poniedziałek, 26 grudnia 2011

"Prime Time" - Liza Marklund

Ogłaszam, że kolejne spotkanie z Lizą Marklund i jej bohaterką Anniką Bengtzon uważam za jeszcze bardziej udane niż poprzednie! W „Prime Time” podobało mi się to, co w „Raju” było dla mnie tylko dodatkiem do warstwy obyczajowej - zagadka kryminalna z prawdziwego zdarzenia.
Annika wybiera się z wraz z Thomasem i dziećmi  do jego rodziny by tam świętować Sobótkę, gdy nagle zostanie wezwana do pracy. Po zakończeniu zdjęć do programu telewizyjnego kręconego w zamku Yxtaholm, w wozie transmisyjnym odkryto zwłoki  prowadzącej program, Michelle Carlsson. Annika udaje się na miejsce, by przeprowadzić rozmowy z dwunastką podejrzanych, wśród których znajduje się też jej przyjaciółka, Anne Snapphane. Podejrzani są wszyscy uczestniczący w nagraniach i nocnej imprezie suto zakrapianej alkoholem i obfitującej w kłótnie i awantury. Okazuje się, że Michelle była postacią kontrowersyjną i posiadającą wielu wrogów. Kto jednak strzelił jej w głowę?
„Prime Time” to kryminał bardziej „kryminalny” niż inne powieści Marklund. Tym razem książka to prawie klasyczny whodunnit, w którym mamy do czynienia z ograniczoną liczbą podejrzanych, eliminacją tropów i podsumowaniem w równie klasycznym stylu.  Co prawda zamiast pracy policji, żmudnego śledztwa i pościgów za przestępcą mamy do czynienia z dziennikarskim dochodzeniem – ale zagadka jest frapująca i jej rozwiązanie satysfakcjonujące.
Obok, na drugim planie, czytelnik śledzi też inne wydarzenia – w redakcji gazety kierownik redakcji stara się o przejęcie władzy, a w dodatku Thomas, partner Anniki,  zachowuje się jak rozgrymaszony dzieciak i przysparza kobiecie zmartwień. Annika boryka się z typowymi problemami pracujących matek – kocha swój dzieci, ale kocha też swoją pracę, jest dobra w tym, co robi i nie chce zrezygnować z żadnej z tych rzeczy. Bardzo udanie Marklund przedstawia rozterki Anniki i jej wewnętrzne dojrzewanie. Ponownie ten drugi plan jest miejscami ciekawszy niż zagadka kryminalna, ale na tym chyba polega specyfika powieści Lizy Marklund?
Kolejny kryminał tej autorki mam w domu w angielskim tłumaczeniu, więc będę miała okazję do porównania tłumaczenia polskiego i angielskiego. Ciekawe, które spodoba mi się bardziej?

1 komentarz:

  1. enga
    2011/12/26 12:52:08
    A ja ciągle nie znam ani jednej jej książki. Ale trudno, obiecałam sobie, że najpierw pokończę inne cykle i serie, więc pani Marklund musi poczekać. A za jakiś czas zapewne w końcu zdobędę całość jako e-booki i ruszę "w ciąg" :D
    dabarai
    2011/12/26 12:53:37
    Enga, na Virtualo są akurat taniej na Kindla... A Marklund jak zauważyłam, nie każdemu się podoba. Mnie jakoś bardziej niż Jungstedt (ostatnio)...
    tommyknocker
    2011/12/27 18:05:42
    To chyba najlepsza część całego cyklu, mnie bardzo się podobała.
    dabarai
    2011/12/30 23:08:28
    Tommy - ciekawe, czy mi się reszta jej książek spodoba...

    OdpowiedzUsuń