niedziela, 12 września 2010

"Byczki w pomidorach" - Joanna Chmielewska

Otóż i przeczytałam Byczki w pomidorach. I pozostawiły one po sobie jakiś taki niesmak i żal.

Po co, ach, po co było powracać do starych pomysłów i na nowo próbować powtórzyć wykorzystane kiedyś schematy?! To się przecież tak rzadko udaje... Akcja toczy się znowu w Danii, w domu gościnnej Alicji, wśród tłumu pałętających się gości, przyjaciół i znajomych. Znowu odwiedzają ją niepożądane osobniki. Jest wśród nich pan Wacław, który cierpi na słowotok i pani Julia, która dla odmiany milczy... I znowu mamy zwłoki. Jest też pan Muldgaard.

Niestety, „stara Chmielewska” to to nie jest. Pomijam fakt, że kilka razy uniosły mi się brwi na widok avokado i hod-doga (?!) napotkanych w tekście, że akcja toczyła się powoli i niektóre postacie przewijające się przez dom Alicji były zbyt jak na mój gust udziwnione, ale dobiły mnie dialogi. Możliwe, że potrzeba do ich czytania osoby sprawniejszej intelektualnie ode mnie, ale miejscami wydawały mi się one tak sztuczne, zakręcone i po prostu pozbawione jakiegokolwiek sensu, że musiałam się wracać i czytać je ponownie. Rozumiem, że w założeniu miały one być podobne jak najbardziej do mowy potocznej, do zwykłych dialogów, w których ludzie rozumieją się w pół słowa, przerywają sobie wzajemnie a jednak dogadują się doskonale. Niestety miałam czasem wrażenie, że tu autorka gdzieniegdzie posunęła się za daleko albo, że czytam połowę tekstu...

Poza tym niektóre wybryki niechcianych gości były dla mnie zbyt udziwnione. Rozumiem, że stanowiło to część akcji ale ja na pewno nie pozwoliłabym ludziom wpraszać się codziennie na darmowe posiłki.
Podsumowując, Byczki w pomidorach mi nie zasmakowały. Na pocieszenie idę poczytać sobie kawałki Wszystko czerwone. Szczególnie te z panem Muldgaardem: „Azali były osoby mrowie a mrowie?” Klasyk.
PS. Co to, do cholery, są właściwie byczki w pomidorach?! Czy ktoś wie?!

1 komentarz:


  1. kasia.eire
    2010/09/12 20:34:23
    Byczki w pomidorach można kupić i teraz, nawet ostatnio widziałam w polskim sklepie tutaj, w Irlandii. To jest rodzaj ryby, tak jak makrela w pomidorach, tak i byczki mogą być. Poza tym kiedyś byly one sprzedawane w takich dziwnych puszkach, których za cholerę nie mozna było otworzyć, taka stal.
    lilybeth
    2010/09/13 09:27:57
    Ech, szkoda. W sumie nie liczyłam na więcej, ale jakaś mała nadzieja się tliła...
    dabarai
    2010/09/13 20:59:46
    Kasia - dzięki za wyjaśnienie, chociaż pewnie się nie skuszę, żeby spróbować...

    Lilybeth - ja myślę, że każdą książkę trzeba chyba spróbowac samemu, żeby mieć na jej temat własną opinię. Czytałam i recenzje pozytywne Byczków, więc nigdy nie wiadomo...
    ekspresyjki
    2010/09/13 22:18:42
    A ja sobie kompletuje starsze książki Chmielewskiej - na "Byczki w pomidorach" też pewnie się skuszę, chociaż miałam nadzieję, że lektura wyjaśni tytuł. Czyżby nie wyjaśniała?

    Skarletka
    dabarai
    2010/09/14 09:15:04
    Nie powiedziano, co te byczki są, tylko, że potrawa w puszce... a ja chciałam więcej. Jakoś mi zabrakło szczegółów.

    OdpowiedzUsuń