Zastanawiam się, od czego zacząć opisywanie moich wrażeń po przeczytaniu Room
Emmy Donoghue. Już dawno nie czytałam takiej historii, którą połyka się
z wypiekami na twarzy, o której myśli się w przerwach między jej
czytaniem i która – jestem pewna – pozostanie w moich myślach jeszcze
długi czas. Nie chcę pisać zbyt wiele na temat fabuły, bo myślę, że im
mniej wie się o tej książce, tym większe wrażenie robi ona na odbiorcy.
Sama się zastanawiam, jak odebrałabym tą książkę, gdyby ktoś podarował
mi egzemplarz bez opisu na okładce, zanim w ogóle wiedziałam cokolwiek o
jej treści.
Wyobraźcie
sobie, że wasz cały świat to pokój o wymiarach trzy metry na trzy.
Przez Okno w suficie widać czasem żółtą twarz Boga, ciemności oświetla
Lampa, w Szafie można bezpiecznie schować się, gdy wieczorem przychodzi
Stary Nick, który skrzypi Łóżkiem. To świat widziany oczami
pięcioletniego Jacka, który razem z Mamą mieszka w Pokoju. Ich codzienne
życie jest bardzo uporządkowane, z pewnością monotonne ale zawsze pełne
zabawy i miłości. Jack właśnie dowiedział się, że on i Mama nie są
jedynymi ludźmi, że poza Pokojem istnieje cały świat...
Zainspirowana
historią rodziny Fritzlów opowieść o kobiecie i dziecku uwięzionych w
maleńkim pokoju – ta książka mogła być zupełnie inna: ckliwa,
sentymentalna, kiczowata. Zamiast tego mamy historię poruszającą,
zaskakującą, momentami przerażającą, śmieszną i całkowicie unikatową.
Historia rozgrywa się w Stanach, ale tak na prawdę Pokój mógłby się
znajdować wszędzie – pewne wątki poruszane w książce są ponadczasowe i
uniwersalne – chociażby miłość matki i dziecka, najważniejszy motyw tej
powieści, motyw niewinnego dziecka wychowanego w izolacji...
Oddanie
głosu dziecięcemu narratorowi to zabieg stary jak świat, ale Jack jest
narratorem wiarygodnym – jego głos jest głosem pięciolatka, jego
świadomość jest świadomością małego dziecka, które całe swoje życie
spędziło w zamknięciu czterech ścian i uczy się o świecie nieustannie go
kwestionując. Czasem wiemy więcej niż Jack, domyślamy się pewnych
rzeczy, których on sam nie rozumie, czasem jest to szokujące
doświadczenie. Jego dziecięce słownictwo i logika rozbrajają nas,
śmieszą i dziwią.
Zdaję
sobie sprawę z tego, że nie mogę napisać pewnych rzeczy o tej książce,
gdyż w ten sposób ujawniłabym zbyt wiele i zepsułabym przyjemność
czytania innym. Trochę to frustrujące, ale nawet bez wdawania się w
szczegóły mogę powiedzieć, że Room to książka wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Jedna z najlepszych, jakie przeczytałam w tym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz