Wierzyć
mi się nie chce, ale dzisiaj ma być ciepło. A nawet – ha! – słonecznie!
Czyżby nadszedł czas na czytanie w ogródku? Na razie siedzę słuchając
Trójki i wzdychając z tęsknoty za Szklarską Porębą. Dlatego zaraz chyba
zabiorę się za „Błędne siostry” Renaty Górskiej, bo to też o
Karkonoszach... To kolejna ostatnio nabyta strasznie grubaśna książka,
ponad siedemset stron. (Przypomniało mi się, jak kiedyś, kiedy moja mama
należała do Świata Książki, kupowała tylko książki, które miały ponad
czterysta stron, bo twierdziła, że tylko wtedy czuje, że książka jest
warta zakupu... A jeśli nie potrafiła wybrać, którą powieść kupić, to
zawsze wygrywała ta grubsza...) Tak więc, „Błędne siostry”,
tylko jeszcze muszę skończyć „Siedem lat później” Emily Giffin, chociaż
denerwuje mnie dwulicowość tych wszystkich yummy-mummies... A właściwie
to powinnam wybierać cieniutkie książki, żeby je szybko skończyć, ale
cóż ja poradzę na to że mi się grube podobają bardziej? A DLACZEGO muszę
tak szybko czytać, zapytacie? Otóż, muszę się spieszyć i szybko czytać,
żeby wyprzedzić moją mamę. Co roku w styczniu ja i moja mama zaczynamy
od nowa zapisywać przeczytane książki – i co roku licytujemy się, którą
książkę teraz czytamy. A że mama nie pracuje, zimą zawsze jakoś ma
więcej czasu na czytanie niż ja. Natomiast wiosną zaczyna się działka i
wtedy ją zwykle doganiam... A w tym roku – kicha. Wciąż jest kilka
książek do przodu. Za to uwielbiam to, że kiedy dzwonię do niej, zawsze
rozmawiamy o książkach – co czytamy, co nam się spodobało, co
przyniosłyśmy z biblioteki, co kupiłyśmy... Dobrze jest mieć taką mamę! A
wy z kim rozmawiacie o książkach?
PS. Podjadam KEX apple z Ikei, jabłkowe markizy, popijając je lemoniadą z sokiem pomarańczowym. Mniam. Pozdrawiam bardzo leniwie.
kasia.eire
OdpowiedzUsuń2012/07/22 15:42:57
też miałam takie przemyślenia wczoraj, o grubości książek, że sięgam po takie ponad 400 stron, a może powinnam właśnie czytać kilka cienkim zamiast jednej grubej? Zazdroszczę tym, co młócą jak wiatraki i prawie codziennie o nowej powieści piszą na blogu. Z drugiej strony nie ograniczam się tylko i wyłącznie do ksiażek, bo chociaż niosą ze sobą wspaniałe historie, nie mogą zastąpić życia. Ono się musi dziać w realu, nie na kartach książek, a jak się dzieje, to się nie czyta. Chociaż odkąd słucham, mam poczucie nietracenia czasu podczas przejazdów na przykład. Wreszcie.
Przeczytałam książkę 900 stron ostatnio, jedną powieść, inni w tym czasie 3 lub 4, ale i tak bym jej nie zamieniła na 30 nawet.
Z mamą powinnyście porównywać nie tylko sztuki, ale strony. Zliczyć ilość stron rocznie i zobaczyć dopiero, która jest górą
Gość: Agata, dpv94.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/07/22 16:03:06
W Polsce jakaś dziwna pogoda jest, ale przynajmniej słoneczna...Zaraz robię kawę i idę na ogródek z książką ;) Dziś kończę "Drogę cienia" Brenta Weeksa i zupełnie nie mam weny co dalej. Do wyboru jest: "Lala" Dehnela, "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" Schulman i "Stulatek który wyskoczył przez okno i zniknął" no i jak tu wybrać? ;) Z mamą się nie licytuję, Czasem ja czytam więcej, czasem Ona. Mama ma taką pracę, że czasem może sobie poczytać, ale ja mam dłuższe wakacje, więc pewnie się wyrównuje. O książkach rozmawiam z rodziną (każdy lubi coś innego tak na prawdę) i przyjaciółmi,m ale nikt nie jest takim freakiem jak ja...
tommyknocker
2012/07/22 18:40:44
Czytam "Jezioro marzeń" Kim Edwards i gorąco pozdrawiam :)