Najpierw
mnie zauroczyła swoim wyglądem. Książka wygląda przepięknie, nie tylko
okładka, całość została wydana na ładnym papierze, niebieską czcionką,
która pasuje kolorem, z elastyczną zakładką, która przytrzymuje książkę
porządnie złożoną. Zaciekawił mnie też początek: „Babcia się o mnie
martwi. Nie dlatego, że moja siostra Bailey umarła cztery tygodnie temu,
albo dlatego, że nie widziałam matki od szesnastu lat, ani nawet
dlatego, że nagle myślę wyłącznie o seksie. Martwi się o mnie, bo jedna z
jej roślin ma plamki.”* Czytanie The sky is everywhere jest
przyjemnością nie tylko dla duszy, ale i dla oka. A była to jedna z
lepszych książek jakie czytałam ostatnio! Chociaż jest w założeniu
powieścią dla nastolatków, zauroczyła mnie sposobem w jaki porusza
tematy ważne, trudne i bolesne.
Główna bohaterka to Lennie Walker, siedemnastolatka, która właśnie straciła ukochaną siostrę, ma obsesję na punkcie Wichrowych wzgórz
i pierwszy raz w życiu jest beznadziejnie zakochana. Jak można tęsknić
za siostrą a równocześnie czuć to trzepotanie serca, kiedy zagląda się w
oczy chłopakowi, który ma nieprzyzwoicie długie rzęsy? Czytając
przemyślenia Lennie, która usiłuje poradzić sobie z bólem i żałobą a
jednocześnie z rodzącym się uczuciem, które wydaje jej się nie na
miejscu, nie zasłużone, miałam wrażenie jakbym słuchała zwierzeń
najlepszej przyjaciółki..Myślę, że Jandy Nelson napisała powieść
wyjątkową, w której nie brakuje humoru, głębokich przemyśleń i którą
czyta się ocierając przypadkowe łzy, które pojawiają się nie wiadomo
skąd.
Oprócz
Lennie powieść zaludniają tez inne ciekawe postacie. Babka Lennie,
słynna w całym miasteczku ogrodniczka, której róże mają w sobie coś
magicznego. Wujek Big, trochę szurnięty naukowiec i arborysta. Sarah,
najlepsza przyjaciółka Lennie, najbardziej entuzjastyczna osoba na
ziemi. Joe Fontaine, posiadacz zniewalającego uśmiechu i nieprzyzwoitych
wprost rzęs.
Muszę
jeszcze wspomnieć o wierszach. Otóż cała powieść przetykana jest
wierszami i rozmowami głównej bohaterki z siostrą, zapisywanymi na
wszelkiego rodzaju powierzchniach i papierach – serwetkach, ścianach,
papierkach po cukierkach, korze drzewa... Robi to niesamowite wrażenie.
* moje tłumaczenie