czwartek, 10 listopada 2011

O przewadze jakości nad ilością, czyli a short literary rant 2

Od kilku lat zapisuję sobie w specjalnym notesiku tytuły wszystkich przeczytanych w danym roku książek. Notesik sam w sobie to temat na kolejny wpis (zwłaszcza jak się przyznam, że jakiś czas temu przepisałam wszystkie wpisy z innego notesiku, który przestał być ładny i musiał zostać zastąpiony...), ale dziś chciałabym sobie o czymś innym pomarudzić...

Otóż proszę szanownych czytelników, czytam coraz mniej. Kiedyś normą było ponad sto książek przeczytanych w ciągu roku i to bez żadnego problemu. Teraz jestem daleko przed setką i myślę, że jej nie przekroczę. Czytam mniej – odpadło godzinne czytanie w drodze do pracy i z pracy, bo jeżdżę teraz głównie rowerem. Odpadły przerwy na herbatę spędzane na lekturze – nie mam czasu. Odpadło czytanie do późna w nocy, bo jestem tak zmęczona, że padam, albo bezmyślnie gapię się w telewizor. Zamiast spędzać czas na czytaniu książek, łażę po necie i czytam na przykład blogi o książkach. W maju przeżyłam kryzys, podczas którego w czasie miesiąca przeczytałam jedną książkę. Czytam więc coraz mniej i źle mi z tym. Czasu mi brakuje. Jestem niezorganizowana i rozlazła. Książki leżą, kurzą się i z wyrzutem gapią się na mnie z półek. Ogarnia mnie marazm, spędzam idiotycznie długie ilości czasu wpatrując się w moje półki z książkami jak ta sroka w gnat (skąd się wzięło to określenie?!) i nie potrafiąc się zdecydować, co czytać, tracąc cenny czas. Czasem nawet myślę, że pisanie bloga (o książkach) odciąga mnie od samych książek, które powinny w tym układzie grać, bądź co bądź, pierwsze skrzypce. Ogarnia mnie smutek na myśl, że pochłonięta pracą, wiecznie zestresowana i zmęczona, nie będę mogła znaleźć czasu na moje ulubione zajęcie. Odpadło mi już wyszywanie i scrapbooking, gdybym miała do tego przestać czytać, chyba bym oszalała... Pocieszam się tym, że nie liczy się ilość, a jakość przeczytanych książek. Być może winna jest jesień, pora roku może i piękna, ale też i ponura. Człowiek by tylko jadł i spał i miał chandrę. A może winna jest wyjątkowo stresująca sytuacja w pracy, mnóstwo obowiązków, mnóstwo nowych rzeczy do opanowania, odpowiedzialności za różne sprawy... Zamykam oczy, marząc o weekendach i nicnierobieniu, nie mogę się doczekać grudniowych wolnych dni.

Najchętniej zakopałabym się jak miś w gawrze i została tam z książką do wiosny. A przed nami jeszcze zima... Ech...

5 komentarzy:


