piątek, 22 lutego 2013

Vintage chick lit (Eva Rice - "The Misinterpretation of Tara Jupp")

Od kiedy prowadzę bloga chyba nieco uważniej czytam – a przynajmniej tak mi się wydaje... W każdym razie mam jakieś zaplecze, notatki, do których mogę zajrzeć, by przypomnieć sobie, o czym dana książka była... Tak sobie myślę, że niektóre powieści przeczytane w erze przedblogowej powinnam chyba przeczytać jeszcze raz. Trochę mi żal tych książek, które mimo moich chęci nie zapadły mi w pamięć. Tak niestety stało się z „The Lost Art of Keeping Secrets” („Utracona sztuka dochowywania tajemnic”) Evy Rice. Pamiętam tylko, że książka opowiadała o młodej dziewczynie Penelope, która marzy o miłości i lepszym życiu w latach pięćdziesiątych XX wieku. Zostało mi po niej pamięci miłe uczucie ciepłej i zabawnej lektury. Kiedy więc kilka lat temu dowiedziałam się, że autorka ma wydać nową powieść, bezzwłocznie postanowiłam ją zdobyć. Okazało się, że przyszło mi na nią czekać dobrych kilka lat – coś się widać zmieniło w planach wydawniczych i ostatecznie nowa powieść Evy Rice została wydana dopiero w tym roku, pod tytułem „The Misinterpretation of Tara Jupp”.
Uff. Ten przydługi wstęp był konieczny do tego, by zrozumieć, jak wiele obiecywałam sobie po tej książce – już kiedyś w ten sposób zepsułam sobie lekturę innej powieści, „Dziedzictwo” Katherine Webb, bo czekałam i czekałam na jej wydanie, napięcie rosło i całkiem dobra książka nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, jakiego po niej oczekiwałam. Na szczęście tym razem warto było czekać.

„The Misinterpretation of Tara Jupp” to wytworny vintage chick lit – historia o pierwszej miłości i wchodzeniu w dorosłe życie w klimatach swingujących lat sześćdziesiątych. Tara Jupp wraz z siedmiorgiem rodzeństwa i owdowiałym ojcem - pastorem mieszka w małej wiosce Trellanack w Kornwalii. Dziewczyna dorasta w cieniu swojej starszej siostry, Lucy, rodzinnej piękności, pewnej siebie pożeraczki męskich serc. Jednak to właśnie Tara ma szansę zostać gwiazdą – menadżer wytwórni płytowej proponuje jej wyjazd do Londynu i nagranie płyty. Londyn w latach sześćdziesiątych pełen jest młodych, zdolnych gwiazd i gwiazdeczek, próbujących się przebić artystów, znanych nazwisk, słynnych miejsc, w których należy bywać, przyjęć, na których trzeba się pokazać, ludzi, których powinno się znać. Dla Tary Londyn to świat pełen blichtru, pożyczanych sukien, całonocnych imprez, pierwszych zauroczeń i nowych doświadczeń – miejsce, w którym można odnaleźć swoją prawdziwą twarz, lub stworzyć się całkiem od nowa. 

Pomimo iż narratorką książki jest Tara, jej siostra Lucy jest równoprawną bohaterką tej powieści. Bez Lucy, historii jej zerwanej przyjaźni z Matildą, mieszkanką pobliskiej rezydencji Trellanack i historii jej małżeństwa, powieść Evy Rice byłaby o wiele uboższa. Tak naprawdę to właśnie postać starszej siostry jest znacznie ciekawsza i bardziej złożona. Lucy, którą pasjonują stare domy i wiejskie rezydencje, wraz z siostrą udaje się do Londynu, by tam pomóc w katalogowaniu zawartości pewnego wiktoriańskiego domu, który ma zostać niebawem zburzony. „The Misinterpretation of Tara Jupp” nie jest tylko książką o pierwszej miłości i sławie. To książka o przyjaźni, rodzinnych więzach, różnych obliczach miłości i miłosnych zawodach. Przyjaźń pomiędzy Tarą, Lucy i Matildą jest ważnym wątkiem tej powieści, podobnie jak relacje między siostrami.
Euston Arch - zburzone w latach sześćdziesiątych dawne wejście do stacji Euston. Zdjęcie pochodzi z tej strony
Całkiem niespodziewanie „The Misinterpretation of Tara Jupp” to także powieść o nadchodzeniu nowej epoki, która bezlitośnie gna do przodu, tratując wszystko na swojej drodze. Lata sześćdziesiąte to czas wielkich zmian, nie tylko kulturalnych. To czas, kiedy w Londynie likwidowano dzielnicę East End, zburzono Euston Arch, oryginalną część stacji kolejowej Euston, wyburzano też stare, zabytkowe domy, by stworzyć miejsce dla nowoczesnego Londynu i jego mieszkańców. Powieść Evy Rice przesycona jest obrazami mini spódniczek, pierwszych koncertów The Rolling Stones (trochę czasu zajęło mi domyślenie się, kim był Brian Jones!), zamroczonych dymem papierosowym i alkoholem przyjęć i beztroskiej zabawy. Autorce świetnie udało się też przywołać atmosferę swingujących lat sześćdziesiątych i skontrastować ją z zastygłymi w przeszłości obrazami wiejskich domostw na dalekiej prowincji. Urzekła mnie w tej powieści przede wszystkim łatwość z jaką autorka potrafiła przenieść mnie w czasie i stworzyć wrażenie, że wraz z bohaterami powieści uczestniczę w ich życiu. 

Mam właściwie tylko jedno zastrzeżenie do tej książki – myślę, że jest nieco zbyt długa. Pierwsza część opowiadająca o dzieciństwie sióstr w Trellanack ciągnie się zbyt długo, a niektóre wątki, w tym ten dotyczący fascynacji Tary końmi, można by moim zdaniem spokojnie pominąć. Jednak po przydługim początku tempo zdecydowanie się zmienia i druga część, ta londyńska, jest zdecydowanie szybsza. Pomimo tego książka ujęła mnie lekkim stylem autorki, uroczą, choć może nieco naiwną historią, a przede wszystkim świetnie sportretowanym szykownym stylem lat sześćdziesiątych. Polecam wam „The Misinterpretation of Tara Jupp” Evy Rice - jako stylowy i wciągający chick lit sprawdza się doskonale.

2 komentarze:

  1. Ja też bardzo żałuję, że w erze przedblogowej nie notowałam obszerniej wrażeń z lektury. Prowadziłam wprawdzie zeszyty, które kiedyś pokazałam na blogu, ale zapisywałam w nich tylko cytaty, a to jednak nie to samo.
    Książka zapowiada się bardzo sympatycznie i zaciekawiły mnie kornwalijskie akcenty, bo to miejsce, które chciałabym kiedyś odwiedzić. Wyobrażam je sobie jako malownicze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślę, że chciałabym tę pierwszą książkę Rice znów przeczytać, ale trochę się boję, że teraz mi by się aż tak nie spodobała... Jak zresztą i inne książki. Natomiast jeśli chodzi o Kornwalię, to głównym akcentem jest pewien Dom...

    OdpowiedzUsuń