Zachęcona dopiero co przeczytanym Romansem z trupem w tle
sięgnęłam po kolejną książkę Ewy Stec, która jak na zawołanie leżała
grzecznie na półce. Wynurzam się z mieszanymi uczuciami. Powieść znów
była zabawna, dowcipna i łatwa do przetrawienia, ale...O ile Romans... mnie rozbawił, to Polowanie na Perpetuę troszeczkę mnie znudziło.
Przede
wszystkim książka wydała mi się baardzo podobna w fabule do
poprzedniej. Niemal zbyt podobna. Po raz kolejny mieliśmy do czynienia z
bohaterką, która ma problem z mężczyzną (tym razem mąż, nie
narzeczony), są też dwie przyjaciółki o skrajnie różnych poglądach na
życie, trup i zagadkowe wydarzenia. Zamiast enigmatycznego Jerzego Bonda
pojawiła się piękna kolumbijska zakonnica o imieniu Perpetua, która
zaraz zresztą tajemniczo zniknęła. Zamiast kuzynki z poprzedniej
książki dostaliśmy inną daleką krewną, oraz księdza Rafała, brata
głównej bohaterki, który mnie jakoś strasznie denerwował... sama niw
wiem właściwie dlaczego. Przyjaciółki tez jakieś były podobne i
stereotypowe – Matka Polka i Kobieta Przebojowa. Były też wygadane
dzieci (tym razem dwoje) i wredna teściowa. I wszystko to już nie było
takie świeże i lekkie. Zdecydowanie zabrakło mi dystansu i dowcipu z
przymrużeniem oka, którego w poprzedniej powieści było tak wiele.
A
jednak.. spodobało mi się kilka wątków, kilka prawd o życiu, które
pojawiły się jakoś tak mimochodem, i aż szkoda, że nie zostały
rozwinięte. Jak choćby wątek romansu pozamałżeńskiego - Agata, główna
bohaterka, podejrzewa, że mąż ją zdradza, jej przyjaciółka, Nina,
przyznaje się do romansu z żonatym mężczyzną - mamy więc tu
zaprezentowane dwa przeciwne punkty widzenia tej sprawy - jaka szkoda,
że autorka nie wykorzystała tego motywu w jakiś ciekawszy sposób. Albo
kwestia wybaczenia – co sprawia, że potrafimy ukochanej osobie wiele
wybaczyć, a kiedy po prostu przebiera się miarka i pęka nić wzajemnego
zrozumienia? Ten wątek też mi tak tylko mignął i żałowałam, że autorka
więcej na ten temat nie napisała.
Polowanie na Perpetuę
broni jednak moim zdaniem lekkie pióro autorki – książkę połyka się tak
szybko, że nie starcza czasu na wyszukiwanie podobieństw i mankamentów.
Zresztą takie porównania będą robili tylko ci, którzy Romans z trupem w tle
czytali. Możliwe, że należy w takim wypadku zrobić sobie przerwę,
przeczytać najpierw coś innego, a do Ewy Stec wrócić potem. Mimo
wszystko jest to lektura, która pozwoli nam przyjemnie spędzić
popołudnie.
OdpowiedzUsuńlilithin
2010/09/09 10:52:22
Może faktycznie warto czytać z przerwami książki tej autorki. Mi się podobał "Klub Matek Swatek", ale czułam, że kolejnej książki w tym stylu nie dałabym rady od razu przeczytać. Pozdrawiam :)
dabarai
2010/09/09 20:01:34
Ja pewnie normalnie też zrobiłabym przerwę, ale czułam się źle i chciałam coś lekkiego i niewymagającego... A Klub Matek Swatek przeczytam, bo wydaje mi się najciekawszy z tych trzech książek. :)