niedziela, 21 listopada 2010

Distant Hours - Kate Morton

Za oknami coraz częściej ciemno, ponuro i ośliźgle wprost mokro, więc jak zwykle ciepło wzywa mnie duży kubek herbaty z cytryną, kocyk i dobra książka. Na ponure jesienne chłody najlepiej się nadaje lektura nieco przyciężka, grubaśna i o pokaźnych gabarytach. Takie książnisko, które nie tylko satysfakcjonująco zaciąży na kolanach, ale i skutecznie ochroni przed powiewami zimnego powietrza. I do tego książka, która ma tytuł również pasujący do okoliczności przyrody: Distant Hours (Odległe godziny). Trzecia książka australijskiej pisarki Kate Morton to kolejna opowieść o rodzinie i tajemnicy, która tym razem związana jest z nastrojowym i pełnym charakteru Milderhurst Castle. Sam zamek jest ważnym „uczestnikiem” i bohaterem powieści, jako miejsce gdzie wydarzenia z przeszłości pozostawiają głęboki ślad i gdzie, jak mówi bohaterka powieści „starodawne mury śpiewają pieśń o odległych czasach”. Kto wie, jakie tajemnice skrywają się w od dawna zamkniętych pokojach Milderhurst?

Wszystko zaczyna się od przybycia pewnego spóźnionego listu. Spóźnionego, bagatela, o jakieś pięćdziesiąt lat. List dociera do Meredith, matki głównej bohaterki powieści, i jest głównym powodem dla którego jej córka, Edith, zaczyna się interesować zamkiem Milderhurst i jego mieszkańcami. W zamku tym matka Edith spędziła wojnę jako ewakuowane z Londynu dziecko. Matka niechętnie dzieli się z córką wspomnieniami z tego okresu, zwłaszcza, że stosunki między nimi od dawna są niełatwe, pełne napięć i skrywanych krzywd. Edith stara się dowiedzieć, czegoś więcej o swojej zdystansowanej, zamkniętej w sobie matce – czyżby odpowiedź kryła się właśnie za murami Milderhurst?

Kate Morton opowiada historię na kilku różnych planach – równocześnie ze współczesną historią Edith czytelnicy śledzą losy jej matki w czasie drugiej wojny światowej, swoją opowieść snują także inni uczestnicy zdarzeń.

Nie brak w tej powieści interesujących, ciekawie zarysowanych postaci, a każda z nich jest jedyna i niepowtarzalna. Jest więc tajemnicza rodzina Blythe, trzy siostry, mieszkające w zamku (też wam się to kojarzy z bajkami dla dzieci?), dwie starsze – Persephone i Seraphine i ta najmłodsza i najbardziej niezwykła, Juniper, córki sławnego pisarza Raymonda Blythe, autora powieści The True History of the Mud Man. Jest i Meredith, która przechodzi na kartach powieści głęboką przemianę, są i podrzędne postacie, które pojawiają się na krótko, ale są równie ciekawie przedstawione.
Distant Hours to bowiem opowieść o związkach między ludźmi – związkach, które mają wpływ na nasze życie, wybory, jakie dokonujemy i na to, w jaki sposób postrzegamy świat wokół nas. Jest to opowieść o związkach rodzinnych, i tym co je kształtuje – miłość, szacunek, ale także obowiązek, rozgoryczenie, wzajemne animozje. Rodzina jest ważnym motywem tej powieści, a dla każdego z jej bohaterów znaczy ona coś innego.

Takie właśnie opowieści lubię najbardziej – niekompletne i fragmentaryczne, po kawałku odsłaniające czytelnikowi kolejne części zagadki, które niczym puzzle, zaczynają stopniowo układać się w wyrazisty obraz. Distant Hours to opowieść o tajemnicach i mrocznych sekretach, które czekają długo w ukryciu, by je odnalazł czytelnik. Takie historie jak Distant Hours wciągają od pierwszych stron i na długo - jedyny powód, dla którego tak długo zabrało mi przeczytanie tej książki to jej rozmiar i waga – ograniczona niemalże jedynie do wieczornych krótkich spotkań z powieścią czytałam ją tak długo, że teraz niechętnie się z nią rozstaję.

Muszę też dodać, że książka jest pięknie wydana, wabi oko nastrojową okładką i nawet wewnętrzna część okładki wygląda stylowo i ciekawie. Nic dziwnego, że chociaż z zasady nie kupuję tak zwanych hardbacków, obok tej książki nie mogłam przejść obojętnie.

Nie wiem jeszcze, kiedy książka ukaże się w polskich księgarniach. Napisałam nawet maila z tym pytaniem do wydawcy poprzednich powieści Kate Morton, Wydawnictwa Albatros Andrzej Kuryłowicz. Zobaczymy, czy odpowiedzą. A na pocieszenie możecie sobie obejrzeć trailer tej książki zrobiony techniką stop klatki, stworzony przez Andersen M Studio.  Robi naprawdę niesamowite wrażenie!

