Po raz pierwszy o
Katarzynie Kwiatkowskiej usłyszałam dwa lata temu, kiedy to
zachwycił mnie jej kryminalny debiut – „Zbrodnia w błękicie”,
o której to książce pisałam tutaj.
Zachęcałam wszystkich do czytania, a sama zachęcałam autorkę do
pisania kolejnej części – także w wywiadzie
z nią, opublikowanym na moim blogu. Ogromnie się więc ucieszyłam
na wieść o tym, że oto wydawnictwo Novae Res właśnie wydało
drugą powieść Katarzyny Kwiatkowskiej - „Abel i Kain”, a jeszcze bardziej, że dzięki uprzejmości autorki mogłam ją już teraz przeczytać.
Przyznaję, że zaczynając powieść trochę się bałam, bo
pierwsza książka naprawdę mi się podobała, a przecież
wiadomo, że najtrudniejsze jest utrzymanie poziomu. Na szczęście,
po zakończeniu lektury miałam ochotę autorce przybić piątkę!
Tak trzymać i proszę o więcej!
W książce „Abel i
Kain” powraca bohater, którego zdążyłam polubić w pierwszej
części, detektyw – amator Jan Morawski i jego nieodłączny
asystent, kamerdyner Mateusz. Tym razem mężczyzna zostaje
poproszony o pomoc w rozwiązaniu zagadki morderstwa, o które jest
podejrzany brat ofiary. Zamordowany dziedzic majątku
wielkopolskiego, Adam Poniński, był prawdziwym degeneratem,
utracjuszem, człowiekiem po prostu podłym, któremu udało się
ukryć swoją prawdziwą naturę przed dumnym i władczym ojcem. Z kolei
oskarżony o zabójstwo młodszy brat, Edward, to człowiek na wskroś
dobry, zdolny architekt, któremu dobro i honor rodziny leżą
głęboko na sercu. Nikt nie wyobraża sobie, że może on być winien, ale
dlaczego w takim razie milczy? W majątku Ponińskich nasz bohater
poznaje rodzinę, rezydentów i służbę, a także najbliższych
sąsiadów, a krąg podejrzanych nieustannie się poszerza. Zanim Morawski rozwiąże
zagadkę, będzie się musiał sporo nagłowić, nie tylko nad tym,
kto jest sprawcą, ale także nad motywem tego zabójstwa.
Powieść Katarzyny
Kwiatkowskiej czerpie pełnymi garściami z tradycji powieści
detektywistycznej – fabuła gmatwa się, w miarę jak bohater
odkrywa nowe, niespodziewane elementy układanki, z której powoli
wyłania się rozwiązanie zagadki. Jedynym problemem było dla mnie
początkowe zamieszanie dotyczące imion i koligacji postaci, a także
zbyt wiele niespodzianek, kolejno ujawnianych przez bohaterów. I
chociaż udało mi się pod koniec powieści domyśleć (częściowo)
rozwiązania, to przyjemność dochodzenia do prawdy była zaiste
wyborna.
Przyznam się też wam, że
postać Jana Morawskiego mnie szalenie intryguje. Od czasu do czasu
autorka odwołuje się do jego przeszłości, pozwala zajrzeć
czytelnikowi za zasłonkę skrywającą jego osobę i zaraz
zazdrośnie zasłania okno. Strasznie to frustrujące, bo chciałabym
o nim dowiedzieć się jak najwięcej! Mam nadzieję, że Kwiatkowska
szybko napisze kolejny kryminał z tym samym bohaterem, bo strasznie
go polubiłam.
Spodobały mi się
też interesujące postacie drugoplanowe – przede wszystkim żarłok
i leniuch, rezydent Tercjusz i przeraźliwie wścibska sąsiadka, pani
Eufemia, która śmiało może być nazwana druga panią Dulską.
Dodam też, że to właśnie Tercjuszowi zawdzięcza ta powieść
najbardziej apetyczne momenty – opisy potraw jedzonych przez
naszych bohaterów, przy których czytaniu po prostu ciekła mi
ślina.
Pamiętacie moją
recenzję
„Morderstwa w Miłowie” Minickiej? Otóż „Abel i Kain”
Kwiatkowskiej ma w sobie właśnie to coś, czego w tamtej powieści
mi zabrakło - klimat! Akcja powieści toczy się w 1900 roku i
autorka często i chętnie
nawiązuje do realiów epoki, do najnowszych nowinek i wydarzeń
historycznych. I chociaż, tak jak poprzednio, język jest raczej
współczesny, to tym razem autorka sprytnie wykorzystała w niej
gwarowe wyrażenia i zwroty, czyniąc całość czytelniczo bardzo
przyjemną. I chociaż nie jestem pewna, czy nie pojawiły się tam
jakieś nieścisłości dotyczące etykiety (kto kiedy siada i jak
bardzo służba może spoufalać się z państwem), to całość była
bardzo przekonująca i satysfakcjonująco opisana. Bardzo też jestem ciekawa, czy autorka, opisując posiadłość, w której
rozgrywa się akcja powieści, wzorowała się na konkretnej ziemiańskiej
siedzibie, bo bardzo bym chciała ja odwiedzić.
Bardzo się cieszę, że
„Abel i Kain” Katarzyny Kwiatkowskiej to udana kontynuacja
pierwszej powieści. Mam nadzieję, że autorka na tym nie
poprzestanie i już niedługo będziemy mogli przeczytać jej kolejna
książkę. Od czasu, kiedy czytałam jej debiutancką „Zbrodnię w błękicie”, na
rynku pojawiło się zdecydowanie więcej historycznych kryminałów,
spośród których czytelnicy zdecydowanie mają co wybierać. Wśród nich powieść
Kwiatkowskiej zdecydowanie warta jest przeczytania. A kiedy po nią
sięgniecie, mam nadzieję, że spodoba się wam tak samo jak mnie.
Nie pozostaje mi nic innego jak zdobyc obie, zaciekawiłaś mnie, a do tego pamiętam, jak zachwalałaś pierwszą, wpisałam na listę i zapomniałam. Muszę zacząć tworzyć listy list, hyhy.
OdpowiedzUsuńNo jak to, nie robisz list?! To jak ty czytasz?! A książki bardzo chętnie ci moje pożyczę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy takie samo zdanie:D
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Teraz będę z niecierpliwością czekać na część trzecią! Strasznie mi się te książki podobają, Jan Morawski rządzi!
UsuńPrzychylam się do Waszych opinii:) - Książka świetna! Żałuję tylko, że nie przeczytałam pierwszego tomu, ale nadrobię to w najbliższym czasie:) pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNadrób koniecznie! Ja będę czekać niecierpliwie na kolejną część.
Usuń