niedziela, 13 stycznia 2013

Niedzielne czytanie

Niedzielne czytanie zaczyna się już od rana. Książkochłony są najszczęśliwsze, kiedy nie idą do pracy, kiedy wiedzą, że przed nimi cały dzień, który mogą poświęcić ukochanemu nałogowi. Poranek zaczyna się od leniwego śniadania, a zaraz po nim – książkochłony układają się w ulubionej Pozycji Czytelniczej – Siedzącej, Leżącej, Stojącej, Zwisającej, czy też W Wannie, pobierają z leżącego nieopodal Podręcznego Stosiku książkę i znikają na parę godzin. Wynurzają się jedynie po to, by zażądać kolejnej herbaty z cytryną/gorącej czekolady/kawy/soczku z malin, czy, w letnich miesiącach, ożywczej zimnej lemoniady... Gorzej, kiedy książkochłon wynurza się z otchłani książek zbyt często – a jest to głównie spowodowane Zatorem Czytelniczym, czyli obecnością zbyt wielu pożądanych lektur w pobliżu...

Ja na przykład wciąż przebywam w upalnych Indiach – czytam „The Feast of Roses” („Święto róż”) Indu Sundaresan i zastanawiam się nad tym, dlaczego coraz mniej lubię główną bohaterkę. Nie, nie mam na myśli tego, że książka jest zła, ale Merhunnisa wydaje się bardziej zdeterminowana i harda. Okazuje się jednak, że władza zmienia każdego. Jestem mniej więcej w połowie lektury i Mehrunnisa knuje coraz bardziej. 
Na sąsiedniej kupce leży i mruga „Hobbit” Tolkiena, czyli dowód na to, że Padma wpływa na czytelnicze wybory książkochłonów w stopniu zastraszającym. Wczoraj, po przeczytaniu jej notki o listach Tolkiena zapragnęłam przeczytać znowu „Hobbita” - w czasie lunchu pognałam więc kurcgalopkiem do pobliskiej księgarni, zanosząc modły o to, by książka była też dostępna w okładce innej niż ta filmowa. Była. Wróciłam więc z księgarni kontenta, unosząc ze sobą dwie książki i zaczęłam podczytywać Tolkiena przy herbacie. Potem przypomniało mi się, że kiedyś chyba nabyłam i biografię Tolkiena pióra Carpentera i książkę tegoż o Iklingach i zaraz zadzwoniłam do biednej Mamuni, żeby jej pomarudzić i poprosić o znalezienie tychże. Przed natychmiastowym kupieniem „Listów” i skokiem na główkę w twórczość Tolkiena (bo przecież nie skończyłam „Silmiarillionu”, a i „Władcę Pierścieni” czytałam ostatnio dawno temu, a do tego mam w domu „Listy od Świętego Mikołaja”, trzeba by było sobie je przypomnieć...!) powstrzymuje mnie tylko chwilowy brak kasy i czasu, a także resztki zdrowego rozsądku.

Na szczęście mam i książkę - wabik, która na razie skromniutko, z boczku, przycupnęła koło mnie, nieśmiało domagając się przeczytania. Bardzo się cieszę, bo jest to jedna z Noworocznej Dwudziestki - „Drowning Ruth” Christine Schwarz. Mam nadzieję, że po zakończeniu swojej czytelniczej przygody w Indiach przeniosę się do swojskiego Wisconsin w Stanach.... A Tolkien? Tolkien? Poczeka do wtorku na poprawę finansów.

24 komentarze:

  1. Jajko i ja przenieś wyżej w stosie, niedawno skończyłem i to jest bardzo dobra rzecz, z różnych powodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jajku słyszałam już dawno, ale na tym stoasie znalazło się niejako do towarzystwa. Bo jak tak czasem chodzę i wyciągam książki, na które mam ochotę i kłade je razem i tak na nie patrzę. Nie czytam, tylko patrzę... :D

      Usuń
    2. Mam podobnie:) Patrzę na ten regał z nieprzeczytanymi, i patrzę...

      Usuń
    3. No, I zamiast czytać, to się tak patrzę... I tyle...

      Usuń
    4. Bo jak się człowiek tak porządnie napatrzy, to prawie jakby to wszystko przeczytał:P

      Usuń
    5. Właśnie, tylko trzeba czasem poprzestawiać te ksiażki na półkach. Niech będzie, że się przeczytało wszystkie...

      Usuń
  2. Piękny stos :) Życzę przyjemnego czytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci, takich stosów mam w domu rozsianych sporo... :D

      Usuń
  3. Ja ostanio trzymałam w Empiku "Listy" i "Niedokończone opowieści", ale rozsądek wygrał. Poczekają do następnego miesiąca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje. Też bym chciała, żeby mój wygrywał częściej.

      Usuń
  4. Ale Ci zazdroszczę wolnej niedzieli na czytanie:-) Ja tak bym chciała zanurzyć się w lekturze, ale niestety rozsądek wygrywa i uczę się...pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolna niedziela jest tym bardziej pożądana, że przychodzi po pracującej sobocie. :)

      A czego się uczysz?

      Usuń
    2. Mam egzamin na studiach doktoranckich z metodologii nauk humanistycznych...

      Usuń
  5. Przyłączę się do apelu Zacofanego w lekturze, Jajko i ja wyżej, Tolkien cierpliwie poczeka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jajko czeka juz długo i cierpliwie, dobrze, że nie jest żywe, bo się nie może zepsuć...

      Usuń
  6. Heh, a ja spędzam weekend u rodziny i nie miałam zbyt wielkich możliwości, żeby zająć się czytaniem przez tyle czasu ile bym chciała:(, ale nadrobię to kiedyś;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od nas właśnie wyszli znajomi. Za to..... Jutro też jak zwykle wolne!

      Usuń
  7. Ha, ja widzę na tym stosiku więcej książek, do których usilnie namawiałam:) Ja poproszę przesunąć wyżej Hakawatiego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecane przez ciebie książki to nie tylko na tym stosiku widać... A Hakawati to już znalazł się w liście na ten rok... Wychodzi mi, że co miesiąc muszę z listy przeczytać dwie książki. Ustawiłam je na półce dokładnie na wysokości oczu i w ten sposób o nich wciąż pamiętam.

      Usuń
  8. Pozdrawiam resztki zdrowego rozsądku ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W tych wszystkich książkach Tolkien przykuł moją uwagę i od jakiegoś już czasu chodzi za mną. W ogóle to chciałbym pogratulować dobrego bloga i wielu przeczytanych książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi i zapraszam! A Tolkiena polecam wszytskim bez wyjątku!

      Usuń