  1. padma
    2011/11/10 22:57:17
    Niestety, wiem bardzo dokładnie, o czym piszesz. Mam dokładnie tak samo, od kilku lat, od kiedy pracuję tu, gdzie pracuję. I też czasem mi się wydaje, że blogi o książkach odciągają mnie od książek, ale tak naprawdę to chyba nie tyle blogi, co internet jako taki. I to jest problem, z którym zamierzam się zmierzyć, jak już zbiorę w sobie dość energii;) A mniejszą ilością przeczytanych książek się nie martw, być może czytasz mniej, ale za to uważniej? Może bardziej doceniasz te lektury?
    mdl2
    2011/11/11 00:38:41
    I ja mam podobnie, ale widzę że to są fazy, czytałam znacznie mniej kiedy dzieci były malutkie, teraz więcej niż wtedy ale mniej niż mogłabym, latem więcej niż jesienią i zimą, czasem 2 na miesiąc czasem 2 w tygodniu. Internet owszem odciąga, bo nie wymaga skupienia, czasu, łatwiej mi z doskoku siedzieć na blogach albo fejsie niż czytać wymagającą uwagi książkę. Ogólnie z lekkim smutkiem obserwuję, jak Internet, komórki, youtube itp. atrakcje wpływają na moją zdolność koncentracji, myślenia w ogóle - ale to chyba niestety specyfika czasów, cena jaką płacimy za nowe możliwości. W ramach walki z tym staram się wygospodarować codziennie godzinę na niezakłócone niczym czytanie w fotelu przy herbatce, ale też zdarza się, że się nie da.
    A poza tym, czy ilość aż tak się liczy? W czasach studiów pochłaniałam ogromne ilości książek, poza lekturami głównie fantastykę i sensacje, i wszystkie te setki tomów zlewają mi się teraz w magmę, pamiętam może jedną na każde 20 przeczytanych. Warto, dla samych statystyk?
    bookfa
    2011/11/11 00:40:43
    Gdybym liczyla ile czytam to pewnie strzelilabym sobie w leb juz dawno. Czytam od jekiegos czasu bardzo malo. Dobrze, ze chociaz w pracy czasem moge ;/ Niestety musze byc na biezaco z literatura dziecieco-mlodziezowa, wiec czesto czytam niedokladnie to co bym akurat chciala. Z reszta motto mojego bloga mowi samo za siebie. Pare lat temu mialam kryzys, przeczytalam przez rok chyba ze trzy ksiazki. Na sama mysl o tym ile czasu zmarnowalam robi mi sie slabo...
    Blogi ksiazkowe na pewno odciagaja mnie od samych ksiazek bo latam po nich jak opetana, czytam, cos czasem napisze a potem znow latam i sprawdzam czy odpisano mi na moj komentarz. To nie ma konca...
    Wieczorami bywam zmeczona tak mocno, ze czasem przed snem czytam tylko kilka stron i musze odlozyc ksiazke, zeby za chwile nie rozbic sobie nia nosa ;/
    A w ogole to moze nie powinnysmy sie jednak tym martwic bo przeciez nie chodzi o ilosc?

    OdpowiedzUsuń
  2. jane_doe_blog
    2011/11/11 09:33:32
    Kryzysy to moja specjalność. One mnie osaczają i pragną mojej przyjaźni, kryzys finansowy, czytelniczy, albo kryzys mojej wiary do własnego gatunku homo sapiens. Nie ma tak, że jestem wolna, zawsze jakaś zaraza kryzysowa plącze się przy mnie. Przestałam się denerwować i przeżywać, czasami udaję przed sobą, że to mnie nie dotyczy, czasami trwam w katatonii, ale najczęściej biorę na przetrzymanie. I jestem mistrzem w marnowaniu czasu, mimo że ciągle planuję swój dzienny rozkład życia.
    W każdym razie nie jesteś sama i to jest dobre dla nas, będących w różnych fazach kryzysu.
    Gość: agatkan, c-76-16-185-5.hsd1.il.comcast.net
    2011/11/11 15:09:52
    Wlasnie ta kwestia dreczyla mnie od jakiegos czasu. Ja sama zapedzilam sie w (ksiazkowy?) rog. Czytajac rankingi na blogach i widzac, ze ludzie potrafia przeczytac ponad sto ksiazek rocznie, postanowilam im dorownac. I faktycznie przez jakis czas czytalam zapamietale. Ale pomimo, ze nadrobilam wiele zaleglosci, czulam ze to nie jest do konca zgodne z moja natura. Potem ktos na blogach wspomnial o slow reading i zaczelam sie nad tym glebiej zastanawiac. Rzeczywiscie nasze czasy sa crazy. Ciagle w biegu. I pewnie to takze udziela sie naszemu czytelnictwu. Ja zrewidowalam swoje podejscie i postanowilam czytac to, co chce i tak dlugo jak chce. Takze miewam kryzysy czytelnicze ale to tez pewnie jest po cos. Odpoczywam wtedy i przygotowuje sie do nowych lektur, przegladam blogi, strony wydawnictw, skrzetnie notujac ksiazki godne mojej uwagi i czasu.
    Tak wiec Dabarai, pozwol sobie na odrobine lenistwa i czasu nieczytelniczego, by potem po okresie abstynencji rzucic sie na nowe ksiazki. Poza tym, w czasie wielkiego zmeczenia i stresu, to chyba normalne, ze trudniej jest czytac, bo przeciez czytanie to takze wysilek!
    Dziekuje tez, ze poruszylas temat notesika! "Ja tez tak mam!" chcialoby sie zawolac i juz nie czuje sie takim weirdo!Tez mam notesik (teraz to juz nawet dwa! plus dziennik moich lektur!). I koniecznie rozwin temat tego notesika.
    Serdecznosci!!!
    dabarai
    2011/11/11 19:18:07
    Agatkan - nie chodzi mi wlaciwie o to, ze inni czytaja duzo i ja tez tak chce. Ja cale zycie czytalam mnostwo. Chodzi mi glownie o to, ze juz od jakiegos czasu mam na czytanie mniej czasu. Zawsze czytalam i czytam to co chce - nie dostaje ksiazek do recenzji od wydawnictw, nie gonia mnie terminy czytelnicze, tylko zal mi tego, ze pracuje coraz dluzej i nie mam czasu na czytanie... Tego wlasnie czasu mi zal. Kiedys naiwnie myslalam, ze jak juz sie przestane uczyc, to mi czasu przybedzie. A GUZIK. Ale mam nadzieje, ze juz za jakis czas bede mniej zmeczona, mniej zestresowana, przestane zasypiac od razu w lozku i bede czytac wiecej. Ha!

