czwartek, 4 listopada 2010

Osiołkowi w żłoby dano...

Czuję, jak ogarnia mnie potworne zmęczenie. W pracy harówka i chociaż czas płynie dzięki temu tak szybko, że nie sposób go ogarnąć, godziny zlewają się w dni, a dni w tygodnie, nie mogę się jakoś zrelaksować. Dla otuchy i ze zmęczenia czytam książki po polsku - mózg mi się mniej męczy, a przecież czekają na mnie same nowe pozycje, które kuszą, wabią okładkami, nęcą tytułami i w ogóle rzucają się w oczy. Myślałby kto, że mi łatwo? A gdzie tam.
Pamiętacie ten słynny wierszyk Fredry?

Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Uchem strzyże, głową kręci
I to pachnie, i to nęci.
Od którego teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda
Chwyci siano, owsa szkoda,
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora,
Że oślina pośród jadła
Z głodu padła.

Dokładnie tak się czuję. Patrzę na moje książki, patrzę, wgapiam się, wpatruję i nie mogę się zdecydować na jedną. Ciągnie mnie równo do wszystkich. Najchętniej bym się rozdwoiła, roztroiła, rozczworzyła, żeby móc czytać wszystkie książki na raz. Właściwie niby w tym nic nowego, bo zwykle czytam w tym samym czasie co najmniej dwie powieści, ale ostatnio moje dziwactwo nie tylko przybiera na sile, ale i staje się niepokojąco czasochłonne! Jak długo można stać na przeciwko biblioteczki, próbując wybrać coś do czytania do wanny?! Odpowiedź: spokojnie dwadzieścia minut. I wtedy też nie potrafię wybrać mniej, niż dwóch książek. Zgroza. A jeśli sobie potem pomyślę, ile czasu można strwonić na wybieranie potencjalnej lektury, drogocennego czasu, którego zawsze brak, a który można by było poświęcić na czytanie, ogarnia mnie zgroza podwójna. I trochę zawstydzenie. W końcu człowiek, istota rozumna, powinien być w stanie podjąć decyzję tak błahą, jak wybór następnej książki. Zwłaszcza, że pozostałe lekturki nigdzie nie znikną, tylko spokojnie będą czekać na swoją kolej. Ja się uważam za osobę zdecydowaną, nigdy nie zastanawiam się długo na zakupach, biorę jak leci, i nie mam zwykle takich problemów! Więc co się ze mną dzieje?!
Od trzech dni rzucam się między moimi nowościami, próbując skoncentrować się na jednej książce. Porażka. Jedną udało mi się skończyć tylko dlatego, że woziłam ją ze sobą w czasie weekendów. Pozaczynałam kilka, na żadnej na razie nie mogą się zatrzymać. Ja winię zmęczenie. Tyle na razie. Idę się relaksować z książką. Tylko z którą?!

1 komentarz:


  1. izabella_g
    2010/11/04 13:33:31
    Doskonale zobrazowałaś mój aktualny stan czytelniczego ducha. Pozdrawiam:)
    kasia.eire
    2010/11/04 14:40:02
    widzę, że jest nas więcej :-) Ja mam dokładnie to samo. Dla ułatwienia przesuwam książki na stolik nocny, ale to tylko pozornie ułatwia, bo stos obok łóżka rośnie a mnie się zdarza, że biorę ksiażkę z półki albo, o zgrozo, pożyczam od kogoś lub z biblioteki. Czy to nie żałosne? No i nie mogę się powstrzymać, żeby nie zajrzeć do Merlina i tam sobie nie poszperać w nowościach. Muszę sie chyba leczyć, bo to jakieś natręctwo chyba
    dabarai
    2010/11/04 18:16:32
    Jak mnie to cieszy, że nie tylko ja tak mam...!

    Kasiu, ja też przestawiam na stolik nocny, kupka rośnie, robią się dwie kupki, książek przybywa, donoszę nowe, a taka fuszerska półka nad łózkiem prawie się oberwała pod ciężarem książek... A na merlina, empika, amazona, waterstonsa zaglądam też nałogowo.. Chcoiaż zawsze mówię, że skoro nie palę, to mogę więcej książek kupować!
    darmowe-ebooki
    2010/11/06 14:41:30
    Super blog zawsze tu wpadam mam nadzieję że wpisy będą dalej aktualizowane bo warto takie blogi odwiedzać .

    Pozdrawiam Serdecznie wszystkich.

    OdpowiedzUsuń