poniedziałek, 3 stycznia 2011

Granatowa krew - Wiktor Hagen


Komisarz Robert Nemhauser, bohater debiutanckiej powieści Wiktora Hagena Granatowa krew, nie jest typowym typowym przedstawicielem policji. Ma długie rude włosy, skończył historię, a w dodatku dorabia sobie na lewo jako kucharz, bo uwielbia gotować. Ponadto nie pije, rzucił palenie, ma żonę, której nie zdradza i z którą nie zamierza się rozwodzić, oraz dwoje dzieci... Za to w przeciwieństwie do swoich kolegów jest dociekliwy, zadaje pytania, czasem kieruje się przeczuciem. Właściwie jest od swoich kolegów mądrzejszy, lepiej wykształcony, zna języki i obsługuje komputer. Nie stosuje też zasady, że jak tylko aresztanta się odpowiednio przyciśnie, to on musi się przyznać do winy. (Jest to zresztą jedyny mały zgrzyt w tej powieści, bo właściwie jakoś mi to nie pasuje, żeby reszta policjantów była tylko tłem dla „dobrego gliny”...)

Do sporej ilości monotonnych i błahych spraw, którymi zajmuje się Nemhauser dochodzi jedna dziwna sprawa, powierzona mu przez przełożonego, który „ma przeczucie”. Śmierć starszej pani, która właściwie mogła nastąpić z przyczyn naturalnych. Jest tylko jeden mały zgrzyt – filiżanka herbaty przy krześle zmarłej, która nigdy nie piła herbaty. Nemhauser porusza się po omacku, szuka śladów, tropów i przyczyn, a do tego pojawia się następny trup. Czyżby morderstwa młodego absolwenta wydziału operatorskiego łódzkiej szkoły filmowej i starszej pani były ze sobą powiązane? Tropy się plączą, pojawiają się nowe poszlaki, nowi podejrzani, nowe trupy... Tempo robi się coraz szybsze! Śledzimy też wątki poboczne, dowiadujemy się sporo o życiu komisarza. Towarzyszymy mu w domu, przy codziennych sprawach, wychowaniu synów, gotowaniu obiadów, rozmowach z rodziną. Po przeczytaniu Granatowej krwi mam zamiar spróbować zrobić placki ziemniaczane według przepisu Nemhausera, bo przyprawy użyte przez niego zaciekawiły mnie. Mam nadzieję, że w kolejnych powieściach Hagena (bo mam nadzieję, że takowe powstaną!) pojawią się również ciekawe przepisy i pomysły kulinarne. Gdzieś czytałam, że autor pracował kiedyś w restauracji przyjaciela w Paryżu, więc chyba wie, o czym pisze.

Wiktor Hagen napisał ciekawy kryminał, kryminał, który czyta się dobrze i często z uśmiechem na twarzy, a przede wszystkim stworzył wielce ciekawą i wartą zapamiętania postać głównego bohatera – Nemhauser to jeden z moich nowych ulubionych bohaterów literackich! Podoba mi się w nim to, że jest sfrustrowany, że nie zawsze mu wszystko wychodzi, że wychowawczyni z przedszkola jego synów na niego krzywo patrzy, a on nie jest żadnym super herosem, który by sobie poradził z nadęta kobietą. Ponadto nie jest typem mięśniaka, od tego ma kumpla – Mario wygląda za to jak porządny glina! To potężny, wąsaty facet w płaszczu, który potrafi przywalić w drzwi, albo w brzuch podejrzanego... Nie jest kolejnym zapijaczonym gliną z problemami, który na podejrzanych wyładowuje frustracje, nie sypia, z kim popadnie, jest po prostu normalny.

Co jeszcze mi się podobało? Komisarz Nemhauser mieszka w Warszawie i porusza się w tym mieście codziennie, pokonując samochodem te same trasy, zmagając się z korkami, odwiedzając restauracje, kawiarnie i sklepy... Nie znam Warszawy, ale chciałabym wiedzieć, czy chociaż niektóre z knajpek i sklepików wspomnianych w książce są prawdziwe – jeśli tak, to chętnie odwiedzę! Warszawa Hagena tętni życiem, pulsuje w niej świeża krew, stolica ciągle zmienia swoją twarz, pojawiają się nowi ludzie, ale pozostają te same ludzkie słabości, problemy i namiętności.