    Jane - mnie najbardzie denerwuje moje rozmemlanie i brak lepszej organizacji czasu w pracy. Gdybym byla lepiej zorganizowana, chyba szlo by mi lepiej, zrobila bym wiecej i stres bylby mniejszy. Moze powinnam poczytac ksiazki o Time management? :P
    dabarai
    2011/11/11 19:24:47
    Bookfa - zazdroszcze mozliwosci czytania w pracy, chociazby czasem. U mnie sie nie da. Nawet nie dlatego, ze by mnie w pracy wylali za czytanie, ale tez dlatego, ze mi czasu brak... A jesli chodzi o jakosc, to moze wlasnie na tym powinnam sie skoncentrowac? Ciekawe, moze skoro wiem, ze czytam mniej, to powinnam czytac ksiazki bardziej wartosciowe, bardziej "jakosciowe", zamiast czytadelek i dupereli..? Z drugiej strony, jesli bym zaczela czytac tylko same literackie "dziel", to zniechecialbym sie do ksiazek... Ech.. Z drugiej strony, same czytadelka czytac? Hmmm...

    PS. Czeka na mnie na poczcie przesylka, czyzby od PWN?!

    OdpowiedzUsuń
  3. dabarai
    2011/11/11 19:39:17
    Mdl2 - no wlasnie, ten wredny internet! Zwlaszcza odkad odkrylam blogi o ksiazkach, zaczelam je czytac, internet jest czesto moim wrogiem. Ale z drugiej strony sama zauwazylam, ze od jakiegos czasu, ograniczona czasowo, mniej czasu poswiecam na czytanie blogow o ksiazkach, juz nie czytam i nie przegladam wszystkich, tylko niektore... Czasem omijam tez wpisy, ktore mnie nie interesuja. Mniej komentuje...
    Moze powinnam sobie sprawic dziecko, wziac wolne i czytac wiecej...? :P
    A jesli chodzi o przewage jakosci nad iloscia, to juz wspomnialam w odpowiedzi na wpis bookfy, co o tym mysle... :)

