelaninami. Wiem natomiast, że ja chętnie powrócę po raz kolejny do Fjallbacki i przeczytam kolejne powieści Camilli Lackberg, bo lubię senny i spokojny klimat tego prowincjonalnego szwedzkiego miasteczka i ciekawych, bardzo sympatycznych bohaterów. Nawet tego gamonia, Bertila.

1 komentarz:

  1. tommyknocker
    2012/02/07 09:40:52
    To na pewno drobnoustroje :) Skandynawskie kryminały to już uznana marka !
    dabarai
    2012/02/07 21:54:15
    Tommy - takimi drobnoustrojami mogę się zarazić..
    bookfa
    2012/02/08 09:51:10
    Mam zamiar nastepnym wpisem uchylic rabka tajemnicy jak to sie dzieje ;P
    tommyknocker
    2012/02/08 19:11:17
    bookfa, czekam z niecierpliwością :)
    beatrix73
    2012/02/09 16:52:19
    Skandynawskie kryminały bardzo lubię, czytam ich naprawdę dużo. Ale Lackberg tak mnie znudziła "Księżniczką z lodu", że nie wiem czy dam się do niej jeszcze przekonać. Ja tych romansowych opisów miałam serdecznie dość... Może jednak kobitka się wyrabia??? :)
    lirael
    2012/02/10 13:52:14
    Mam podobne zdanie jak Beatrix, tylko że mnie "Księżniczka..." nie tyle znudziła, co rozczarowała, bo odnajdywałam w niej wiele znanych schematów. Myślę jednak, że kiedyś przeczytam kolejne tomy cyklu.
    dabarai
    2012/02/10 14:26:30
    Czy istnieje kategoria kryminałów-czytadeł? Bo wydaje mi się, że Lackberg by do niej pasowała... W jej książkach podoba mi się właśnie to, co innych nudzi, wątki poboczne. Kryminalna intryga nie jest najwyższych lotów, ale nie tego się po niej spodziewam, więc moje oczekiwania są spełnione - dobry kryminał do czytania na szybko, ze sporą ilością obyczajowych dodatków.

    OdpowiedzUsuń