- Kiedy nie wie, jaką książkę czytać, zadręcza otoczenie, oczekując podjęcia decyzji i wściekając się, jeśli decyzja nie jest po jego myśli.
- Jakakolwiek dostępna kiedyś w domu powierzchnia pozioma jest teraz pokryta książkami, których i tak wciąż przybywa. Nawet na dwuosobowej sofie książkochłon chętniej obok siebie widzi książki, niż Ulubionego Anglika...
- Wiecznie wszystkim usiłuje wcisnąć książki, nachalnie dopytując się otoczenie, co chcą pożyczyć. Jedna książka mniej na półce to przecież miejsce na kolejną, prawda?
- Ciąga po księgarniach. I bibliotekach. I spędza tam radośnie długie godziny. Otoczenie książkochłona jest nieustannie zmuszane do wizyt w najbliższych i najdalszych przybytkach kultury piśmienniczej, także wystawach na tematy książkowe. Bo przecież wpatrywanie się w pierwsze edycje ukochanych książek fascynuje każdego!
- Marudzi, że Ulubiony Anglik nie czyta tyle co książkochłon, albo, że czyta nie to, co trzeba. Bo przecież jak można woleć „Paranormality” (demaskacja popularnych paranormalnych mitów) niż wspomnienia uroczego szkolnego inspektora, co?
- Zadaje kłopotliwe pytania o książki, ich autorów, nominacje i kolor okładek i denerwuje się, kiedy nie otrzyma na nie odpowiedzi.
- Domaga się, żeby Ulubiony Anglik przyniósł mu książkę, którą teraz czyta. Nie potrafi powiedzieć, gdzie się książka znajduje, zamiast tego beztrosko macha ręką w kierunku sypialni. Po czym domaga się, żeby mu przynieść wszystkie piętnaście książek, które zalegają na szafce przy łóżku.
- Zawsze ma przy sobie książkę. Na kindla i często też papierową. Te książki nigdy nie mieszczą się książkochłonowi w torebce, a przecież ktoś musi je nosić. Przy pakowaniu walizki usiłuje wcisnąć kolejne opasłe tomiszcze mimo braku miejsca i beztrosko namawia otoczenie do kupowania kolejnych pozycji. Które przecież się jakoś zmieszczą, prawda?
-
Nieustannie porównuje Ulubionego Anglika do literackich bohaterów przeczytanych książek.
- Dzięki internetowi okazuje się, że książkochłon ma podobnych znajomych...Hmmm. Na razie to wszystko, chyba, że macie coś do dodania..?
piątek, 29 marca 2013
10 powodów, dla których książkochłon to zmora najbliższego otoczenia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślę, że Ulubiony Anglik i M. mieliby mnóstwo do obgadania (wspólnego narzekania?) ;)) Ale tak mi bardzo, bardzo dobrze, że nie jestem sama. Swoją drogą, im więcej się pożyczy, tym więcej się robi miejsca na półkach, tylko potem jaki jest horror, jak wszyscy postanawiają te książki zwrócić w jeden dzień...
OdpowiedzUsuńPrzy pakowaniu jakimkolwiek, bardzo dotkliwie odczuwam brak czytnika, w tym roku jak jechaliśmy na wakacje to jedną walizkę miałam wypełnioną tylko książkami. Wcale niemałą walizkę. Cieszyłam się tylko, że jedziemy samochodem :))
Czytnik to jest świetna sprawa, bo w podróży po prostu świetny, polskie książki można na niego od razu zakupić i przeczytać! Ale z drugiej strony, mam na nim już zdrowo ponad setkę (jeśli nie dwie) książek, które się same nie przeczytają. Tyle, że nie zagracają półek, sorry, powierzchni płaskich. Półek już nie mam. A na przykład pożyczając książki znajomym i rodzinie stosuję zasadę "ile przyniosłeś tyle wyniesiesz"...
UsuńChyba jesteś przypadkiem ekstremalnym:) 1 i 2 jak najbardziej, 8 też, tyle że sam sobie noszę lektury. Reszta niekoniecznie:P
OdpowiedzUsuńCzysty hardkor. :D Cieszę się, że jeżeli chodzi o punkt pierwszy, nie tylko ja tak mam!!!
UsuńTo jeden z powodów dla ktorych jestem sama.
OdpowiedzUsuńA dodałabym wyczekiwania wizyty listonosza, bo może akurat JAKAŚ książka, jakimś CUDEM przyjdzie. I jeśli faktycznie przyjdzie jest euforia. A jeśli listonosza JESZCZE lub ZNÓW nie ma, jest tragedia i antyczny dramat :(
;-)
Myślę, że UA po prostu nie wiedział, w co się pakuje... A potem było za późno...
UsuńNie czekam na listonoszy, bo mało kupuję w ten sposób, a poza tym i tak przychodzi, jak jestem w pracy. Denerwujące jest, jak czekam, on przyjdzie i tylko kwitek zostawi, a ja nie mam czasu odebrać. Trrrragedia.
A jak w telewizorni akurat (jakimś cudem!!!) coś o książkach nadają, to nie ma, że na innym kanale mecz, film, serial, arcyciekawa publicystyka: jak nie chcesz z książkochłonem posłuchać o książkach, to musisz pokój poirytowany opuścić ;)
OdpowiedzUsuńAle Twój punkt nr 9 to u mnie niekoniecznie :) I nr 3 też nie, bo książek swoich pożyczać nie lubię, a miejsce na przepełnionych półkach, po krótkiej, zmyślnej ekwilibrystyce logistycznej, dla tej jednej, już naprawdę ostatniej ;),i tak się jakoś daje wygospodarować :)
Książkochłony mają pierwszeństwo. ha! Ja ostatnio odkryłam podcasty radiowe, które sobie podsłuchuję wieczorem. Czasem tylko zamiast iść spać, mam ochotę od razu poszukać książek, o których mowa!!!
UsuńJak najbardziej z punktem 4 się zgadzam ;-)
OdpowiedzUsuńHi hi, a z innymi?
UsuńOj, z punktem drugim to chyba przesadziłaś ;)
OdpowiedzUsuńUA by się nie zgodził...
Usuńja też zawsze kupuję książki w kraju, bo zawsze się jakoś zmieszczą, nie ma bata, zeby jeszcze ta nie weszła, i ta, no i ta oczywiście.
OdpowiedzUsuńNie wszystko mnie dotyczy, ale na pewno mam za dużo książek nieprzeczytanych w domu i jak na tę ilość, za często kupuję kolejne. Będę umierać w rozpaczy, że czegoś tam nie przeczytałam
No, bo prawdziwemu książkochłonowi zawsze się książki zmieszczą. Też się martwię, że wszystkich książek nie dam rady przeczytać. Najlepiej już teraz przeszłabym na emeryturę... i nic tylko czytała...
UsuńI find it worrying that there are other people like you, Kasia....
OdpowiedzUsuńLove from UA.
I find it rather comforting!!!
UsuńDobre, dobre! I bardzo prawdziwe. Różnię się głównie w punkcie pierwszym (grupa "Polska" na Goodreads robi swoje) i trzecim, bo bardziej przypominam Golluma. Można powiedzieć, że siedzę na leżu z moich książek. ;) To, że brakuje mi miejsca nie sprawia, że chcę je wydawać lub pożyczać. :)
OdpowiedzUsuń