Co mogą zrobić pracownicy wydawnictwa,
kiedy ginie im maszynopis pewnego gniota, którego wydanie zleca im
przełożony? Mogą spróbować znaleźć egzemplarz książki, albo napisać
książkę od nowa! W dodatku lepiej... Ale co zrobić, jeśli autor książki
zniknął? Można zabawić się w prywatnych detektywów i spróbować go
odnaleźć. Czwórkę bohaterów powieści Agnieszki Krawczyk, „Morderstwo
niedoskonałe” czeka nie lada wyzwanie. Ale dzielni pracownicy poradzą
sobie z nim wyśmienicie – wszak potrafią pisać lepiej niż autorzy
niejednego dzieła, potrafią też nie gorzej od policji odnajdywać
zaginionych przestępców. Ba! Sami też są niezłymi przestępcami...
„Morderstwo niedoskonałe” to kryminał na
wesoło, w którym absurdalne sytuacje stworzone przez autorkę mieszają
się z absurdalnymi realiami naszej rzeczywistości. Możliwe, że powinnam
tę książkę nazwać powieścią z wątkiem kryminalnym, bo nie on jest moim
zdaniem najważniejszy. Na pewno nie brakuje autorce poczucia humoru i
wyobraźni – nie każdy potrafi wymyślić tyle zabawnych przygód, stworzyć
takie zabawne, groteskowo przebarwione postacie, wymyślić powikłaną
fabułę. Wszystko to można znaleźć w książce Agnieszki Krawczyk.
Bohaterowie to czwórka interesujących postaci, z których na plan
pierwszy wysuwa się wedłg mnie Mizera – osobnik wyjątkowo „zakręcony” i
pełen dziwactw. Ich poczynania czytelnik śledzi z uśmiechem na twarzy,
ale i też z niedowierzaniem – jeśli środowisko wydawnicze choć trochę
przypomina to opisane przez autorkę, to nie wiem, czy chcę mieć z nim
cokolwiek wspólnego! Moim zdaniem „Morderstwo..” to satyra na wydawców,
na pogoń za ilością, bez zważania na jakość, poszukiwanie bestsellerów
przynoszących zysk i sławę. Krawczyk nie oszczędza nikogo – dostaje się
od niej małym wydawnictwom produkującym książki na zasadzie mydło i
powidło, dostaje się też początkującym autorom szukającym sławy, dostaje
się też niektórym popularnym autorom (bez nazwisk!) , dostaje się też i
czytelnikom, za lenistwo i owczy pęd za tym, co popularne.
„Morderstwo niedoskonałe” Agnieszki
Krawczyk to moje pierwsze spotkanie z autorką. Książkę przeczytałam już
kilka dni temu, ale wciąż jeszcze mam wobec niej mieszane uczucia – z
jednej strony bardzo spodobał mi się pomysł na ten absurdalny kryminał, a
i czytając niektóre fragmenty podśmiewałam się pod nosem, z drugiej
strony miejscami wydawało mi się, że akcja nie trzyma się kupy, to
zatrzymując się na jednym wydarzeniu na długi czas, to znów przeskakując
w pośpiechu, po łebkach, do przodu. Może niezbyt uważnie czytałam
książkę, ale przyznam się, że momentami nieco się gubiłam... A
największa wada powieści? Dla mnie to chyba zbyt wielkie podobieństwo do
„Lesia” Chmielewskiej – akcja toczy się w hermetycznym środowisku
wydawniczym, bohaterami książki jest grupka bliskich sobie
współpracowników, a wśród nich nie brakuje ani biurowego ofermy i
nieudacznika (lub nieodkrytego geniusza, jeśli kto woli), czyli Mizery,
ani pięknej kobiety będącej mózgiem akcji, czyli Adeli. Są też zabawne
powiedzonka i absurdalny humor. Właśnie przez to podobieństwo książka
straciła dla mnie nieco ze swojego uroku. Z drugiej strony – jeśli na
kimś się wzorować, to tylko na najlepszych! Dlatego mam nadzieję, że
autorka pozostanie przy pisaniu kryminałów na wesoło i będzie się
rozwijać, bo bardzo chciałabym poczytać więcej podobnych książek jej
autorstwa. „Morderstwo niedoskonałe” będę zaś polecać tym, którzy
szukają lekkiego, dowcipnego czytadła z wątkiem kryminalnym w tle.
Gość: Książkozaur, 89-69-217-33.dynamic.chello.pl
OdpowiedzUsuń2012/02/13 17:32:53
Kryminałów nie lubię, ale ta książka wygląda na interesującą :)
kasia.eire
2012/02/14 10:01:42
a ja jestem teraz w takim dole, że pewnie tylko coś w tym stylu by mi weszło. Zatkało mnie zupełnie, mama znowu chora i kłopoty mi sie walą na łeb lawinowo. Ech.
kasia.eire
2012/02/14 10:04:59
no, ale kliknęłam wyślij i zapomniałam coś na temat ksiżki - z tym naśladownictwem to jest tak, ze nie wiadomo, czy dobrze, że się czerpie przykład z najlepszych, czy nie? Ja jednak cenię, kiedy autor wyrobi sobie właściwy styl, a nie taki jak Grochola, jak Chmielewska. Z drugiejs trony ludzie lubią porównywać i zawsze ktos będzie taki jak. Z trzeciej strony już sama nie wiem, zdarzają się jednak tacy, którzy zdecydowanie nie są porówywalni do nikogo i podobają na się za to, co napisali, a nie za to, do kogo podobni (jak Miłoszewski na przykład). Tylko może ja za dużo dywaguję, ta książka ma bawić i tyle
dabarai
2012/02/14 21:27:10
Kasiu, jasne, że najlepiej jak autor ma własny styl. Mam nadzieję, że Krawczyk też się ładnie "wyrobi". A ta książka, ze swoim absurdalnym humorem, to taka dobra lektura na stresujące czasy...
Autorkę z kolei porównuje sam wydawca, cytuję "Jest to lekka i zabawna powieść obyczajowa, z absurdalnym wątkiem kryminalnym, podobnym do tego w "Lesiu" Chmielewskiej."
PS.Twojej mamie życzę zdrowia!