    Padma - wydaje mi sie, ze odkad pisze bloga jakos wiecej o ksiazkach przeczytanych mysle... I zawsze zostaje po tych lekturach jakis slad, co mnie cieszy, ze nie tylko czytam i blyskawicznie zapominam, ale i mysle o tym, co czytam... A jesli chodzi o mniej czasu, to w sumie to jest moj wybor, bo sama wybralam sobie to, co robie i wiedzialam, ze bede miala wiecej pracy na moim stanowisku... Niestety, to chyba oznaka naszych czasow (nie chce tu pisac "oznaka doroslosci"), ze czasu ma sie coraz mniej... Ech, dzieckiem znowu byc...!
    dabarai
    2011/11/11 19:40:06
    Agatkan - a o slow reading to ja czytalam u padmy! :D przy okazji pozdrawiam i witam na blogu..? :)
    kaye
    2011/11/11 20:58:30
    Notesik z listą lektur prowadzę od lat... kilkunastu :) Dawniej czytałam bardzo dużo, ponad 100 książek rocznie. Teraz takiego wyniku na pewno nie osiągnę, choć nie czytam mało. Ale moja obecna sytuacja domowa nie jest zbyt korzystna jesli chodzi o czytanie. Najlepszą porą na czytanie jest dla mnie droga do pracy (autobus), wieczorami odciąga mnie internet, niestety, albo i stety, bo mnóstwo fajnych miejsc odkryłam, które koncentrują się na czytaniu własnie :)

    Stresująca praca nie sprzyja czytaniu np. podczas przerwy na kawę, ale mogę powiedzieć, że stres, który przeżywałam w pracy 10 miesięcy temu, przyczynił się do powzięcia decyzji o rozpoczęciu pisania bloga, który stanowiłby dla mnie odskocznię od nie za ciekawych rzeczy, które wtedy się działy w moim otoczeniu zawodowym.

    Podsumowując, nie przejmuję się mniejszą ilością przeczytanych książek, bo mam wrażenie, że lekturę dobieram bardziej starannie nież kiedyś.
    A odrębną sprawą jest pisanie notek o książkach na blogu. Nie wszystkie lektury jestem w stanie opisać, gdyż zwyczajnie brakuje mi czasu. W tej chwili jestem o jakieś 10 książek "do tyłu". Ale blog spełnia swoje zadanie w moim życiu i z tego jestem zadowolona :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. mdl2
    2011/11/11 21:52:17
    Dziecko jako sposób na zyskanie większej ilości wolnego czasu zdecydowanie odradzam, zaczyna się sprawdzać dopiero po kilku(nastu) latach :)
    A co do jakości, to chyba, jak ze wszystkim, trzeba znaleźć jakiś "złoty środek", żeby się ani nie umęczyć ani nie ogłupić...
    dabarai
    2011/11/11 22:26:12
    Kaye - no właśnie, ja czytałam bardzo dużo w autobusach, jeżdżąc do pracy, ale jednak chyba bardziej mi się podoba praca bliżej domu... Ja też nie pisze o wszytskich przeczytanych książkach na blogu, nie zamierzam o wszystkich pisać, ale czasem łapię sie na tym, że zastanawiam się, o których książkach czytelnicy mojego bloga chcieliby przeczytać, które są popularne.. Ooops. Taka jestem, pod publikę chcę pisać! :D

