czwartek, 24 listopada 2011

Kristina Ohlsson "Unwanted" ("Niechciane")


Miło mi donieść, że ostatnio udało mi się przeczytać książkę w całości w krótkim czasie. Książka ta to „Unwanted” Kristiny Ohlsson (polskie tłumaczenie „Niechciane”), porwana z półki z bibliotecznymi nowościami. Dostęp do nowości, możliwość wyboru przed innymi, to ostatnio jedyna korzyść bycia bibliotekarzem! Nie wszystkich nowości, rzecz jasna, książki zamówione przed zakupem idą do czekających na nie czytelników. Mnie pozostaje świadomość, że prędzej czy później je dopadnę. Ale ad rem, bo czasu mało! Książka mrugnęła na mnie z półki, zabrałam ją więc do domu, a że ktoś ją zamówił, przeczytałam ją szybciutko w poniedziałek... Ciekawe, że trochę mi czasu zajęło rozpoczęcie czytania, ale za to jak już zaczęłam, to poszło mi jak z bicza strzelił.

Fabuła „Unwanted” czyli „Niechcianych” koncentruje się wokół problemów dotyczących dzieci: dzieci zaginionych, dzieci niechcianych, dzieci maltretowanych, dzieci wykorzystywanych. Podczas podróży pociągiem do Sztokholmu, mała dziewczynka znika bez śladu. Sprawą zajmuje się sztokholmska policja, a dokładniej ekipa doświadczonego Alexa Rechta, w skład której wchodzą też detektyw Peder Rydh i analityk Frederika Bergman. Śledztwo koncentruje się wokół ojca dziewczynki, ale Frederika uważa, że policja zbyt pochopnie odrzuca inne poszlaki...

Mimo iż kilku rzeczy jak zwykle się domyśliłam, uważam, że „Unwanted” to sprawnie napisany kryminał. Autorce udało się stworzyć interesujące, chociaż denerwujące czasem postacie, z których każda boryka się z własnymi prywatnymi problemami. Na szczęście nie ma w tej powieści drastycznych szczegółów, są raczej niedopowiedzenia. Tym większe wrażenie robią na czytelniku krótkie, mroczne rozdziały, w których autorka ukazuje brutalność przestępcy. Mój jedyny zarzut wobec tej książki to zakończenie – mimo interesującego wyjaśnienia, końcówka powieści była zdecydowanie zbyt pospieszna, krótka i przez to nie pasująca do całości. Narracja przypominała mi czasem jazdę pociągiem – początek powieści był niespieszny, pisarka poświęciła dużo czasu i uwagi postaciom i wydarzeniom, potem akcja przyspieszyła, by na koniec ostro przyhamować tuż przed metą. Nagle, ni z tego ni z owego czytelnicy dowiadują się o nowej zbrodni, po czym autorka dokonuje szybkiego podsumowania i zgrabnie kończy książkę. Zupełnie, jakby zabrakło jej na koniec weny, albo wydawało się jej, że całość będzie zbyt długa. Chciałabym przeczytać nieco więcej o sprawcy i jego motywach, bo wydawało mi się, że Ohlsson potraktowała tę część powieści zbyt powierzchownie. 

Pomimo tego uważam „Unwanted” Kristiny Ohlsson za dobry debiut. Chociaż w zalewie skandynawskich kryminałów nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, to spodobał mi się na tyle, że mam zamiar poszukać kolejnej książki tej autorki. Tym bardziej, że po polsku już jest dostępna druga książka z Frederiką Bergman w roli głównej, „Odwet”. Ciekawa jestem, które tłumaczenie spodoba mi się bardziej...

PS. Okładka polskiego wydania wyjątkowo podoba mi się bardziej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz