Nie da się ukryć - jestem łasuchem.
Uwielbiam gotować, piec, pichcić i jeść! Ulubiony Anglik jest tylko
nieco bardziej wstrzemięźliwy. Należę też do tych osób, które książki
kucharskie traktują jako przyjemną lekturę - lubię je przeglądać,
podczytywać i niekoniecznie używać. Wszystkie książeczki stoją sobie w
kuchni i większość z nich, wstyd przyznać, zbiera kurz. Na swoje
usprawiedliwienie powiem, że większość książek to albo prezenty, albo
książki wyszukane w charity shopach. Ale mam kilka ulubionych książek,
zakupionych specjalnie w księgarniach, które używam!
Si King i Dave Myers czyli Hairy Bikers, wydali ostatnio nową książkę Mums know best! (czyli
Mamy wiedzą lepiej), którą kupiłam zachęcona programem i przepisami na
różnego rodzaju potrawy – i faktycznie, używam ją! Z niej właśnie
pochodzi moje ulubione ciasto cytrynowe, które zbiera wszędzie
pochwały... :)
Współautorem mojej drugiej ulubionej książki jest Hugh Fearnley-Whittingstall
(prawdziwie angielsko brzmiące nazwisko, prawda?), który od lat namawia
wszystkich do jedzenia żywności organicznej, pochodzącej z wiadomych
źródeł i do hodowania własnych warzyw i owoców. Ta książka to zbiór
przepisów, które mogą przygotować również dzieci – a wszystkie są łatwe i
smaczne (polecam potrawkę z fasoli i kiełbasek, niebo w gębie).
A
dla miłośników kuchni japońskiej polecam książkę z przepisami mojej
ulubionej restauracji Wagamama – chociaż niektóre dania wymagają
trudniejszych do zdobycia składników, czasem coś trzeba zamarynować
wcześniej – to jednak efekt jest przepyszny. (Kurczak teriyaki to poezja
kulinarna.)
To
wszystko na dzisiaj, idę szukać przepisu na ciasto urodzinowe dla
znajomego, które mam przynieść dziś wieczorem do pubu. Mniam mniam.
OdpowiedzUsuńekspresyjki
2010/09/26 13:15:15
Oj, chyba zrobię kiedyś u siebie podobny post, gdyż książek kulinarnych i gazet o takiej tematyce mam sporo. Szczególnie zainteresowała mnie ta u kuchni japońskiej, o której wiem niewiele, z tej właśnie przyczyny, że japońskie smaki często trudno odtworzyć w polskiej kuchni, właśnie z braku składników.
Pozdrawiam :)
Skarletka
dabarai
2010/09/26 13:30:14
Skarletko, mam to szczęście, że mieszkam w Londynie, a tu jakoś wszystko można znaleźć. :) Na szczęście niektóre przyprawy pojawiaja się też w Polsce - jeśli myślisz o czymś specjalnym, daj znać, zobaczę co da sie zrobić :)
maniaczytania
2010/09/26 13:32:13
A ja taki post już dawno temu popełniłam - to też mój "konik" :) Uwielbiam książki kucharskie i takie "okołokulinarne"!
A tu link do mojego stanu posiadania w tym temacie, choć niestety bez zdjęcia ( ostatnio przekładałam książki na regale i wyszła tego jedna całkiem długa półka!).
dabarai
2010/09/26 13:43:05
Droga manioczytania - bardzo ciekawy ten twój wpis. POleciałam sprawdzić, pewnie jeszcze wrócę. Też chcę wyzwanie kulinarne!
maioofka
2010/09/26 18:32:14
U mnie tylko "Kuchnia polska" podebrana z maminej kuchni i "Książka kucharska Kubusia Puchatka", z której bodajże w młodości przepis na tosty zapożyczyłam ;) Mam braki potworne jak widzę, ale zawsze gdy coś mi się zamarzy: przeszukuję sieć i próbuję przepisy udostępnione przez ludzi. Zazwyczaj mnie to zadowala, choć taka kolekcja kucharska wygląda imponująco!
dabarai
2010/09/26 20:02:55
Maioofka, Ulubiony Anglik i ja zbieraliśmy te książki przez kilka lat. Teraz obiecujemy sobie, że będziemy je częściej wykorzystywać, bo najczęściej, tak jak ty, szperamy po sieci, albo gotujemy z głowy. :) Zresztą okazuje się, że wiele przepisów z książek i tak znamy, zwykle nieznacznie zmienionych.