piątek, 6 sierpnia 2010

A prosiłam, żeby za mnie trzymać kciuki?!

No cóż, starałam się bardzo, ale musiałam wejść do jeszcze jednej księgarni. I to właśnie tam wypatrzyłam na półce Talki w wielkim mieście Moniki Piątkowskiej i Leszka Talko – wybór felietonów z Gazety Wyborczej. Wydanie stare, z 2006 roku, jak ono się tam uchowało – nie wiem, ale sie cieszę, bo strasznie musiałam ją mieć. Nie ukrywam, że kupiłam tę książkę ze względu na pipsę i dropcik. Ten felieton wywołał we mnie dzikie wybuchy śmiechu, kiedy po raz pierwszy się na niego natknęłam w Wyborczej i strasznie go chciałam przeczytać jeszcze raz… Do tego książeczka jest mała, więc się łatwo zmieści… Na szczęście wyjeżdżam już jutro straszliwie wcześnie rano, więc na pewno niczego więcej nie kupię.
A Pipsę w ziołach polecam wszystkim!

1 komentarz:

  1. kasia.eire
    2010/08/06 09:35:21
    kochana, pisze o Talkach u siebie na blogach, i o felietonacch, i o Talkach w podróży, uwielbiam ich język i poczucie humoru. Pipsa w ziołach doprowadziła mnie do ataku śmiechu, a czytałam ją podczas nudnego wykładu na kursie, w ukryciu - myślałam, że mnie z niego wyrzucą, hihi
    kasia.eire
    2010/08/06 09:36:26
    zazdroszczę ci, bo mnie sie udało tylko kupić Talki z resztą, a Talków w wielkim mieście nigdzie nie ma, przynajmniej tam, gdzie ja szukam. Miałam pożyczone. A pipsę w ziołach to sobie aż zeskanowałam, żeby mieć na pochmurne dni pod ręką
    dabarai
    2010/08/06 11:02:09
    No właśnie u ciebie czytałam o Talkach! W Empiku była tylko książka Talki w Podrózży, dlatego aż mnie przytkało jak sie na Talki w wielkim mieście natknęłam.
    Zeskanowanie pipsy w ziołach to skądinąd świetny pomysł. Będe musiała to przetłumaczyć mojemu Ulubionemu Anglikowi, nich sie też pośmieje. Tylko jak się tłumaczy pipsę...?!
    kasia.eire
    2010/08/07 14:27:49
    pipsa jest nieprzetłumaczalna niestety

    OdpowiedzUsuń