niedziela, 2 stycznia 2011

Dom sióstr - Charlotte Link

Wydaje mi się, że naturze przypomniało się, jak wyglądać powinno porządne Boże Narodzenie. Spędzane jak co roku w Polsce święta były białe i śniegowe, co miało specjalny urok dzięki temu, że nie wychodziłam z domu, śnieg podziwiając z daleka. W tych warunkach czytanie powieści Charlotte Link Dom sióstr było specjalnie przyjemne. Akcja powieści toczy się bowiem w okresie świąt Bożego Narodzenia, w odludnym domu w Yorkshire, w którym zostaje zasypane śniegiem niemieckie małżeństwo. Mogłam więc z przyjemnością zagłębić się w lekturze, popijając herbatkę i grzejąc się pod kocem... Mój jedyny problem polegał na tym, że musiałam książkę skończyć przed wyjazdem, więc nie była to lektura powolna, leniwa i niespieszna. Możliwe, że czytając ją nieco spokojniej, delektowałabym się powieścią bez pośpiechu i być może podobałaby mi się jeszcze bardziej! A tak – była „tylko” bardzo dobra...

Barbara i Ralf Amberg mieli spędzić święta w Yorkshire, w Westhill, farmie wynajętej od Laury Selley. Miała to być próba uratowania ich małżeństwa, romantyczny wyjazd we dwoje, ale od początku sprawy przybrały zły obrót – nie tylko spadł śnieg i zasypał ich w domu bez gazu i prądu, ale też nie mieli żadnych zapasów jedzenia... By zapomnieć o swojej ciężkiej sytuacji w jakiej się znaleźli, Barbara zaczęła czytać znalezione przypadkiem w domu zapiski poprzedniej właścicielki posiadłości, Frances Gray. Zapiski to historia życia Frances spisana przez nią samą i to właśnie ta opowieść stanowi główną część powieści.
Dom sióstr to książka odmienna od pozostałych powieści Charlotte Link, które czytałam. Przede wszystkim akcja koncentruje się nie na rozwiązaniu zagadki kryminalnej, a raczej na obyczajowej opowieści o losach rodziny Gray od początków XX wieku do czasów współczesnych. Młodzieńcza miłość, poszukiwanie swego miejsca na ziemi, bolesne przeżycia i radosne wydarzenia kształtowały losy Frances Gray. Zawieruchy historyczne nie omijały mieszkańców jej ukochanej farmy, Westhill, spokojnie – pierwsza i druga wojna światowa pozostawiły blizny, których nawet czas nie zdołał zawsze uleczyć. Powieść obfituje w interesujące wątki i wydarzenia, a w dodatku okazuje się, że w przeszłości kryje się jakaś tajemnica, która do tej pory odciska piętno na losach współczesnych bohaterów...

Nota bene, na którymś blogu przeczytałam w recenzji tej książki, że mało prawdopodobne było, żeby chowana pod kloszem młoda Frances nagle i niespodziewanie zainteresowała się ruchem sufrażystek i żeby włączyła się tak czynnie w jego akcje. Ja jednak myślę, że młoda dziewczyna, która nie miała wyrobionego własnego poglądu na te sprawy i która poznała charyzmatyczną młodą kobietę zaangażowaną w ten ruch, mogła się nim również zainteresować... Chociażby dlatego, że jej to zaimponowało... Myślę, że sama Frances była ciekawą postacią, twardo stąpającą po ziemi, pełną wewnętrznej siły, a jednocześnie zdolną do przeżywania gwałtownych uczuć i emocji. Pozostałe postaci były równie ciekawe i intrygujące, na przykład przypadła mi do gustu siostra Laury, Marjorie...

Muszę przyznać, że opisy problemów Barbary i Ralfa były również bardzo wciągające. Nie mogłam się oderwać od fragmentów, w których głodna i zziębnięta Barbara szuka zapomnienia, czytając znalezione przypadkiem zapiski. „Cóż za okropna sytuacja” - współczująco kręciłam głową, podgryzając domowej roboty ciasto i dokładniej okrywając się ciepłym kocem... Muszę przyznać, że jest to najlepszy sposób na czytanie tej książki! Dodatkowo wciągający i sugestywny język powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie i z przyjemnością.

Dom sióstr ma więc moim zdaniem wszystko, czego potrzebuje dobra książka – interesujących bohaterów, ciekawą historię, satysfakcjonujące zakończenie. Miłość, przyjaźń, zawiść, rywalizacja – potężne emocje przeżywane przez bohaterów powieści tworzą efektowną mieszankę, która porywa czytelnika! Nie nazwałabym tej książki wybitną, ale zdecydowanie sytuuje się ona wśród lektur, które wciągają od pierwszych stron. Polecam ją miłośnikom obyczajowych historii, rodzinnych opowieści i tajemnic odkrywanych po latach.

Poza tym cieszę się, że w ogóle miałam okazję przeczytać tę książkę, bo upolowanie jej może być niezwykle trudne. Po raz pierwszy o Domu sióstr słyszałam oczywiście na blogach, o niebotycznych cenach osiąganych przez egzemplarze na allegro też słyszałam, ale mojej mamie udało się znaleźć książkę w bibliotece i wypożyczyć dla nas. Trochę czasu zajęło mi spisanie moich wrażeń, więc recenzja pojawia się dopiero teraz, jako pierwsza w tym roku. A dla tych, którzy mają lekturę Domu sióstr wciąż przed sobą, mam dobrą wiadomość. Literynka poinformowała mnie, że wydawnictwo Sonia Draga planuje wydanie tej książki w tym roku! Polecam ją tym nielicznym, którzy jeszcze nie czytali.

