czwartek, 9 września 2010

O Chmielewskiej z łezką w oku...

Kiedyś, w zamierzchłych czasach (no, może nie tak zamierzchłych, ale zaskakująco już odległych), kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, usłyszałam raz jak mój rodzony ojciec zarykuje się śmiechem, czytając jakąś książkę na tapczanie. Samo czytanie nie było niczym dziwnym, moi rodzice czytali namiętnie książki, które, jako artykuły trudno dostępne, zdobywane były przede wszystkim spod lady w zaprzyjaźnionej księgarni. Czytanie mnie więc nie zdziwiło. Ale zdziwiły mnie te dzikie wybuchy śmiechu. Pamiętam, że zapytałam ojca, o czym tak czyta, a on mi na to, że o Białej Gliździe. I nie chciał mi świnia więcej nic powiedzieć na ten temat!!! Dopiero kiedy sama przeczytałam Wszystko czerwone (z dzikimi wybuchami śmiechu), to zrozumiałam o co mu chodziło...

Potem czytałam już sama wszystkie "stare Chmielewskie": Lesia, Całe zdanie nieboszczyka (pierwsza nota bene książka, nad którą spędziłam pół nocy, bo się oderwać od niej nie mogłam), Wszyscy jesteśmy podejrzani... Łza się w oku kręci, jakie to były piękne czasy. Potem czytałam "nowsze Chmielewskie", nie zawsze, niestety, z wybuchami śmiechu i także Autobiografię. W tym czasie moja mama zdążyła już chyba zapomnieć o tym jakie te książki mogą być śmieszne, bo podczas lektury pierwszego tomu wpadła do mojego pokoju i zażądała, żebym się przestała tak dziko rechotać, bo ona do cholery chce spać. Pomyślałam mściwie, że zobaczymy kto się będzie śmiać następnego dnia i rzeczywiście, dziką satysfakcję sprawiły mi głośne wybuchy śmiechu dochodzące z mamy pokoju następnej nocy. Ha ha ha, mama tez zaczęła czytać Autobiografię! Nie mogłam tego tak zostawić i wleciałam do jej pokoju wyjąc: "A widzisz! A widzisz!"
Potem przyszły lata posuchy i tylko jeden Depozyt nieco rozjaśnił tę monotonię, głównie za pomocą Chlupa. I Chlupowej.

A teraz zakupiłam Byczki w pomidorach i przystępuję do czytania. Proszę trzymać za Byczki kciuki.

1 komentarz:


  1. anhelli-anhelli
    2010/09/10 13:12:29
    Pomyśleć, że jeszcze niczego nie czytałam tej pani... :? A wiem, że stoi u mnie w bibliotece na półeczce, mnóstwo tego... Chyba więc nie mam więcej wymówki.

    Pozdrawiam serdecznie :)
    ysabellmoebius
    2010/09/10 15:16:58
    Mam podobne wspomnienia związane ze "starymi" Chmielewskimi (choć mój Ojciec akurat ich nie czytywał, zaśmiewałyśmy się ja z Matką). Nowsze (tak od lat 90.) czytałam ze zmienną przyjemnością, a ostatnie podobają mi się najmniej. Niestety "Byczki..." też mnie nie zachwyciły. Ale kto wie, może Ciebie zachwycą? Trzymam kciuki.
    lilybeth
    2010/09/10 15:36:58
    Ja mam tak samo. Poza Depozytem trawię jeszcze Harpie z nowszego okresu. Ale Byczków jestem ciekawa - wiadomo, Alicja. To już na pewno nie będzie to samo, ale i tak przeczytam, jak mi w ręce wpadnie.
    dabarai
    2010/09/10 19:28:37
    Anhelli, polecam stare Chmielewskie... :) Aż mi się wierzyć nie chce, że ktoś jej nie zna :P

    ysabellmoebius - meh, na razie mam lekko mieszane uczucia...

    lilybeth - ja uważam, że trzeba przeczytać, żeby sobie samemu wyrobić opinię. Kiedy czytam pozytywne i negatywne recenzje różnych książek zwykle sama muszę sprawdzić...

    Pozdrawiam wszystkich. :)
    kasia.eire
    2010/09/12 23:45:14
    a czytałaś te dla młodzieży? ja od nich zaczynałam, dostałam od mamy pod choinkę i tak zaczęła się moja przygoda z Chmielewską - od Zwyczajnego życia
    Z nowszych lubię Przeklętą barierę i Harpie, ale też nie wszystkie jeszcze zaliczyłam. Autobiografię mam całą i musze się wreszcie za nią wziąc, jeżeli tak zachwalasz.
    dabarai
    2010/09/13 21:04:41
    Bardzo lubię te młodzieżowe! Zarówno te o Janeczce i Pawełku jak i o Teresce i Okrętce...
    A z nowszych Chmielewskich podobały m się te, które były caqłkowicie różne od tych wcześniejszych kryminałów. Przeklęta bariera, na przykład. Albo Wielki diament wspominam mile, bym mogła jeszcze raz przeczytać...
    kasia.eire
    2010/09/13 21:37:28
    Jej, a ja Wielkiego diamentu jeszcze nie czytalam, musze nadrobic
    dabarai
    2010/09/13 21:41:39
    W Wielkim diamencie podobało mi się to, że powieśc się zaczęła w czasach dawnych, o ile dobrze pamiętam, a dopiero potem przeniosła się w czasy współczesne.

    OdpowiedzUsuń