środa, 2 stycznia 2013

Ziemiańskie świętowanie po raz drugi (Zimowe czytanie 2012)

Wszyscy wiedzą, że są pewne książki, których nie można czytać bez ustawicznego podgryzania, łasuchowania czy też pospolitego obżerania się. Nigdy nie spodziewałam się, że podobne uczucia będą mi towarzyszyć podczas czytania fragmentów książki poświęconej obrzędom i zwyczajom świątecznym. Ach! zapomniałam, że pyszne jedzenie było bardzo ważną częścią świętowania...
O ziemiańskim świętowaniu” Tomasza Adama Pruszaka to kolejna książka świąteczna, którą przeczytałam w ostatnim czasie. Książka również bardzo na czasie, bo koncentrująca się na dwóch najważniejszych w katolickiej liturgii świętach – Bożym Narodzeniu i Wielkanocy. Tym razem przeczytałam całość, ale mimo wszystko w tej notce postanowiłam skupić się przede wszystkim na części zimowej. Część pierwsza, podzielona na osiem rozdziałów, poświęcona jest właśnie Gwiazdce. Nie mogę przez to uniknąć porównań z przeczytaną wcześniej książką Mai Łozińskiej, „W ziemiańskim dworze”. Przede wszystkim dlatego, że tematyka obu publikacji jest dość podobna, chociaż książka Łozińskiej celebruje cztery pory roku, a Tomasz Pruszak skupia się tylko na ich wycinku, poświęconym świętowaniu.

Czego w tej książce nie ma! Są drobiazgowe opisy świątecznych przygotowań – produkcja świątecznych ozdób, przygotowywanie prezentów, pieczenie pierników i gotowanie różnych potraw, świąteczne polowania i połów ryb. Są też opisy podróży na święta do domu, bo wiele dzieci ziemiańskich uczyło się w miastach i odwiedzało dom rodzinny tylko sporadycznie. Takie sanny czy późniejsze podróże koleją musiały być, szczególnie dla młodszych dzieci, nie lada atrakcją. Podobnie jak u Łozińskiej, obszerne fragmenty poświęca autor wigilijnej i świątecznej kuchni. To właśnie wtedy zaczęłam się ślinić, bo opisy tradycyjnych potraw świątecznych były naprawdę bardzo sugestywne, a szczególnie w drugiej części, gdzie mowa była o puchatych metrowych babach, mazurkach, lukrowanych barankach, pętach kiełbasy, całych świniach z jabłkiem w pysku, o święconkach zajmujących nie koszyki, ale całe stoły... Jedna tylko rzecz nie dawała mi spokoju, a mianowicie całe te smakowite wyliczanki po jakimś czasie stały się nieco ciężkostrawne. Na szczęście kolejne rozdziały opisywały już zupełnie inne tradycje, takie jak Pasterka , wizyty kolędników, czy też jasełka. Natomiast w części poświęconej Wielkanocy Pruszak sporo miejsca poświęca natomiast procesjom rezurekcyjnym i dyngusowi, znanemu w Polsce już od XV wieku.

Jak już wspomniałam, nie mogłam uciec od porównań z książką „W ziemiańskim dworze” i muszę przyznać, że Łozińską czytało mi się nieco lepiej. Zupełnie inny jest ich styl, inne tempo, nieco inny chyba też odbiorca. „O ziemiańskim świętowaniu” sprawia bowiem wrażenie publikacji niemalże naukowej, chociaż napisanej w sposób przystępny i zajmujący. Stąd częste „wyliczanki”, czasem będące właściwie powtórzeniami tych samych zwyczajów, nieco tylko zmienionych, bo pochodzących z różnych stron polskich. Te fragmenty, gdzie te różnice są widoczne, na przykład, porównuje się kuchnię kresową z wielkopolską, czyta się lepiej niż przykłady z tych samych geograficznych obszarów, pochodzące z różnych źródeł. Pojawiają się też zdania według mnie wprost z pracy naukowej, jak chociażby te: „Przedstawię teraz kulinarne obyczaje świąteczne na zachodnich obszarach Polski”, „Pisałem już, że choinka mogła być ubrana w sposób bardzo różny”, często pojawiają się określenia takie jak „moja praca”, „pisałem już...”. Być może się po prostu czepiam, ale zabrakło mi po prostu gawędziarskiego stylu, jakim posługuje się Łozińska, potoczystej narracji i wrażenia, że autor przemawia bezpośrednio do mnie.

Nie chcę być jednak niesprawiedliwa, bo „O ziemiańskim świętowaniu” Pruszaka to fascynujące opracowanie – arcyciekawy temat, interesujące szczegóły, niesamowita ilość zebranych materiałów, sprawiają, że książka jest wciągająca i pełna ciekawych spostrzeżeń. Do tego całość pełna jest przypisów i cytatów, odnoszących się do pokaźnej bibliografii. Co ciekawe, autor opiera się również na wspomnieniach i wywiadach niepublikowanych. Dla wygody czytelnika autor przedstawia też tabelkę z nazwami majątków wspomnianych w publikacji i ich właścicieli. Całość uzupełniają piękne ilustracje – fotografie, reprodukcje obrazów i drzeworytów, w większości czarno białe, chociaż część z nich jest też kolorowa. Porównując oba wydania, żałuję jeszcze bardziej, że książkę Łozińskiej kupiłam w miękkiej oprawie – „O ziemiańskim świętowaniu” Pruszaka to książka w twardej oprawie, porządna cegiełka, ale za to jak wydana! Podobnie jak pozostałe książki z serii, ta porządnie zszywana, starannie wydana publikacja PWN po prostu pięknie prezentuje się na półce!

Polecam więc „O ziemiańskim świętowaniu” tym, których interesują tradycje i obyczaje naszych przodków, których ciekawi kultura ziemiańska i jej bogate zwyczaje. Polecam ją osobom, dla których święta to coś więcej niż drogie prezenty i coroczne obżarstwo, czytelnikom, którzy chcą się dowiedzieć więcej o bożonarodzeniowych i wielkanocnych tradycjach i roli, jaką odgrywały one w życiu polskiego ziemiaństwa. Na koniec, polecam tę książkę tym, którzy po prostu kochają Boże Narodzenie i chcą świąteczne tradycje przekazać dalszym pokoleniom. 

„O ziemiańskim świętowaniu”  to już ostatnia w tym roku świąteczna lektura opisywana na blogu. Natomiast pojawią się wkrótce wpisy poświęcone innym pozycjom PWN, wydawnictwa które ostatnimi czasy czytelników rozpieszcza, wydając piękne i wartościowe książki popularnonaukowe.

2 komentarze:

  1. Pani blog jest tak cudowny, że nie da się tego wyrazić słowami. Jestem tu pierwszy raz, ale zakochałam się od pierwszego wejrzenia i będę go odwiedzać chyba codziennie! I te przepiękne stosiki książek... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, dziękuję i zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń