czwartek, 9 września 2010

"Polowanie na Perpetuę" - Ewa Stec

Zachęcona dopiero co przeczytanym Romansem z trupem w tle sięgnęłam po kolejną książkę Ewy Stec, która jak na zawołanie leżała grzecznie na półce. Wynurzam się z mieszanymi uczuciami. Powieść znów była zabawna, dowcipna i łatwa do przetrawienia, ale...O ile Romans... mnie rozbawił, to Polowanie na Perpetuę troszeczkę mnie znudziło.

Przede wszystkim książka wydała mi się baardzo podobna w fabule do poprzedniej. Niemal zbyt podobna. Po raz kolejny mieliśmy do czynienia z bohaterką, która ma problem z mężczyzną (tym razem mąż, nie narzeczony), są też dwie przyjaciółki o skrajnie różnych poglądach na życie, trup i zagadkowe wydarzenia. Zamiast enigmatycznego Jerzego Bonda pojawiła się piękna kolumbijska zakonnica o imieniu Perpetua, która zaraz zresztą tajemniczo zniknęła. Zamiast kuzynki z poprzedniej książki dostaliśmy inną daleką krewną, oraz księdza Rafała, brata głównej bohaterki, który mnie jakoś strasznie denerwował... sama niw wiem właściwie dlaczego. Przyjaciółki tez jakieś były podobne i stereotypowe – Matka Polka i Kobieta Przebojowa. Były też wygadane dzieci (tym razem dwoje) i wredna teściowa. I wszystko to już nie było takie świeże i lekkie. Zdecydowanie zabrakło mi dystansu i dowcipu z przymrużeniem oka, którego w poprzedniej powieści było tak wiele.

A jednak.. spodobało mi się kilka wątków, kilka prawd o życiu, które pojawiły się jakoś tak mimochodem, i aż szkoda, że nie zostały rozwinięte. Jak choćby wątek romansu pozamałżeńskiego - Agata, główna bohaterka, podejrzewa, że mąż ją zdradza, jej przyjaciółka, Nina, przyznaje się do romansu z żonatym mężczyzną - mamy więc tu zaprezentowane dwa przeciwne punkty widzenia tej sprawy - jaka szkoda, że autorka nie wykorzystała tego motywu w jakiś ciekawszy sposób. Albo kwestia wybaczenia – co sprawia, że potrafimy ukochanej osobie wiele wybaczyć, a kiedy po prostu przebiera się miarka i pęka nić wzajemnego 
zrozumienia? Ten wątek też mi tak tylko mignął i żałowałam, że autorka więcej na ten temat nie napisała.
Polowanie na Perpetuę broni jednak moim zdaniem lekkie pióro autorki – książkę połyka się tak szybko, że nie starcza czasu na wyszukiwanie podobieństw i mankamentów. Zresztą takie porównania będą robili tylko ci, którzy Romans z trupem w tle czytali. Możliwe, że należy w takim wypadku zrobić sobie przerwę, przeczytać najpierw coś innego, a do Ewy Stec wrócić potem. Mimo wszystko jest to lektura, która pozwoli nam przyjemnie spędzić popołudnie.

1 komentarz:


  1. lilithin
    2010/09/09 10:52:22
    Może faktycznie warto czytać z przerwami książki tej autorki. Mi się podobał "Klub Matek Swatek", ale czułam, że kolejnej książki w tym stylu nie dałabym rady od razu przeczytać. Pozdrawiam :)
    dabarai
    2010/09/09 20:01:34
    Ja pewnie normalnie też zrobiłabym przerwę, ale czułam się źle i chciałam coś lekkiego i niewymagającego... A Klub Matek Swatek przeczytam, bo wydaje mi się najciekawszy z tych trzech książek. :)

    OdpowiedzUsuń