    Mdl2 - no to kicha z tymi dziećmi, myślałam, że chociaż jak bym do pracy nie poszła to bym czytała więcej! A złoty środek czytelniczy to świetna sprawa...
    agnes_plus
    2011/11/11 23:43:17
    Oj tam, to fazy takie, jak przypływy i odpływy, miną. Każdy chyba tak ma :)
    Grunt to nie wpędzać się niepotrzebnie w jakieś kompleksy i samej siebie nie targać za uszy. No i co z tego, że się pobuszuje po blogach, a książki kurzem obrosną? Przyjdzie czas, to się je odkurzy i smakować będą lepiej.
    dabarai
    2011/11/12 19:24:52
    Agnes - jakie to pocieszajace, ze tyle osob rozumie moj problem! :)
    bookfa
    2011/11/12 19:29:24
    Ja tam uwazam, ze trzeba czytac wszystko to co sprawia przyjemnosc ;) Moga byc i czytadla. W koncu czytanie jest takze rozrywka.
    W pracy czytam tylko w bibliobusie, kiedy nie ma wypozyczajacych. Kiedy jestem w bibliotece to zawsze jest cos do roboty i nie ma mowy o czytaniu.
    Powtorze za mdl.2 dziecko nie jest kompatybilne z czasem wolnym. Nie poczytasz, chyba, ze bajeczke na dobranoc, przy ktorej bedziesz sama walczyc ze snem ;P Po dwoch corkach wiem co mowie ;P Ale po paru latach zaczyna byc juz fajnie;)
    dabarai
    2011/11/12 20:18:13
    Jak nie dzieci, to tylko emerytura...

    grendella
    2011/11/13 14:51:19
    Doskonale Cię rozumiem, bo i ja czytam teraz mniej niż niegdyś... A gdybym zaczęła liczyć i porównywać, to wpadłabym chyba w depresję. Więc nie liczę, nie porównuję się (ani ze sobą samą sprzed paru lat, ani z nikim innym), nie podejmuję postanowień. Po prostu staram się cieszyć każdą chwilą spędzoną z książką.
    Gość: Magdalena, pool-173-79-162-115.washdc.fios.verizon.net
    2011/11/16 02:38:18
    a ja tam stawiam na dzieci:-) - z pierwszym robilam tak - spacerek, male zasypia, lunch w torebce, laweczka i ksiazka na ok godzinke! z trojka czasu troszke mniej, ale dwa mlodsze spia po poludniu wiec czytam, ale wole czytanie od gotowania/sprzatania kuchni/odkurzania...
    mozna tez czytac czekajac na starsza gdy ta tancuje na balecie!

    OdpowiedzUsuń
  5. padma
    2011/11/17 16:49:51
    Ja też się sporo przy dziecku naczytałam. Ale moja od zawsze zasypia wcześnie, budzi się wprawdzie też wcześnie, ale rano zajmuje się nią drugi ranny ptaszek w naszej rodzinie, czyli tata:) Czytałam czekając na nią na basenie, a jak była młodsza, to na spacerach. A teraz, gdy ma już 8 lat, dzięki temu, że mam dziecko, bezkarnie i bez wyrzutów sumienia czytam książki dziecięce i młodzieżowe, i to jest duży plus;)
    A jeszcze co do bloga, to tak sobie uświadomiłam właśnie, że ja czuję presję, żeby więcej czytać, odkąd bloguję. Przede wszystkim dlatego, że mam poczucie, że moi czytelnicy czekają na nowe recenzje, dlatego głupio mi na przykład przez 2 tygodnie żadnej książki nie skończyć... To nie jest dobre, ale chyba nic już na to nie poradzę, bo za bardzo się do swojego bloga przywiązałam:)
    kaye
    2011/11/18 08:59:59
    Podzielam zdanie mdl2 odnośnie dzieci:) Mnie się trafił egzemplarz, który nawet w wieku niemowlęcym nie spał zbyt długo na spacerze, teraz w ogóle nie zasypia na świeżym powietrzu. No a jak nie śpi, to trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie ma mowy o innych czynnościach niż wspólna zabawa:) Może później będzie lepiej:)
    Tak więc ja obecnie trenuję czytanie w autobusach i samolotach, ewentualnie w hotelach, bo ostatnio sporo podróżuję służbowo :)
    Gość: salome, 195.82.12.25*
    2011/11/21 08:32:47
    moglabym pod kazdym slowem sie podpisac. Madame Bovary (czytaj dabarai) to ja...
    Dziekuje
    dabarai
    2011/11/24 19:44:16
    Ha ha, podoba mi się ta dyskusja na temat dzieci jako sposób na więcej czasu na książki! :D POzdrawiam wszystkie uczestniczki!

    Salome - :D

    OdpowiedzUsuń