Zauroczył
mnie tytuł książki Magdaleny Kordel. Kupiłam książkę zaciekawiona także
opisem na okładce, który wspominał malowniczą wioskę w Sudetach,
górskie i leśne scenerie a wszystko to okraszone humorem. Uroczysko to
kolejna książka o odnajdywaniu siebie w scenerii małych, spokojnych i
sielankowych miasteczek oraz wsi i o poszukiwaniu oddechu od
wielkomiejskiego szumu i wyścigu szczurów. Tym razem nie o Mazurach,
Podlasiu ale o innym zakątku Polski.
Porzucona przez męża,
który nie tylko znalazł sobie kochankę, ale i wziął kredyt pod zastaw
domu i zbankrutował, Majka zostaje nagle bez dachu nad głową, bez męża a
za to z wizją rozwodu, przeprowadzki i samotnej przyszłości. Wyjeżdża
więc w Sudety, do wioski, która nazywa się Malownicze i tam, w małym
domku odziedziczonym po ciotce, usiłuje dojść do siebie. Okazuje się
jednak, że nieszczęścia mogą prowadzić do czegoś dobrego. Majka nagle
czuje, że wreszcie dorosła. Bierze odpowiedzialność za swoje życie –
decyduje się na przeprowadzkę, znajduje pracę w szkole, układa plany na
przyszłość, udaje się jej odnaleźć spokój i równowagę... Nawet jeśli
życie na wsi wcale nie jest spokojne, wręcz przeciwnie, coś się ciągle
dzieje. Nagle pojawia się na horyzoncie kilku przystojnych mężczyzn,
obok nie brakuje przyjaciół, którzy służą pomocną dłonią, a których
trzeba zaprosić na kolację, przyplątuje się urocze dziecko znajomej,
którym trzeba się zaopiekować, przyjaciółka powraca z zagranicy i
zamieszkuje na piętrze, Majka kupuje psa, adoptuje krowę, pacyfikuje
dyrektorkę szkoły i zatrudnia hodowcę pszczół o nazwisku Miodek...
Przypomniała mi się Stateczna i postrzelona Moniki Szwaji, Dom nad Rozlewiskiem Małgorzaty Kalicińskiej, Poczekajka Katarzyny Michalak (chociaż tu nie koniecznie na plus...), podobna ma też być Prowincja pełna gwiazd Katarzyny
Enerlich... Co jest takiego urokliwego w małych miasteczkach i wsiach,
że wszyscy ostatnio o nich piszą? Co pociąga nas w książkach
eksploatujących taki sam temat? Czy jest to pragnienie odnalezienia tego
ostatniego sielskiego miejsca na ziemi, gdzie życie toczy się leniwie a
my zapominamy o tym, że gdzie indziej świat gna na złamanie karku i
ludziom na wszystko brakuje czasu? Czy chcemy się oderwać od szarej
codzienności blokowisk, wszechobecnych reklam i hałasu i chociaż raz
posłuchać ciszy? Czy skrycie marzymy o tym, by porzucić kierat i
spróbować życia w zgodzie z naturą, poznać lepiej swoich sąsiadów? Czy
po prostu wystarczy nam czytanie o życiu innych, bo sami nie odważymy
się zmienić swojej utartej drogi? Czytanie książek podobnych do Uroczyska ma
chyba w sobie coś z terapii. Oddychamy atmosferą małych wiosek i
wyobrażamy sobie sielskie życie, jakie moglibyśmy tam wieść, a potem
wsiadamy w autobus albo metro, żeby w dobrze zaopatrzonych sklepach
zakupić kolejną książkę, kawę i ciasto, spotkać się ze znajomymi w
kawiarni, pójść do kina, na koncert i zamiast wstawać codziennie rano do
dojenia, chociaż w weekend pospać trochę dłużej.
Dlatego Uroczysko
przeczytałam z ciekawością, czasem z uśmiechem na twarzy, ale i z
dystansem i przymrużeniem oka, bo, na litość boską, chociaż życie nie
jest takie cukierkowe i pełne samych dobrych zakończeń, to przecież
czytanie o nich nikomu nie szkodzi.
PS. Tylko kilka rzeczy mi
się nie spodobało, przede wszystkim brak opisów przyrody i widoków i
takich tam sielskich pocztówek, a także zakończenie mi lekko zgrzytnęło,
w damsko-męskim zbyt ckliwym detalu. Ale co tam, Sudety znam, więc
sobie wyobrażę co trzeba, a detal męsko-damski? Niech sobie będzie.
Przymknę na niego oko.
OdpowiedzUsuńkasia.eire
2010/09/21 14:06:37
ja wyjechałam z dużego miasta, chwilami nawet metropolii, bo mieszkałam w kilku miejscach, do maleńskiego miasteczka na północy Irlandii i nie żałuję. Zycie płynie wolniej, jego tempo jest terapią dla zagonionej duszy, chociaż i tu potrafi być chwilami jak w ulu, czyli wielka gonitwa zderza się z powolnym tempem życia, co daje czasem wybuchową mieszankę. Poza tym ludzie mają tu dla siebie więcej uwagi
dabarai
2010/09/21 15:02:32
Ja myślę, że chyba nie potrafiłabym żyć na wsi, brakowało by mi szumu i sklepów i anonimowości tłumów. Jestem za wygodna. Wakacje - owszem, ale chyba nie na stałe... :)