poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Skandynawia pełna przestępców... ("The Gallows Bird" - Camilla Lackberg)

Nigdy nie byłam w Szwecji, ale jak już tam kiedyś pojadę, będę oczekiwać trupów na każdym progu. Gdziekolwiek spojrzeć, trup ściele się w Szwecji gęsto, nie ma spokoju ani na wsi, ani w miastach, ani na małych odludnych wysepkach... Człowiek powoli zaczyna się gubić w tym nadmiarze. Być może powinnam dawkować sobie szwedzkie kryminały, ale cóż zrobić, akurat trafiły mi się dwa pod rząd. I to dwa napisane przez kobiety. 

Jak już wspomniałam ostatnio, najnowsza książka Mari Jungstedt, „The Dead of Summer” niezbyt mi przypadła do gustu, dlatego cieszę się, że potem miałam już więcej szczęścia i książka Camilli Lackberg „The Gallows Bird” (polskie tłumaczenie „Ofiara losu”) spodobała mi się bardziej. Tak to już mam, że lubię serie. Wiadomo więc, że Lackberg nie przepuszczę, zwłaszcza, że jej ostatnia książka, „Stonecutter” („Kamieniarz”), bardzo mi się spodobała. „The Gallows bird” to powieść może nie tak dobra jak „Stonecutter”, ale mimo wszystko ciekawa i wciągająca. 

Niedaleko szwedzkiej miejscowości Tanumshede, gdzie pracuje zdolny policjant Patrik Hedstrom, martwa kobieta zostaje znaleziona w samochodzie. Patrik ma jednak wątpliwości - czy był to zwykły wypadek samochodowy, czy kobieta została zamordowana? Ponadto w Tanumshede kręcony jest popularny reality show, a nastroje pośród uczestników są już od początku podminowane. Wkrótce dochodzi do tragedii – po nocnej imprezie suto zaprawianej alkoholem w śmietniku odkryte zostają zwłoki. Patrik na pewno będzie miał co robić przez najbliższe tygodnie – nie tylko musi wyjaśnić sprawę obu morderstw, współpracując z nową policjantką, Hanną, ale też przygotować się do własnego ślubu z Ericą.

Patrik i Erica to para, którą zdążyłam polubić, śledząc ich historię od początku ich znajomości, poprzez narodziny ich córki, aż do ślubu – ta obyczajowa część jest zgrabnie wpleciona w główny wątek książki, a bohaterowie są bardzo sympatyczni. Tak, może pewne sprawy są przedstawione w nieco naciągany sposób (na przykład wątek Anny, siostry Eriki – zbyt wiele tu dla mnie było przypadków i chodzenia na skróty), ale lubię poznawać prywatne życie policjantów/detektywów kryminałów, które czytam. A Patrik jest jednym z tych niewielu szczęśliwców, którzy mają nie tylko normalne życie, ale jeszcze dzielą je z ukochaną osobą. Może więc skoncentrować się na skomplikowanym dochodzeniu, które nieoczekiwanie rozrośnie się w znacznie większych rozmiarów. Oczywiste z pozoru rozwiązania przestaną być takie oczywiste, a dochodzenie okaże się znacznie trudniejsze niż Patrik przypuszczał.

The Gallows Bird” to kryminał wciągający i trzymający w napięciu. Nawet kilka oczywistych skojarzeń w trakcie lektury nie zniechęciło mnie do dalszego czytania. Tam gdzie śledztwo toczyło się wolno, autorka pozwalała czytelnikowi zapoznać się z osobistymi problemami bohaterów powieści, rozterkami postaci, zwykłymi ludzkimi sprawami, które pomagały w budowaniu atmosfery powieści. Poza tym spodobały mi się końcowe strony książki, bardzo zgrabnie budujące zawiązanie intrygi, która będzie podstawą kolejnej książki Lackberg, „The Hidden Child” („Niemiecki bękart”) Tak, nie było to wybitne i wstrząsająco przejmujące dzieło, ale była to porządnie napisana książka, która w sam raz nadaje się do czytania w wolny dzień. Czego i wam życzę. Wolnego dnia, znaczy się. A sama na wolne muszę jeszcze trochę poczekać. Powinnam też odstawić na jakiś czas kryminały, bo chyba osiągnęłam przesyt. Ale co zrobić, kiedy akurat tyle ich mam nowych i niecierpliwie oczekiwanych? I tyle szwedzkich...?!

2 komentarze:

  1. bookfa
    2011/08/01 15:59:18
    Jako ciekawostke dodam, ze ksiazki Läckberg sa sfilmowane a Patrika gra swietny (jak dla mnie) piosenkarz Cue, ktorego mozna posluchac na moim blogu :)
    Gość: Sesolello, 21roz074.multi-play.net.pl
    2011/08/02 12:20:15
    Uwielbiam te szwedzkie zbrodnie, ale akurat ta pani mnie odrzuca, nie wiem dlaczego, ale zwykle na stronie 100 jasne jest już dla mnie kto zabił (nie wiem, może za dużo czytam, ale w przypadku "Ofiary..." to było tak ewidentne, że aż bolało) i w dodatku zakończenie zwykle jasno daje do zrozumienia co wydarzy się w następnej książce ( ten kawałek kaftanika znaleziony w kufrze na końcu- koleżanka opowiedziała mi "Niemieckiego bękarta" i wszystko w nim przebiegło tak, jak sobie wyobraziłam). Ech, kończę marudzenie :) Ale to jest tak frustrujące zwłaszcza w kryminałach- dla mnie oceną ich jakość jest to, czy odkryłam mordercę przed końcem czy nie;)
    dabarai
    2011/08/02 22:38:27
    Bookfa, bardzo ciekawe... Chociaż jakoś nie myślę, że w UK to puszczą.

