Proszę państwa, jest
dobrze. Książki mi wchodzą, czytają się właściwie same,
podobają mi się, wynajduję co rusz nowe... Jednymi słowy – to
był dobry początek roku. W styczniu udało mi się przeczytać
pierwszą z moich zaplanowanych dwudziestu książek, już teraz
przyglądam się kolejnym i debatuję nad tym, za co się warto
zabrać. Ponieważ w ubiegłą niedzielę czytanie odbywało się głównie w
pociągu relacji London-Bletchley, za to dziś postanawiam się
zabawić w sybarytkę. Po pierwsze - długa kąpiel w pachnących
bąbelkach, po drugie pyszna herbata, po trzecie zaplanowany smaczny
obiad, a po czwarte - jakaś dobra książka. Eva Rice jakoś poszła
w odstawkę, ale może dziś przyjdzie na nią pora? W czasie
stresującego (wyjątkowo!) tygodnia w pracy podczytywałam sobie
różne książki w kawałkach, przeczytałam na szybko jedną
książkę Nory Roberts, wczoraj połknęłam "Delirium"
Lauren Oliver (ach, ta Padma...), a dziś mam ochotę na coś innego.
Problem polega na tym, że zupełnie nie mam pojęcia no co. Nie
pomogła niedawna wizyta w bibliotece w POSKu, w kilku sklepach,
przytarganie do domu kolejnych pozycji z biblioteki, które
NATYCHMIAST muszę przeczytać, bo pęknę. No sami zobaczcie, wściec
się można. Niech ktoś ode mnie coś pożyczy!!!
Jakie są wasze
książkowe plany na niedzielę? Jeśli chodzi o mnie, to zapewne
skończy się znowu tak, że pozaczynam różne książki, a żadnej
nie skończę. Ech... Jakim cudem wpis z takim pozytywnym początkiem
kończy się marudzeniem? No, ale dość tego rzężenia, czas się
brać za czytanie.
Widzę u Ciebie Anitę Shreve. Ja przeczytałam już chyba wszystkie jej książki i jestem w rozpaczy, że nic mi nie zostało! A dziś kończę Bad Science Bena Goldacre. Przeczytałam niedawno jego najnowszą fascynującą książkę Bad Pharma,i teraz nadrabiam zaległości. Poza tym trzeba będzie wziąć coś z parapetowej sterty, a może wrócę do "Dumy i uprzedzenia"? Dawno nie czytałam...Ale tyle nieznanych mi książek czeka na przeczytanie! Co za potworny dylemat!
OdpowiedzUsuńBad Science przeczytał UA, to jego działka. Teraz czyta znów coś non-fiction, żeby wrócić do równowagi po trzech powieściach. :) Bad Pharma ma w planach. :)
UsuńJa to czytam częściowo zawodowo, bo tłumaczę dużo o badaniach klinicznych. Fascynujące. Koniecznie poleć UA Bad Pharmę ;)
UsuńFrank Tallis to byłby mój wybór. Bardzo lubię ten cykl, ale te ciastka, które ciągle jedzą bohaterowie, sprawiają, że muszę mieć coś słodkiego pod ręką. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie!!! Tak pisze, że mi ślinka cieknie na myśl o tych wszytskich ciastach, kawach, deserach, przystawkach, ba! nawet obiady wprost pachną z kartek! Nic tylko na wakacje wybrać się do Wiednia...
UsuńU mnie najnowszy Ziemiański. Książki przeczytane stoją w wielkim stosie i czekają na opisanie. Ale tak - w weekend mogę czytać bez opamiętania i szkoda mi czasu na pisanie, w a tygodniu, po powrocie z pracy, nie mam sił, ani ochoty siadać przy kompie. I robi się dziwnie pusto na blogu...
OdpowiedzUsuńAle będzie lepiej:-)
No właśnie, też tak mam, u nie najczęściej widać, kiedy mam wolne, więcej mnie na blogu wtedy. A o wszystkich preczytanych książkach i tak nie piszę, bo czasu brak.
UsuńPaulinę Simons Ci gorąco rekomenduję!
OdpowiedzUsuńWiem. :) Między innymi dlatego wzięłam.
UsuńW odróżnieniu do Ciebie, jakoś nie bardzo zaczęłam ten czytelniczy nowy rok.. O! Całkowicie zapomniałam o Zadie Smith, w 2012 bardzo chciałam coś jej przeczytać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Znalazłam "NW" na półce i wzięłam. Ale póki co powinnam chyba przeczytać "White Teeth"... Hmm...
UsuńStos jak zwykle piękny - nie wiedziałabym na co się zdecydować. Dziś planuję skończyć "Imię wiatru" Rothfussa (nareszcie!:) ) i poczytać trochę pierwszego tomu "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza, bo w przyszłym tygodniu czeka na mnie"Saga Sigrun" :)
OdpowiedzUsuń"Pan Lodowego Ogrodu" mnie ciekawi, ale trochę się boję, że będzie za dużo sci fi, a za mało fantasy. Jak się mylę, to może mi się spodobać. A "Saga Sigurn" na razie czeka w kolejce na miejsce w poczekalni.
UsuńTeż się tego obawiałam, ale jestem w połowie i zdecydowanie więcej jest fantasy :)
UsuńHihi, ja jak zwykle włożę kij w mrowisko i zaproponuję "Pandemonium", skoro przeczytałaś "Delirium";)"Pandemonium" jest lepsze:) A z Twojego stosu przeczytałabym "Pożegnanie z ojczyzną".
OdpowiedzUsuńIdź sobie! Poczekam aż wyjdzie część trzecia, wtedy może. A znasz "Daughter of smoke and bone" Laini Taylor? Koleżanka z pracy, która czyta teen stuff wspominała o tej książce.
UsuńNo ja właśnie na niedzielny wieczór zaplanowałam czytanie "Delirium", które tak połknęłaś. Miło się czyta, możliwe, że do jutra skończę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mai
I jak tam Delirium? Ja przywlokłam Pandemonium z biblioteki...
UsuńTo ja poproszę o czytanie "Gone girl", bo o tej książce ostatnio mówią wokół mnie wszyscy, a ja nie wiem o co chodzi.
OdpowiedzUsuńPan w księgarni również polecał, ale chyba trochę na wyrost przyniosłam, bo jakoś mi kryminały nie wchodzą ostatnio...
UsuńJak mi się marzy tyle anglojęzycznych nowości na mych stosikach. Niestety aktualnie walczę z polskimi tytułami, których w zastraszającym tempie przybywa, a po angielskie książki sięgam tylko dzięki uprzejmości biblioteki British Council, którego jestem pilną uczennicą.
OdpowiedzUsuńU mnie weekendowe plany już na ukończeniu. Udało mi się zaliczyć kąpiel w bąbelkach, napisanie recenzji na bloga, lekką powtórkę z angielskiego na jutro oraz dwa rozdziały przedziwnej książki Danuty Wałęsy, co do której mam ambiwalentne odczucia. A jutro niestety praca i znowu brak czytania przez cały dzień, aż do wieczora...
Ech, u mnie wszystkiego za dużo... A nie, czasu nie mam za dużo...
OdpowiedzUsuń