środa, 20 lutego 2013

Gervase Phinn - "The Other Side of the Dales"

Po zaganianym tygodniu w pracy miło jest odpocząć i dla odmiany poczytać książkę spokojną i niespieszną, a jednocześnie lekką i zabawną. Mój wybór padł na „The Other Side of the Dale” Gervase Phinna i już teraz cieszę się, że czekają mnie także inne książki tego sympatycznego autora. Gervase Phinn najpierw pracował przez czternaście lat jako nauczyciel, a potem podjął pracę w inspektoracie szkolnym w hrabstwie Yorkshire. „The Other Side of the Dales” to pierwszy tom jego poczytnej autobiograficznej serii opartej na doświadczeniach z okresu pracy jako szkolny inspektor i doradca zawodowy. Gervase Phinn jest nazywany „szkolnym Jamesem Herriotem” i nie sposób uciec temu porównaniu. Kiedyś już pisałam o tym, że uwielbiam książki Jamesa Herriota o pracy weterynarza w angielskim hrabstwie Yorkshire. Książka Phinna wywarła na mnie równie pozytywne wrażenie – ciepła, pełna anegdot i interesujących charakterów – to opowieść, która poprawia humor, a jednocześnie wyzwala nostalgiczne wspomnienia ze szkolnych lat. 

„The Other Side of the Dales” opowiada o pierwszym roku spędzonym na wizytowaniu szkół, poznawaniu nowych kolegów, a także na nieśmiałych próbach nawiązania znajomości z Christine Bentley, dyrektorką szkoły Winnery Nook. Pojawiają się w książce wyraziste postacie drugoplanowe, jak chociażby sprzątaczka Connie, czy Sidney i Harold, koledzy-inspektorzy, czy pani Savage, potwór w spódnicy, przed którym drżą wszyscy pracownicy placówki. Gervase Phinn, jest bardzo sympatycznym narratorem, który na swoje doświadczenia potrafi patrzeć z dystansem. Potrafi też pisać zabawnie, szczególnie jeśli temat dotyczy jego ulubionego tematu: szkół, a zwłaszcza dzieci. To właśnie uczniowie z wizytowanych szkół są w tej książce są bardzo trafnymi obserwatorami, zabawnymi komentatorami, a ich dialogi z Gervasem, szczere do bólu, czasem obnażające niewiedzę inspektora (jak można nie znać się na rasach owiec?!), są chyba najzabawniejszymi fragmentami tej książki. I chociaż pojawiają się tez momenty, w których autorowi pióro nieco oklapło, to całość czyta się bardzo dobrze. Jedyne, co może sprawić czytelnikowi trudność, to fragmenty dialogów, w których Phinn posługuje się gwarą, ale myślę, że jeśli przeczyta się je na głos, można je lepiej zrozumieć.

Zdjęcie pochodzi ze strony autora
W przypadku książki opartej na wspomnieniach zawsze zastanawiam się, na ile szczery jest autor w ukazywaniu swoich doświadczeń – myślę, że Gervase Phinn chciał przede wszystkim skoncentrować się na doświadczeniach pozytywnych. W jego wspomnieniach praca inspektora pełna jest niespodzianek, ale zawsze przynosi olbrzymią satysfakcję. Czytelnik może tylko podziwiać inwencję i zapał nauczycieli malutkich wiejskich szkółek, którzy zapałem dbali o wychowanie i edukację małych podopiecznych. Nie ma w tej książce właściwie żadnych smutków, żadnych niepowodzeń, nieprzyjemności. Z jednej strony – rozumiem, że książka według założenia autora miała być zbiorem wesołych anegdot, ale myślę, że dla kontrastu, przydałoby się też trochę mniej zabawnych wspomnień.

Jak już wspomniałam, czytając „The Other Side of the Dales” nie sposób uniknąć porównań z Jamesem Herriotem. Kolejnym motywem łączącym te książki jest wyraźna fascynacja autora pięknem przyrody hrabstwa Yorkshire. Phinn zachwyca się mijanymi w czasie swych podróży krajobrazami, na pozór niegościnnymi i odludnymi, ale pełnymi ukrytego piękna. Lecz chociaż mieszkańcy Yorkshire zawsze są wobec niego serdeczni, dla miejscowych wciąż pozostaje „obcym". Mam nadzieję, że w kolejnych częściach cyklu sympatyczny narrator  wreszcie zostanie uznany za człowieka "swojego"...

Polecam „The Other Side of the Dales” wszystkim miłośnikom cyklu Herriota, wielbicielom Yorkshire i nauczycielom. Sama pozostaję pod wpływem Yorkshire - właśnie kończę lekturę bardzo podobnej książki - „Teacher, Teacher!!” Jacka Sheffielda. Mam zamiar zabrać się też za wspomnienia wiejskiego policjanta opisane w książce „Now Then Lad” , której autorem jest Mike Pannett. A może polecicie mi jakieś inne, podobne książki?

2 komentarze:

  1. To jest jakiś książkowy ideał, powstał chyba z myślą o mnie. :) Mam jakąś część tego cyklu, poszukam w przepastnej szafie.
    Zaniepokoił mnie tylko fragment: "żadnych smutków, żadnych niepowodzeń, nieprzyjemności". To są stałe elementy gry przy pracy w szkole. :) Oczywiście dominują doznania przyjemne, ale aż tak różowo nie jest, w każdym razie w szkole polskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o zdecydowanie pozytywny wydźwięk tej książki, to myślę, że ponieważ Phinn był inspektorem szkolnym, a nie nauczycielem, to i jego perspektywa jest nieco inna. Może nauczyciele wszystkie kłopoty przed nim ukrywali? Książka Jacka Sheffielda "Teacher, Teacher!" jest mniej różowa, chociaż też dowcipna.

      Usuń