Przeczytajcie Granatową krew Wiktora Hagena, warto! Przy okazji przeczytajcie inne książki z Mrocznej Serii wydawnictwa WAB, bo jest naprawdę dobra! Mam kilka z nich w domu, czytałam parę innych i po pierwsze cieszy mnie, że tyle jest w niej dobrych książek, a po drugie, że wiele z tych książek napisali polscy autorzy. Polecam, a sama czekam na kolejny tom przygód komisarza Nemhausera.

1 komentarz:


  1. jane_doe_blog
    2011/01/03 19:26:24
    :)), no tak, nic dodać nic ująć, więc powiem, że mnie powieść rozczarowała :).
    dabarai
    2011/01/03 19:28:25
    Jak już wspomniałam, muszę mieć zawsze własne zdanie. A polecasz jakieś dobe polskie kryminały?
    jane_doe_blog
    2011/01/03 19:32:10
    Zygmunt Miłoszewski "Uwikłanie" i Tomasz Konatkowski, ten wypuścił już dwie albo trzy powieści. Polecam obie, główni bohaterowie w miarę normalni, jeden to prokurator, drugi jest policjantem, warto :).
    dabarai
    2011/01/03 19:36:58
    Uwikłanie czytałam, faktycznie, dobre, wokół Konatkowskiego tak chodzę i chodzę... Trzeba będzie wreszcie dojść... :D
    padma
    2011/01/03 21:25:03
    Podoba mi się ta seria WAB, ale uważam, że przesadzają z cenami i ich trochę bojkotuję. A w każdym razie zastanawiam się kilka razy, zanim kupię... Szkoda, bo równie ładnie wydane książki innych wydawnictw kosztują często o 10 zł mniej. Poczekam więc pewnie na pojawienie się tej książki w bibliotece, zwłaszcza że opinie o niej są dość podzielone.
    dabarai
    2011/01/03 21:30:24
    Padmo, ja ją kupiłam taniej w merlinie (37 złotych wtedy...), a niestety na biblioteki nie mam co liczyć... Zwykle jestem zbyt zachłanna, by patrzeć na ceny, ale po podwyżce vatu, to nie wiem, jak będzie. Ponad 50 złotych płacić nie będę... Może mam będzie i wypożyczać z biblioteki i skanować?:P
    kasia.eire
    2011/01/03 23:42:35
    Mnie się bardzo podobała i Nemhauser też, więc czekam na kolejne
    chiara76
    2011/01/03 23:50:50
    mnie sie też podobała (cena o wiele, wiele mniej, o czym wspominałam u siebie na blogu).
    Tak, W-wa odmalowana istnieje, jest jaka jest. I jego osiedle i sklep, w którym nie było go stać na figi o ile się nie mylę;)
    Ja pamiętam pierwszy taki zachwyt nad opisem Warszawy i miejsc, bardzo wielu, które znam w kryminale KOnatkowskiego pod tytułem "Przystanek śmierć".
    beatrix73
    2011/01/04 13:59:08
    Podoba mi się i seria, i to co napisałaś o tej książce - chętnie przeczytam. Niestety równie krytycznie odnoszę się do cen wydawnictwa W.A.B.
    dabarai
    2011/01/04 19:48:55
    Chiara, Beatrix - dzięki za komentarze. Myślę, że gdyby nie to,że nie mieszkam w Polsce i w naszych bibliotekach nie ma jednak olbrzymiego wyboru polskich książek, a zwłaszcza nowości, to wysoka cena książek też by mnie odstraszała. (Na pewno na widok obecnej ceny "Granatowej krwi" na Merlinie zastanowiłabym się dwa razy...) A tak to kupuje w większych ilościach na raz i po prostu staram się nie patrzeć na to ile za to wszystko płacę.. .Szkoda, że tanie ksiązki nie wysyłają ksiązek za granicę, albo trzeba za takie przesyłki słono płacić...

    No proszę, następny głos na Konatowskiego, musze się poważnie zastanowić nad książką.
    Gość: Grzesiek., 46.113.5.22*
    2011/01/05 18:32:19
    Cóż... Dość przekonujące jest Twoje zdanie, ale czy tak w stu procentach, to raczej nie. Jednak z pewnością godne uwagi, choć w tym momencie - nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń