Ogłaszam,
że kolejne spotkanie z Lizą Marklund i jej bohaterką Anniką Bengtzon
uważam za jeszcze bardziej udane niż poprzednie! W „Prime Time” podobało
mi się to, co w „Raju” było dla mnie tylko dodatkiem do warstwy
obyczajowej - zagadka kryminalna z prawdziwego zdarzenia.
Annika wybiera się z wraz z Thomasem i
dziećmi do jego rodziny by tam świętować Sobótkę, gdy nagle zostanie
wezwana do pracy. Po zakończeniu zdjęć do programu telewizyjnego
kręconego w zamku Yxtaholm, w wozie transmisyjnym odkryto zwłoki
prowadzącej program, Michelle Carlsson. Annika udaje się na miejsce, by
przeprowadzić rozmowy z dwunastką podejrzanych, wśród których znajduje
się też jej przyjaciółka, Anne Snapphane. Podejrzani są wszyscy
uczestniczący w nagraniach i nocnej imprezie suto zakrapianej alkoholem i
obfitującej w kłótnie i awantury. Okazuje się, że Michelle była
postacią kontrowersyjną i posiadającą wielu wrogów. Kto jednak strzelił
jej w głowę?
„Prime Time” to kryminał bardziej
„kryminalny” niż inne powieści Marklund. Tym razem książka to prawie
klasyczny whodunnit, w którym mamy do czynienia z ograniczoną liczbą
podejrzanych, eliminacją tropów i podsumowaniem w równie klasycznym
stylu. Co prawda zamiast pracy policji, żmudnego śledztwa i pościgów za
przestępcą mamy do czynienia z dziennikarskim dochodzeniem – ale
zagadka jest frapująca i jej rozwiązanie satysfakcjonujące.
Obok, na drugim planie, czytelnik śledzi
też inne wydarzenia – w redakcji gazety kierownik redakcji stara się o
przejęcie władzy, a w dodatku Thomas, partner Anniki, zachowuje się jak
rozgrymaszony dzieciak i przysparza kobiecie zmartwień. Annika boryka
się z typowymi problemami pracujących matek – kocha swój dzieci, ale
kocha też swoją pracę, jest dobra w tym, co robi i nie chce zrezygnować z
żadnej z tych rzeczy. Bardzo udanie Marklund przedstawia rozterki
Anniki i jej wewnętrzne dojrzewanie. Ponownie ten drugi plan jest
miejscami ciekawszy niż zagadka kryminalna, ale na tym chyba polega
specyfika powieści Lizy Marklund?
Kolejny kryminał tej autorki mam w domu w
angielskim tłumaczeniu, więc będę miała okazję do porównania
tłumaczenia polskiego i angielskiego. Ciekawe, które spodoba mi się
bardziej?
enga
OdpowiedzUsuń2011/12/26 12:52:08
A ja ciągle nie znam ani jednej jej książki. Ale trudno, obiecałam sobie, że najpierw pokończę inne cykle i serie, więc pani Marklund musi poczekać. A za jakiś czas zapewne w końcu zdobędę całość jako e-booki i ruszę "w ciąg" :D
dabarai
2011/12/26 12:53:37
Enga, na Virtualo są akurat taniej na Kindla... A Marklund jak zauważyłam, nie każdemu się podoba. Mnie jakoś bardziej niż Jungstedt (ostatnio)...
tommyknocker
2011/12/27 18:05:42
To chyba najlepsza część całego cyklu, mnie bardzo się podobała.
dabarai
2011/12/30 23:08:28
Tommy - ciekawe, czy mi się reszta jej książek spodoba...