niedziela, 27 stycznia 2013

"W niebie na agrafce" - Iwona Grodzka-Górnik

Do przeczytania książki Iwony Grodzkiej-Górnik „ W niebie na agrafce” namówiła mnie moja ciocia, której książka się bardzo spodobała. Ponadto zadecydował fakt, że autorka związana była przez wiele lat ze Szczecinem, moim rodzinnym miastem – i nie ważne, że obecnie mieszka gdzieś pod Warszawą, jakaś więź tam istnieje i tego będę się trzymać. Opis na okładce też mnie zaintrygował – samotna matka pracująca w banku i parająca się w wolnym czasie malarstwem niespodziewanie odkrywa, że jej ukochany tata nie jest jej biologicznym ojcem. Postanawia więc odnaleźć swojego prawdziwego ojca, po którym odziedziczyła talent. Do tego pojawiły się wzmianki o miłości i szajce fałszerzy obrazów, o podróży do Włoch - jednym słowem liczyłam na dobrą zabawę. Ale książka spodobała mi się chyba mniej, niż mojej cioci...

Właściwie nie było źle – autorka „W niebie na agrafce” miała dobry pomysł na fabułę, nieco schematyczny, ale nieźle poprowadzony. Na pewno wiele z was (wiele, bo nie sądzę, żeby wśród czytających podobne książki znaleźli się panowie) zna podobne powieści. Dla mnie synonimem dobrego romansu z domieszką sensacji są książki Nory Roberts, które wciąż od czasu do czasu z przyjemnością czytam. Myślę, że Iwonie Grodzkiej-Górnik udało się napisać niezły romans sensacyjny w podobnym stylu. Znalazło się więc w tej książce miejsce na interesujący wątek kryminalny, dotyczący fałszowania obrazów, a także (przede wszystkim) romans. Jak zwykle w tym wypadku pojawia się dwóch kandydatów do serca głównej bohaterki – wprawne czytelniczki na pewno domyślą się szybko, że kobieta zwiąże się z tym panem, który ją będzie bardziej na początku denerwował. Na dokładkę główna bohaterka, Zuzanna, musi uporać się z własnymi problemami – nie tylko tajemnicą, otaczająca jej biologicznego ojca, ale tez śmiercią ukochanej cioci-przyjaciółki, własną emocjonalną barierą, jaką powstrzymuje ją przed jakimikolwiek związkami. Do tego autorka dorzuciła nam też trochę humoru, a także nieco egzotyki w postaci podróży do Włoch. Jednym słowem – romans, akurat w takim stylu, jaki lubię.

A jednak – nie obyło się bez problemów. Nie porwała mnie ta książka, nie miałam wrażenia tej lekkości, jaka zwykle towarzyszy mi przy czytaniu podobnych powieści. Niektóre fragmenty były świetnie napisane, inne znacznie słabsze. Zbyt wiele miejsca poświęcono nudnym, chociaż dobrze napisanym scenkom bankowym – to dobrze, gdy debiutujący pisarz bądź pisarka pisze o tym, co dobrze zna, ale mnie bankowość nudzi, zwłaszcza, gdy ma niewiele wspólnego z akcją powieści. Nie spodobały mi się też humorystyczne wstawki – a to dialogi z synkiem, a to scenki z samochodem – niby fajne, ale niezbyt śmieszne i zupełnie nie pasujące mi do tej książki i jej tonu. Ale chyba najbardziej nie spodobały mi się sceny, w których autorka nie wyjaśniła, kim były występujące w nich postacie. Podobny zabieg, w którym czytelnik śledzi na przykład dialog, którego rozmówcy są mu nieznani, a którego sens wyjaśnia się dopiero potem, pojawia się też i w innych książkach, na przykład kryminałach. Niestety, w tej książce wydał mi się zupełnie nie na miejscu. Za to spodobał mi się wątek poszukiwania ojca, odkrywania kim jest, poznawania nowej rodziny. Te fragmenty wydawały mi się najciekawsze, najlepiej napisane, najprawdziwsze.

Muszę więc przyznać, że chociaż zaczęłam czytać „W niebie na agrafce” z zainteresowaniem, moja ciekawość zaczęła z czasem zanikać. Zabrakło mi w pewnych miejscach tego, dzięki czemu książki Nory Roberts potrafię pochłonąć w jeden wieczór – lekkości pióra i tej umiejętności porwania czytelnika od pierwszych stron. Mam jednak nadzieję, że Iwona Grodzka-Górnik w kolejnych książkach poprawi swój warsztat, bo przecież „W niebie na agrafce” to jej pierwsza książka. Gdzieś słyszałam, że planuje kontynuację tej powieści, więc życzę autorce sukcesów pisarskich i mam nadzieję, że będę miała okazje się przekonać, czy kolejna powieść spodoba mi się bardziej.

4 komentarze:

  1. Opisy bankowości po prostu kartkowałam dalej, czego strasznie nie lubię, ale no... nie dało się inaczej. Nie przypadła mi do gustu ta książka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej niepodobało się to, że te fragmenty nic właściwie nie wniosły do książki.

      Usuń
  2. Książki nie czytałam, a i jej fabuła jakoś wybitnie mnie nie zachęca. Ale jeśli wpadnie mi w ręce, to nie będę się opierać! :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że każdy powinien sobie wyrobić o książkach właną opinię...

      Usuń