1 komentarz:


  1. Gość: Paula, fw-hk-1.ruc.dk
    2010/11/21 11:04:15
    Ja właśnie czytam "Zapomniany ogród" jej autorstwa. Próbuję się wciągnąć, bo wydaje mi się, że warto, ale narazie trochę się zmuszam... Nie wiem dlaczego. Mam nadzieję, że wszystko się rozwinie, polubię tą książkę i wtedy będę miała ochotę zaglądnąć do innych jej powieści:) Również do tej o której Ty piszesz.
    lilithin
    2010/11/21 12:09:57
    Animacja rzeczywiście niesamowita, wprowadza złowieszczy klimat.
    Czytałaś poprzednie książki Morton? Ja nie, ciągle jakoś się czaję, ale jak tak czytam recenzje, to wydaje mi się, że operuje ona ciągle tym samym schematem. Mylę się?
    dabarai
    2010/11/21 13:25:22
    Paulo, życzę powodzenia, mam nadzieję, że się wciągniesz, wydaje mi się, że powieści Morton są dobrymi lekturami na jesień.

    Lilithin, czytałam jej wszystkie trzy książki i według mnie czyni postępy, bo książki są coraz lepsze. Jeśli chodzi o powielanie schematu, to może masz rację, bo każda z jej powieści opowiada o jakiejś tajemnicy odkrywanej po latach,ale mnie się akurat taki schemat podoba! Poza tym wydaje mi się, że jej książki są wystarczająco różne od siebie, więc powielanie nie jest dla mnie nużące. Lubię czytać książki z "klimatem", więc będę czekać na kolejne książki Kate Morton.
    dabarai
    2010/11/21 13:26:33
    A filmik rzeczywiście jest Niesamowity, prawda?

    Pozdrawiam. :)
    lilithin
    2010/11/21 13:43:08
    No to chyba się skuszę na "Zapomniany ogród" :) Potrzebuję odskoczni od pracy mgr na przerwę świąteczną, jakiejś książki, w której można się całkowicie zanurzyć i chyba będzie to dobry wybór. Jeśli chodzi o stare domostwa i tajemnice, to polecam jeszcze "Trzynastą opowieść" Setterfield :)
    dabarai
    2010/11/21 16:07:32
    Wiem, czytałam, bardzo mi się "Trzynasta opowieść" podobała. Myślę, że w podobny stylu jet też "Legacy" Katherine Webb, o której już też coś pisałam... Niestety, po polsku jej jeszcze nie wydali. I nowa Audrey Niffenegger, "Lustrzane odbicei" też jest nieco w tych klimatach... Ponoć podobnie pisze i Rachel Hore (akurat chyba wyszły jej "Okruchy przeszłości"), chociaż jej książek akurat nie czytałam...jeszcze. Ale czekają
    grzecznie, czekają...
    Pozdrawiam.
    Gość: Jabłuszko, chello087207194078.chello.pl
    2010/11/21 21:33:02
    Nie mogę się doczekać polskiego wydania. "Dom w Riverton" i "Zapomniany ogród" to książki wspominane przeze mnie bardzo dobrze spośród moich tegorocznych lektur. Lubię panią Kate Morton.
    dabarai
    2010/11/21 22:15:00
    Jabłuszko, tez ją lubię.

    Może wydawnictwo mi odpisze, kiedy tę książkę wydadzą...?
    bsmietanka
    2010/11/22 09:44:37
    Czytałam dwie poprzednie książki Morton, choć już nie pamiętam o czym była pierwsza to stwierdzam, że na jesienne wieczory są w sam raz.
    lilybeth
    2010/11/22 12:02:08
    Bardzo sugestywna reklama i bardzo zachęcająca recenzja. Od razu bym chciała mieć, może być po angielsku. Tyle, że Dom w Riverton podobał mi się tak połowicznie, a Zapomnianego ogrodu jeszcze nie przeczytałam, czeka na półce chyba od roku... Więc może się jeszcze wstrzymam.
    dabarai
    2010/11/22 21:25:19
    @Lilybeth -Jak już wspomniałam, powieści Kate Morton podobają mi się coraz bardziej, uważam, że od czasu debiutu pisze lepiej.

    @bsmietanka - :)
    Gość: Paula, 109.196.124.18*
    2010/12/03 12:53:40
    Uwielbiam Kate Morton. "Zapomniany Ogród" i "Dom w Riverton" czytałam z zapartym tchem:D Już nie mogę się doczekać polskiego wydania Distant Hours. Atmosfera tych książek jest naprawdę wciągająca.
    dabarai
    2010/12/03 14:41:06
    Paula, ja tę książkę będę na pewno podsuwać mojej mamie, więc też się cieszę, że ją niedługo wydadzą po polsku :)

    OdpowiedzUsuń