Co wiedziałam do tej pory o Jerzym Stuhrze:
- jest aktorem
- ma syna Macieja, też aktora
- grał w „Seksmisji”....i kilku innych filmach.
Czego dowiedziałam się o Jerzym Stuhrze po przeczytaniu jego książki „Stuhrowie. Historii rodzinne”:
- jego pradziadkowie, Anna i Leopold, pochodzący z Dolnej Austrii, pod koniec XIX wieku osiedlili się w Krakowie
- był bardziej zżyty z bratem swego dziadka, Oskarem, niż ze swoim prawdziwym dziadkiem, Leopoldem
- jego rodzina to ciekawa zbieranina, nie brakowało w niej ekscentrycznych,legendarnych postaci, jak chociaż jego babka, Maria, zwana Masią.
„Stuhrowie.
Historie rodzinne” Jerzego Stuhra to bardzo osobista opowieść o
rodzinnych korzeniach, ludziach, którzy tworzą naszą przeszłość, o
wydarzeniach, które pozostają w naszej pamięci. Zebrane w siedmiu
rozdziałach wspomnienia rozpoczynają się w XIX wieku, a każdy rozdział
opowiada dzieje różnych członków rodziny. Są więc przede wszystkim
pradziadkowie, którzy przybyli do Krakowa, widząc w tym swoją szansę na
lepszą przyszłość i zdecydowali się wychować swych synów na dumnych
Polaków – patriotów. Nie brakuje w książce rodzinnych dramatów i
wielkich miłości – pradziadkowie Igliccy otrzymali specjalne zezwolenie
na ślub, mimo iż byli kuzynami, babcia Masia miała pięciu mężów, rodziły
się dzieci, ludzie umierali. Nadeszły dwie wojny, jedna przyniosła
Polsce niepodległość, druga zabrała ludziom życie, do którego byli
przyzwyczajeni. Wszystko to Stuhr opisuje w swojej książce stylem
gawędziarskim, potocznym i bardzo przystępnym.
Aktor
pisze przede wszystkim o swojej rodzinie, o sobie wspominając właściwie
tylko mimochodem. Jeśli opisuje swoją młodość, to przede wszystkim
pisząc o swoich rodzicach i dziadku. Kiedy pisze o dorosłym życiu,
wspomina często swoje dzieci i żonę. O sobie pisze jakoś tak z boku, z
doskoku. A przecież na pewno jego życie było często równie ciekawe i
pełne interesujących ludzi, spotkać, wydarzeń. Cóż, widać jednak, że dla
Stuhra rodzina jest bardzo ważna, ważne jest to zakotwiczenie w
przeszłości, w historii, to, jak sam pisze, „poczucie przynależności”.
Ważne jest również własne miejsce na ziemi, własny dom, ziemia, miejsce,
gdzie odpoczywa, żyje najpełniej.
Jerzy
Stuhr dzieli się z czytelnikami swojej książki nie tylko historiami
rodzinnymi, ale i rodzinnymi pamiątkami – wiele jest w tej książce zdjęć
zachowanych dokumentów, zdjęć i innych drobiazgów – mnie szczególnie
spodobała się filiżanka z podobiznami pradziadków aktora, którą
ofiarował żonie Leopold. I tylko szkoda, że chociaż niektóre zdjęcia nie
są kolorowe, bo dodałyby tylko tej i tak bardzo ładnie wydanej książce
uroku.
Przyznaję,
mało wiem o polskich aktorach, artystach, sławnych ludziach, nie wiele
mnie też interesuje, zwłaszcza teraz, kiedy polskich filmów właściwie
nie oglądam, nikogo nie znam, nikogo nie rozpoznaję. Jednak Jerzy Stuhr
to dla mnie legenda, instytucja, aktor tak charakterystyczny, że nie
sposób go nie rozpoznać. I dlatego cieszę się, że zdecydował się
podzielić się z czytelnikami swoją historią, pozwolił nam zajrzeć do
domowych archiwów i dowiedzieć się czegoś nowego o swojej przeszłości.
Była to dla mnie bardzo ciekawa lektura, interesujące spotkanie ze
sławnym aktorem, który okazał się człowiekiem skromnym, rodzinnym i
dumnym ze swojej przeszłości.
Gość: dodeski.pl, 89-77-5-234.dynamic.chello.pl
OdpowiedzUsuń2012/07/15 09:09:30
Czytam Twojego bloga i dziękuję Ci za wpis
oraz zapraszam także do moich recenzji książek na stronę
dodeski.pl
Gorąco polecam :)
kasia.eire
2012/07/15 13:42:44
poprzedni komentarz widziałam dzisiaj też na innych blogach. Czy to jakiś zmasowany atak marketingowy, czy wyście się wszyscy wpisywali na tej stronie i dlatego te podziękowania? Z ciekawości pyta. A poza tym widzę, że ta książka mnie śledzi i wreszcie muszę sobie ją z biblioteki wziąć. Dostaliśmy ją w darze od jednego z czytelników. Lubię pana Jerzego i jego syna Macieja, na pewno przeczytam jego wspomnienia, tym bardziej, ze są takie krakowskie
dabarai
2012/07/16 11:31:27
Do deski - dziękuję, zajrzę.
Kasia - really? Ja nigdy na blogu tamtym nie byłam... A Stuhra ksiązkę ma moja mama i juz dawno mnie zachęcała. Ale ja rzadko czytam biografie, dopiero ostatnio jakoś zaczyna się to zmieniać... A nad najnowszą książką Stuhra się zastanowię. Najpierw chciałam rzucać się szykać, a teraz myślę, że nie wiem, czy podołam tematyce.