    Sesolello - hmmm, ja kiedyś nie potrafiłam zgadnąć "kto zabił" - nic a nic, a teraz mam wrażenie, że zaraz wiem... i to nie tylko w kryminałach mi się to zdarza, ale często domyślam się dalszego rozwoju fabuły. Czasem prez to książka podoba mi się zdecydowanie mniej. czasem jest tak, że chociaż domyślam się kto, co, z kim, książki wciągaja mnie mimo wszystko. Czasem ze względu na samą historię, często przez to jak są napisane, czasem dlatego, że tło jest świetne - na przykład lokalizacja, czasy etc. I do tego ostatnio odkrywam, że baaardzo liczy sie mój nastrój - mam wrażenie, że o tej samej książce miałabym zupełnie odmienne zdanie w zależności od tego kiedy ją przeczytałam. Nawet się zaczęłam zastanawiać nad tym, czy nie powinnam opisywać moich wrażeń z lektury po kilku dniach, a nie tak "na gorąco". Może wtedy byłabym - sama nie wiem - bardziej obiektywna? krytyczna? pewna tego, co o książce myślę? Z drugiej strony takie wrażenia "na gorąco" są chyba też bardzo ważne? Bardzo często przecież "pierwsze wrażenie" po przeczytaniu lektury to to, co zapamiętujemy na długo...

    Alez mi elaborat wyszedł.
    Gość: mary, 87-239-177-176.rev.inds.pl
    2011/08/02 22:49:18
    Nie znam kompletnie nic tej autorki, okładki polskie skutecznie mnie odstraszają :d
    Gość: Sesolello, 21roz074.multi-play.net.pl
    2011/08/02 22:49:58
    Zastanowiłaś mnie swoim komentarzem i po namyśle stwierdzam, że ja najmocniej zapamiętuję chyba to, jak mi się książkę czytało. Przy dużej ilości lektur niestety nie zastanawiam się nad nimi tak, jak może się powinno i fabuły też wszystkie się zacierają. Ale pamiętam wrażenia podczas lektury, jeśli np. zachwycił mnie jakiś opis, albo spostrzeżenie, to zapamiętam, że książka miała coś w sobie, a jeśli coś mnie w niej zniesmaczyło, to to wrażenie zostanie. Pamiętam np. jak czytałam "Dom sióstr" Charlotte Link- ogólnie książka była niezła, ale mnie tak irytowały bohaterki i ich wybory, że nie mogłam tego czytać i ledwo dobrnęłam do końca. A z kolei teraz przeczytałam "Chmurdalię " Joanny Bator i chociaż na pewno zapomnę zawikłanych losów tych kobiet, o których pisze, to zdecydowanie będę pamiętać, że kilkakrotnie przerywałam czytanie tylko po to, by pomyśleć, że ta książka jest fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dabarai
    2011/08/02 22:52:16
    Mary - dobre do... szwedzkie? :) Nie jest ci Camilla Lackberg moją ulubiona autorką, ale czyta mi się ją dobrze.
    dabarai
    2011/08/02 23:05:28
    Sesolello - ja tak sobie myślę, że teraz zupełnie inaczej czytam książki niż kiedyś. Kiedyś to ciekawa byłam tylko i wyłącznie tego, co się zaraz stanie, nie ważne, dlaczego. Zdecydowanie bardziej interesowała mnie akcja niż "opisy". Teraz jest trochę inaczej, na przykład bardzo lubię kryminały historyczne Sansoma i Saylora, także ze względu na to, że opisują bardzo dobrze historyczne realia Angli czasów Tudorów albo starożytnego Rzymu. I to w nich bardzo lubię, intryga jest też ważna, ale ta "otoczka" często jest jeszcze ciekawsza...
    Ja też nie zapamiętuję wszystkich fabuł, historii i takich tam, temu ma między innymi służyc ten blog. Pamietam najlepiej te, do których mam "uczuciowy" stosunek - na przykład te czytane dawno temu i zrobiły na mnie niezapomniane wrażenie, albo mają wartość sentymentalną. Dlatego niektóe książki trzeba czytać chyba wielokrotnie, żeby za każdym razem trochę inaczej o nich pomyśleć. Żałuję czasem, że mam teraz tak dużo książek, że na ponowne czytanie tych samych żal mi czasu...
    bookfa
    2011/08/02 23:06:19
    Jezeli nie pokazali do tej pory to pewnie juz nie pokaza. Teraz kolej na wersje kinowe jej powiesci. Moze te trafia do UK?
    dabarai
    2011/08/02 23:08:09
    Bookfa - to raczej nie, bo tu ludzie chyba nie lubią czytać napisów... :)

    OdpowiedzUsuń