Moja fascynacja historiami rodzinnymi trwa - właśnie skończyłam czytać Każdy dom potrzebuje balkonu,
zbeletryzowaną biografię Riny Frank, która stała się wydawniczym
fenomenem w Izraelu. Przeleciałam przez tę książkę jak burza,
zafascynowana nieznanym mi zakątkiem świata i zaciekawiona opisem na
okładce, który brzmiał następująco:
"Podczas
długich letnich wieczorów siadywało się na balkonie. Tata przynosił
lampę oraz stolik i dla zabicia czasu grało się w rummy, co nie
przeszkadzało rodzicom plotkować z sąsiadami z naprzeciwka. Wychodzenie
na balkon było trochę jak zasiadanie przed telewizorem. Balkon był naszą
prywatną telewizją z programem na żywo oraz aktorami z krwi i kości.
Można powiedzieć, że to u nas, na ulicy Stanton, wymyślono reality
show".
W
ubogiej dzielnicy Hajfy otoczona kochającą rodziną dorasta dziewczynka o
zielonych roześmianych oczach, spojrzeniu których kryje się smutek.
Dziewczynka stanie się piękną młodą kobietą, tak piękną, że poślubi
niezwykle bogatego i przystojnego architekta z Barcelony. Jednak bajka o
Kopciuszku skończy się zbyt szybko.
Każdy dom potrzebuje balkonu to niesłychanie ciepła historia rodzinna, w której humor łączy się ze smutkiem, a szczęście przeplata się ze łzami. To głęboka i wzruszająca opowieść o cudownych latach dzieciństwa, miłości, dojrzewaniu i dokonywaniu wyborów, które rzutują na naszą przyszłość i na to, kim się stajemy.
Każdy dom potrzebuje balkonu to niesłychanie ciepła historia rodzinna, w której humor łączy się ze smutkiem, a szczęście przeplata się ze łzami. To głęboka i wzruszająca opowieść o cudownych latach dzieciństwa, miłości, dojrzewaniu i dokonywaniu wyborów, które rzutują na naszą przyszłość i na to, kim się stajemy.
Powieść
prowadzona jest na dwa głosy – główna bohaterka opowiada o życiu swojej
rodziny w pierwszoosobowej narracji, wracając wspomnieniami do
dzieciństwa spędzonego ze starszą siostrą i rodzicami w jednopokojowym
mieszkaniu z balkonem. Równocześnie poznajemy historię bohaterki jako
młodej kobiety (opowiadaną w trzeciej osobie), która wychodzi za mąż za
przystojnego Hiszpana i przekonuje się, że w życiu nie zawsze wszytko
układa się po naszej myśli.
Zdecydowanie
bardziej podobała mi się część o dorastaniu w Hajfie niż późniejsze,
dorosłe życie Riny. Historie o cotygodniowych kąpielach (zgroza!),
zabawach, relacjach z sąsiadami były pełne ciepła i tęsknoty za
beztroskim dzieciństwem. Bardzo ciepło przedstawiona była zwłaszcza
postać ojca, idealisty i człowieka wielkiego serca. Relacje z matką były
bardziej złożone – Z kolei opowieść o związku z późniejszym mężem
głównej bohaterki i Brakowało mi też czasem jakiegoś punktu odniesienia,
który by połączył obie narracje. Przyznaję, że za pierwszym razem,
kiedy autorka po prostu przeskoczyła do narracji w trzeciej osobie,
trochę się pogubiłam... Dalej było już łatwiej. Zabrakło mi tez w tej
powieści więcej informacji o Izraelu – historia państwa była
przedstawiona w zasadzie poprzez opowieść o jego mieszkańcach, a ja
bardzo chciałam dowiedzieć się więcej o tworzeniu nowego państwa, i jego
tożsamości.
Po
przeczytaniu książki zajrzałam na różne strony internetowe w
poszukiwaniu recenzji i zaskoczyła mnie ilość osób, które były tą
książką rozczarowane. Przyznaję, nie była to wciągająca i trzymająca w
napięciu lektura, ale czytało mi się ją z przyjemnością i będę ją
polecać moim znajomym.
Tyle
na dziś, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę miała
więcej czasu na pisanie recenzji przeczytanych książek. Zaczynam
dwutygodniowy urlop, który mam zamiar spędzić głównie na czytaniu
książek i tak zwanym byczeniu się na łonie rodziny!
Do usłyszenia wkrótce. :)
Gość: Nata, 131-133.nitka.net.pl
OdpowiedzUsuń2011/07/25 19:19:31
Stoję w obliczu przeczytania ww. księgi i szukam argumentów by się za nią zabrać. Recenzja mnie podbudowała.
Zaufam Ci - jak nieraz - jeśli dobrze domyślam się autorki bloga:)
Pozdrawiam ciepło.
dabarai
2011/07/25 19:44:48
O! A co ja ci jeszcze polecałam...?