Mam
kilka dni wolnego. Jejku, jak się cieszę! Po ostatnich dwóch miesiącach
harówki mam ochotę tylko na jedno - kilka dni spędzonych w domu z
książką. Spędzonych na nicnierobieniu, dużoczytaniu,
piciuherbatyijedzeniuczekolady i czytaniublogówoksiążkach. I być może na
opisywaniu wrażeń z przeczytanych lektur. Na pierwszy ogień - Talki w Wielkim Mieście! Przecudownie komiczny i pełen dowcipu wybór felietonów z cyklu Po robocie przy sobocie. Małżeński przegląd prasowy Talków,
które kiedyś co tydzień czytywałam w Wyborczej, może dlatego mam do tej
książki taki sentyment... Jak już kiedyś wspomniałam, udało mi się
zdobyć Talki w Wielkim Mieście niejako ostatnim rzutem na
taśmę, przypadkiem wypatrzywszy książkę w księgarni rodzimego miasta na
dzień przed wyjazdem. Hura! Od tego czasu podczytywałam sobie felietony,
chichocząc po cichu, rozsmakowując się w co poniektórych historyjkach i
poczytując je także w celu poprawy humoru.
Książka to ponad pięćdziesiąt krótkich i
zabawnych tekstów, które poruszają cały wachlarz zagadnień istotnych
dla każdego przeciętnego obywatela: pełne napięcia stosunki między
pieszymi a posiadaczami samochodów, istota prawdziwej przyjaźni, która
każe nam płacić za znajomych w kawiarniach, a potem odwiedzać ich w
nadmorskich resortach na ich koszt i pożyczać ich książki, związki
damsko-męskie, małżeńskie i narzeczeńskie i porady na temat odchudzania,
dyskusje o różnych slangach używanych przez przedstawicieli różnych
zawodów, cenne rady na temat komplementowania kobiet, spóźniania się i
odzyskiwania popularności wśród znajomych.
Myślę, że każdy z nas znajdzie w felietonach coś dla siebie. Moim ulubionym felietonem jest ten pod tytułem Pipsa w ziołach.
Głównie o grze w scrabble ale też i o tym, jak piękny i giętki jest
nasz język polski... Wytykając nasze słabostki, śmiesznostki i nabijając
się z naszych (i swoich) wad, felietony Talki w Wielkim Mieście,
pokazują nam, jacy naprawdę jesteśmy i dlaczego da się nas lubić. Jest
konsumpcjonizm i chęć pokazania innym, jest i pogoń za sławą, pieniądzem
i zazdrość tych, którzy chcą się za wszelką cenę „pokazać”, autorzy
wyśmiewają się z naszych (i swoich) snobistycznych skłonności, jest
skąpstwo i pazerność, słowem: cały wachlarz naszych przywar w krzywym
zwierciadle.
A teraz – do książek! Czekają na mnie pozaczynane powieści, stosy nowości wabią z półek – do usłyszenia wkrótce.
OdpowiedzUsuńkasia.eire
2010/11/27 18:32:31
Talko i Piątkowska to mój ulubiony tandem. Zresztą oddzielnie też ich lubię. A pipsa w ziołach zawsze poprawia mi humor. Polecam też tom drugi Talki z resztą
dabarai
2010/11/27 18:38:19
Będę polować... może się da rodzinę naciągnąć, to na gwiazdkę podaruje...? Pozdrawiam.