Tak
jakoś mi się głupio wydawało, że P.D. James to mężczyzna. A w dodatku,
że już nie żyje. Nic bardziej błędnego! Mam chyba jakieś braki w
edukacji (i dedukcji) bo P.D. to inicjały Phyllis Dorothy James, obecnej baronowej Holland Park. Ooops. Moja ignorancja wyszła na jaw przy czytaniu „Cover
Her Face”, książki, w której po raz pierwszy pojawia się postać
detektywa Adama Dalgliesha, i która wydana w 1962 roku rozpoczęła długą
karierę pisarki...
„Cover Her Face” (polskie wydanie to „Zakryjcie jej twarz”)
to dobry kryminał w starym style, a dokładniej kojarzący mi się z
książkami mistrzyni gatunku, Agathy Christie. Senne, prowincjonalne
miasteczko, właściwie wieś, podskórne napięcia i skrywane problemy
mieszkańców tworzą atmosferyczny klimat tej powieści. Do tego galeria
postaci, których w tym tradycyjnym zestawie zabraknąć nie mogło: doktor,
pastor, stara panna zaangażowana w działalność dobroczynną,
przedstawiciele podupadłej wyższej sfery – rodzina Maxie, w tym pani
domu, ostoja tradycji i dobrego wychowania, jej dwoje dorosłych dzieci i
oddana służąca. Ta tradycyjnie spokojna i nieco ospała atmosfera
zostaje zakłócona przez Sally Jupp. Sally, matka nieślubnego dziecka i
mieszkanka domu dla kobiet upadłych, zostaje zatrudniona przez Maxie'ch
jako pokojówka. Początkowa potulność i skromność dziewczyny okazuje się
wkrótce tylko pozorna. W dzień corocznego jarmarku pokojówka ogłasza
swoje zaręczyny z synem pani Maxie, Stephenem, zebrani goście są
zszokowani, a następnego dnia Sally zostaje znaleziona martwa. Do akcji
wkracza detektyw Adam Dalgliesh, wezwany specjalnie z Londynu do pomocy w
śledztwie.
„Cover
Her Face” to porządny, rzetelny kryminał, który tradycyjnie skupia się
na dochodzeniu, mającym na celu odkrycie sprawcy morderstwa.
Przesłuchania podejrzanych, rozmowy policjantów między sobą, pojawiające
się nowe poszlaki i dowody, śledztwo toczące się powoli, ale
nieubłaganie, a na końcu rozwiązanie zagadki i wskazanie winnego – taki
tradycyjny porządek to chyba mój ulubiony styl prowadzenia powieści
kryminalnej. Nie ma w tej książce momentów grozy i napięcia, jest za to
świetnie ukazane tło i galeria interesujących postaci. Wizerunek
angielskiej wsi jest chyba jednym z najbardziej zakorzenionych i
najczęściej wykorzystywanych elementów angielskiego kryminału. Chociaż
akcja powieści toczy się jakiś czas po drugiej wojnie światowej, obraz
spokojnej, sielskiej angielskiej prowincji jaki nam ukazuje autorka
miejscami mógłby pasować też do czasów wcześniejszych.
Postać
nadinspektora (w powieści nosi on tytuł detective chief inspector, a to
tłumaczenie jego tytułu znalazłam w polskim opisie książki) Adama
Dalgliesha nieco mnie zdziwiła. Przyzwyczaiłam się ostatnio do książek, w
których postać głównego detektywa była czytelnikowi bardziej
przybliżona – dowiadywaliśmy się więcej o jego życiu prywatnym,
osobistych sprawach i problemach. Dalglish jest o wiele „delikatniej”
zarysowany, nie tak dokładnie przedstawiony czytelnikowi i przez to może
ciekawszy... Również akcja powieści koncentruje się przez to tylko na
samej zbrodni, bez dodatkowych wątków. Z przyjemnością poczytam więcej
książek P.D. James, żeby dowiedzieć się więcej o prywatnym życiu tego
detektywa.
Po
długim pobycie w przesączonej morderstwami Skandynawii miło jest wrócić
„do siebie” i przeczytać książkę o starym, dobrym, angielskim
morderstwie! Zwłaszcza, że pierwsze spotkanie z P.D. James bardzo mi się
spodobało i nabrałam ochotę na poznanie jej innych książek. Czego i wam
życzę. Sięgnijcie po serię baronowej James jeśli macie ochotę poczytać
kryminały w dobrym stylu, gdzie wciąż jeszcze morderstwo dokonywane jest
elegancko i ze smakiem.
OdpowiedzUsuńtommyknocker
2011/08/17 10:26:30
P. D. James to dla mnie absolutna królowa angielskiego kryminału. A postać Dalgliesha, inspektora-poety, ewoluuje w kolejnych powieściach; poznajemy jego dzieciństwo, obecne związki i dylematy. Gorąco rekomenduję powieść spoza cyklu "The Skull Beneath the Skin" /Otwarte drzwi/ z prywatną detektyw Cordelią Gray.
izabella_g
2011/08/17 12:49:33
P.D. Specjalnei występowala pod takimi enigmatycznymi inicjałami, że niy facetowi łatwiej na rynku. Takz enic dziwnego, że wydawało ci się, ze jest facetem, takie były założenia.
agnes_plus
2011/08/18 09:39:47
Mam taki jeden ulubiony kryminał o angielskiej wsi, autorstwa pani Tey, i ten klimat bardzo mi się podoba. Poszukam tej książki, pewnie też mi się spodoba.
dabarai
2011/08/18 09:56:26
Tommy - będę czytać, będę poznawać.
Izabella - no tak, takie tłumaczenie jest całkiem rozsądne...
Agnes - też się szykuję na jakąś Josephine Tey.... Mam też książkę Nicole Upton, w której Josephine Tey jest główną bohaterką.. ale ta musi poczekać, aż poznam Tey.. Jakie to skomplikowane. A znasz książki Dorothy Sayers? Ona pisała w czasach Christie i była popularna też....
Gość: Aneta, user-188-33-212-250.play-internet.pl
2011/08/18 15:18:00
Angielskie kryminały to klasyka. Agatha Christie to dla mnie niekwestionowana królowa kryminału i porównanie do niej pisarza to ogromny dla niego komplement. Chętnie zanotuję dane autorki, by sprawdzić jej powieści. Dobre tradycyjne kryminaly to ksiązki, które bardzo chętnie czytam, więc myslę, że i mnie przypadnie do gustu.
agnes_plus
2011/08/18 15:33:19
Jeśli chodzi o książki Sayers, czytałam chyba jedną, ale to było tak dawno, że nie pamiętam, o co chodziło. Lorda tylko pamiętam mgliście, co rozwiązywał zagadki.
dabarai
2011/08/18 18:44:35
Aneta - polecam. A do tego Peter Robinson i Ruth Rendell - to już współczesne kryminały, ale świetne. Bardzo angielskie...
Agnes - ja też dawno czytałam Sayers, ale ,usze do niej wrócić.
Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń