Książkę Charlotte Link, poczytnej niemieckiej autorki, odkryłam dzięki blogosferze. Tak naprawdę chciałam przeczytać Dom sióstr, bo spodobały mi się recenzje na różnych blogach, ale tej akurat w księgarni nie było... Wzięłam więc Ostatni ślad,
bo na okładce przeczytałam, że była to „Najlepsza książka roku 2008 w
Niemczech”. Aha, spodobał mi się też opis na okładce....
Elaine
Dawson, zahukana prowincjonalna szara myszka, życiowy pechowiec,
utknęła na lotnisku Heathrow. Miała lecieć na ślub swojej koleżanki
Rosanny, do Gibraltaru, ale z powodu mgły odwołano wszystkie loty.
Przypadkowo spotkany mężczyzna oferuje jej nocleg, Elaine zgadza się. I
ślad po niej znika. Pięć lat później Rosanna otrzymuje zlecenie
napisania serii artykułów o zaginionych osobach. Jeden z artykułów ma
dotyczyć losów Elaine – czy dziewczyna została zamordowana, czy może
uciekła, uwalniając się w ten sposób od odpowiedzialności za
niepełnosprawnego brata, którym musiała się opiekować? Rosanna chce
wyjaśnić zagadkę jej zniknięcia za wszelką cenę...
Jest
to tylko jeden z wątków tej powieści, pojawiają się też ciekawe wątki
poboczne, które zazębiają się i gmatwają na różne sposoby. Wydaje mi
się tylko, że niektóre z nich mogłyby zostać dokładniej i ciekawiej
zakończone... Myślę, że Ostatni ślad to nie tyle kryminał, co
powieść psychologiczna z wątkiem kryminalnym. Podobały mi się bowiem
postaci, którymi Charlotte Link zaludniła strony swojej powieści, każda
z nich miała coś do powiedzenia, każda była inna, obarczona swoimi
problemami – zgorzkniały brat Elaine, zbuntowany nastolatek Robert,
despotyczny mąż Rosanny – żadna z tych postaci nie była jednoznaczna,
jednowymiarowa ... Sama tylko postać głównej bohaterki nie wzbudziła
mojej sympatii, bo nie podobały mi się motywy jej postępowania, pewne
wybory jakie podejmowała. Ale cóż, możliwe, że nie powinnam postaciom z
powieści narzucać własnych przekonań!
Ostatni ślad
to pierwsza powieść Charlotte Link jaką przeczytałam i nie wiedziałam,
czego się po niej spodziewać. Zostawiła na mnie przyjemne wrażenie
ciekawej lektury, idealnej na deszczowy dzień, który spędza się pod
kocem, przy herbacie i ciastkach. Może nieco przydługiej, ale mimo
wszystko wciągającej. Teraz mam nadzieję upolować gdzieś Dom sióstr (co chyba nie będzie takie łatwe...) i sprawdzić, czy ta powieść zrobi na mnie jeszcze większe wrażenie!
OdpowiedzUsuńnutta
2010/08/25 07:16:21
Tak jak Ty czytałam pochlebne recenzje, ale jeszcze nie miałam przyjemności żadnej czytać.
dabarai
2010/08/25 21:37:45
Nutta, ja najbardziej jestem ciekawa Domu sióstr, ale nie wiem jak to upoluję. Co ciekawe, nbie znalazłam żadnych książek tej autorki przetłumaczonych na angielski, więc na następne będę musiała poczekać... :)
kasia.eire
2010/08/27 18:34:10
Dom sióstr znalazłam tylko na audiobooku i sobie teraz jej słucham. Jest superowa. Ma taki klimat, że nie chce się przestawać słuchać. Dobrze, że w pracy mogę trochę poczytać uszami, bo chyba bym musiała urlop brać
dabarai
2010/08/27 19:33:50
Ooooo, moze powinnam sie zakrecic i tez sprobowac to znalezc jako audiobook? Albo zaczekam jak bede w Polsce to wypozycze z biblioteki...