Czas
akcji – grudzień, ostatnie tygodnie przedświątecznych zakupów.
Bohaterowie – Evie Taylor i niedoceniani pracownicy domu towarowego
Hardy's. Styl – vintage. Co to za książka? To debiut Ali Harris,
„Miracle on Regent Street”, zadziwiająco zabawna i ciepła opowieść o
poszukiwaniu miłości i własnego stylu!
Evie
pracuje w Hardy's jako kierowniczka zaplecza – niewidoczna pracownica,
której nikt nie docenia, nikt nie zauważa i która spędza dni na
wysłuchiwaniu problemów swoich kolegów. Hardy's to sklep, który swoje
najlepsze lata ma już dawno za sobą – pracownicy snują się całymi dniami
po pustych salach, które utknęły wystrojem gdzieś w latach
osiemdziesiątych, próbując sprzedać podstarzałe towary równie
podstarzałym klientom. Evie, jak świąteczny elf, postanawia uratować
Hardy's przed sprzedażą i w tajemnicy przeobrazić go w mekkę dla
kupujących.
Nie
spodziewałam się po tej książce takiej zabawy. Idealnie wpasowała się w
mój grudniowy, przedświąteczny nastrój i zapewniła beztroską rozrywkę na
kilka wieczorów. To urocza opowieść o dziewczynie, która zaczyna
wychodzić z ukrycia, nabiera pewności siebie, odnajduje swój własny styl
(vintage!) i znajduje miłość. Co prawda bardziej niż perypetie miłosne
Evie bardziej interesowały mnie perypetie sklepu, ale to nie
przeszkadzało mi w czytaniu... Główna bohaterka jest bardzo sympatyczna i
czytelnik od początku kibicuje jej przedsięwzięciu. Obserwujemy też jak
z nieśmiałej kobiety, mieszkającej z siostrą niańki jej dwójki dzieci,
pełnej kompleksów singielski, przeobraża się w postać pewną siebie,
odnajduje cel w życiu i miłość. Nie tylko jej prywatne życie przechodzi
drastyczną przemianę – autorka sporo miejsca poświęca też strojom Evie, a
wie na ten temat sporo, bo pracowała dla jednego z magazynów dla
kobiet! Evie zaczyna ubierać się coraz lepiej, w miarę jak rośnie jej
pewność siebie.
Jednak
najbardziej podobały mi się w „Miracle on Regent Street” fragmenty o
sklepie! Przeobrażenie Hardy's z zapyziałego domu towarowego w sklep
pełen świątecznej magii, to niemal przeobrażenie Kopciuszka, przemiana
poczwarki w motyla – prawdziwie świąteczna historia. Sklep pełen jest
też sympatycznych pracowników, którzy powoli zaczynają na nowo
odnajdywać dawno temu porzuconą satysfakcję z własnej pracy. Święta to
przecież czas radości, a pozytywne przesłanie książki aż bije po oczach –
w konsumpcyjnym świecie zainteresowanym pogonią za dobrami
materialnymi, Hardy's, rodzinna firma z tradycjami, reprezentuje
prawdziwie staroświeckie, tradycyjne podejście do świąt. Evie, jak dobry
świąteczny elf, rozdziela dobry nastrój i świąteczną radość. W innych
okolicznościach ta książka mogłaby wydać mi się zbyt lukrowana i
przesłodzona, ale obecny nastrój sprawia, że „Miracle on Regent Street”
uważam za zgrabnie napisaną, pełną ciepła i radości książkę.
PS. Strasznie podoba mi się okładka tej książki!
bookfa
OdpowiedzUsuń2011/12/20 12:17:28
Przeczytalabym ja dla samej okladki! Cudna po prostu!
slowiarnia
2011/12/20 13:38:44
Bardzo urokliwa okładka. Książka zresztą też wydaje się sympatyczna.