sobota, 14 lipca 2012

"Stuhrowie. Historie rodzinne" - Jerzy Stuhr

Co wiedziałam do tej pory o Jerzym Stuhrze:
  • jest aktorem
  • ma syna Macieja, też aktora
  • grał w „Seksmisji”....i kilku innych filmach.
Czego dowiedziałam się o Jerzym Stuhrze po przeczytaniu jego książki „Stuhrowie. Historii rodzinne”:
  • jego pradziadkowie, Anna i Leopold, pochodzący z Dolnej Austrii, pod koniec XIX wieku osiedlili się w Krakowie
  • był bardziej zżyty z bratem swego dziadka, Oskarem, niż ze swoim prawdziwym dziadkiem, Leopoldem
  • jego rodzina to ciekawa zbieranina, nie brakowało w niej ekscentrycznych,legendarnych postaci, jak chociaż jego babka, Maria, zwana Masią.
„Stuhrowie. Historie rodzinne” Jerzego Stuhra to bardzo osobista opowieść o rodzinnych korzeniach, ludziach, którzy tworzą naszą przeszłość, o wydarzeniach, które pozostają w naszej pamięci. Zebrane w siedmiu rozdziałach wspomnienia rozpoczynają się w XIX wieku, a każdy rozdział opowiada dzieje różnych członków rodziny. Są więc przede wszystkim pradziadkowie, którzy przybyli do Krakowa, widząc w tym swoją szansę na lepszą przyszłość i zdecydowali się wychować swych synów na dumnych Polaków – patriotów. Nie brakuje w książce rodzinnych dramatów i wielkich miłości – pradziadkowie Igliccy otrzymali specjalne zezwolenie na ślub, mimo iż byli kuzynami, babcia Masia miała pięciu mężów, rodziły się dzieci, ludzie umierali. Nadeszły dwie wojny, jedna przyniosła Polsce niepodległość, druga zabrała ludziom życie, do którego byli przyzwyczajeni. Wszystko to Stuhr opisuje w swojej książce stylem gawędziarskim, potocznym i bardzo przystępnym.
Aktor pisze przede wszystkim o swojej rodzinie, o sobie wspominając właściwie tylko mimochodem. Jeśli opisuje swoją młodość, to przede wszystkim pisząc o swoich rodzicach i dziadku. Kiedy pisze o dorosłym życiu, wspomina często swoje dzieci i żonę. O sobie pisze jakoś tak z boku, z doskoku. A przecież na pewno jego życie było często równie ciekawe i pełne interesujących ludzi, spotkać, wydarzeń. Cóż, widać jednak, że dla Stuhra rodzina jest bardzo ważna, ważne jest to zakotwiczenie w przeszłości, w historii, to, jak sam pisze, „poczucie przynależności”. Ważne jest również własne miejsce na ziemi, własny dom, ziemia, miejsce, gdzie odpoczywa, żyje najpełniej.
Jerzy Stuhr dzieli się z czytelnikami swojej książki nie tylko historiami rodzinnymi, ale i rodzinnymi pamiątkami – wiele jest w tej książce zdjęć zachowanych dokumentów, zdjęć i innych drobiazgów – mnie szczególnie spodobała się filiżanka z podobiznami pradziadków aktora, którą ofiarował żonie Leopold. I tylko szkoda, że chociaż niektóre zdjęcia nie są kolorowe, bo dodałyby tylko tej i tak bardzo ładnie wydanej książce uroku.
Przyznaję, mało wiem o polskich aktorach, artystach, sławnych ludziach, nie wiele mnie też interesuje, zwłaszcza teraz, kiedy polskich filmów właściwie nie oglądam, nikogo nie znam, nikogo nie rozpoznaję. Jednak Jerzy Stuhr to dla mnie legenda, instytucja, aktor tak charakterystyczny, że nie sposób go nie rozpoznać. I dlatego cieszę się, że zdecydował się podzielić się z czytelnikami swoją historią, pozwolił nam zajrzeć do domowych archiwów i dowiedzieć się czegoś nowego o swojej przeszłości. Była to dla mnie bardzo ciekawa lektura, interesujące spotkanie ze sławnym aktorem, który okazał się człowiekiem skromnym, rodzinnym i dumnym ze swojej przeszłości.

1 komentarz:

  1. Gość: dodeski.pl, 89-77-5-234.dynamic.chello.pl
    2012/07/15 09:09:30
    Czytam Twojego bloga i dziękuję Ci za wpis
    oraz zapraszam także do moich recenzji książek na stronę
    dodeski.pl

    Gorąco polecam :)
    kasia.eire
    2012/07/15 13:42:44
    poprzedni komentarz widziałam dzisiaj też na innych blogach. Czy to jakiś zmasowany atak marketingowy, czy wyście się wszyscy wpisywali na tej stronie i dlatego te podziękowania? Z ciekawości pyta. A poza tym widzę, że ta książka mnie śledzi i wreszcie muszę sobie ją z biblioteki wziąć. Dostaliśmy ją w darze od jednego z czytelników. Lubię pana Jerzego i jego syna Macieja, na pewno przeczytam jego wspomnienia, tym bardziej, ze są takie krakowskie
    dabarai
    2012/07/16 11:31:27
    Do deski - dziękuję, zajrzę.

    Kasia - really? Ja nigdy na blogu tamtym nie byłam... A Stuhra ksiązkę ma moja mama i juz dawno mnie zachęcała. Ale ja rzadko czytam biografie, dopiero ostatnio jakoś zaczyna się to zmieniać... A nad najnowszą książką Stuhra się zastanowię. Najpierw chciałam rzucać się szykać, a teraz myślę, że nie wiem, czy podołam tematyce.

    OdpowiedzUsuń