1 komentarz:


  1. tajemnica33
    2011/01/02 07:55:35
    Bardzo dużo dobrego czytałam o tej książce. Poluję na nią i mam nadzieję, że wreszcie kiedyś wpadnie w moje ręce :)
    kasia.eire
    2011/01/02 13:18:25
    och, ona mi się bardzo podobała. A jeśli idzie o Francis, ona była niespokojnym duchem i wcale mnie nie dziwi, ze to właśnie ona zaangażowała się w ten ruch. Jej siostra była bezwolna i próżna, ona by tego nigdy nie zrobiła.
    Gość: mary, 87-239-181-53.rev.inds.pl
    2011/01/02 13:25:54
    czytałam o niej i pozytywy i negatywy. Z racji tego ze ciężko ja dostać, to bardzo dobra wiadomość że będzie wznowienie:) wszystkiego dobrego w nowym roku zyczę:)
    dabarai
    2011/01/02 20:45:48
    Mary, też myślę, że każdy powiien sobie wyrobić własną opinię o książce. Mnie akurat się podobała. Bardzo dobrze się wpisuje w taki schemat powieści, któy mi się podoba... Dlatego podobała mi się Trzynasta opowieść i ksiązki Kate Morton i Legacy etc.

    Kasiu - :)

    Tajemnico, polecam. Jak to dobrze, że tak czasem wydawca się zdecyduje na wydanie ponowne poczytanej książki!
    jane_doe_blog
    2011/01/02 21:34:41
    Książkę swego czasu kupiłam na allegro, już nie powiem za ile, a teraz dowiaduję się o wznowieniu, tylko sobie pogratulować :/.
    Jeszcze nie czytałam, ale obiecałam sobie, że w tym roku zrobię to :).
    dabarai
    2011/01/02 21:36:32
    Oooh, Jane sprzedaj! Zanim się inni dowiedzą... :)
    anaman
    2011/01/03 00:38:52
    Oooooooo, już tak długo poluję na tę pozycję, ale ceny na allegro skutecznie zniechęcają. Wiadomośc o wznowieniu baaaaardzo mnie cieszy. Zazdroszczę świetnej aury do czytania:)
    dabarai
    2011/01/03 14:11:28
    Anaman - :)
    chiara76
    2011/01/03 16:53:53
    mnie się ta książka bardzo podobała. Również za atmosferę i to, że jest właśnie inna, niż jej pozostałe książki. Czytałam ją dobre parę lat temu. Pozdrawiam.
    anhelli-anhelli
    2011/01/05 14:19:16
    Czytałam i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest dobra. Z przyjemnością przeczytam kolejną... :)

    pozdrawiam serdecznie :)
    germini
    2011/01/08 15:51:40
    Dabarai, o tych sufrażystkach to prawdopodobnie u mnie czytałaś :-)
    Ja nadal uważam, że to było mało wiarygodne. Zabrakło mi tutaj chociażby cienia jakiegokolwiek rozwoju postaci - bo w zasadzie wiemy tyle, że Frances najpierw siedzi w domu, a później nagle znajduje się w samym centrum protestów, w najgorszych młynach. Ale jak? Dlaczego? Skąd? Link poszła na skróty, i to mocno.
    Pozdrawiam :-)
    dabarai
    2011/01/08 16:04:23
    Germini, tak, to na twoim blogu czytałam te recenzję!

    Mnie te skróty spodobały się... Bez nich książka byłaby za długa... :D I spodobala mi się cała historia, z całym dobrodziejstwem inwentarza.

    Polecam Children's Book AS Byatt jako powieść bez skrótów i z bardzo złożonym postaciami. Niestety, jeszcze nie przetłumaczona, ale ty chyba znasz angielski..?

    Też pozdrawiam. :)
    j.szern
    2011/01/08 16:15:33
    Zamówiłam sobie książkę Ch. Link, ale nie tę, o której piszesz - zobaczymy, co z tego będzie :)
    dabarai
    2011/01/08 16:17:16
    j.szern - o, a którą?
    germini
    2011/01/08 21:57:13
    Dabarai, no widzisz, ja bym wolała dwa razy dłuższą, ale wiarygodną - bo wówczas czytałabym pewnie z przyjemnością, więc i liczba stron nie miałaby znaczenia ;-)
    Ale wiadomo - co kto lubi :-)
    Na Byatt się czaję już od dawna - i to na cokolwiek, bo jeszcze nie miałam niestety do czynienia. Może w tym roku uda mi się przyczaić :-)
    dabarai
    2011/01/08 22:03:23
    :D Ja się cieszę, że była taka właśnie a nie grubsza, bo skończyłam ją czytać ze 4 godziny przed wyjazdem... :D

    Byatt czytałam tylko Children's Book, a Possession czeka na półce na odpowiedznią chwilę. I czeka.. Aż sie doczeka...
    j.szern
    2011/01/09 22:28:22
    "Echo winy" :) Czekam właśnie na odbiór (kilka dni jeszcze to potrwa - ale się nie martwię, bo książek mam do czytania wręcz nadmiar - w przeciwieństwie do czasu) :)

    OdpowiedzUsuń