niedziela, 9 grudnia 2012

Prywatny detektyw w świecie magii (Jim Butcher - "Storm Front")

O powieściach Jima Butchera słyszałam już dawno temu – koleżanka z pracy polecała mi serię The Dresden Files (Akta Dresdena) Jima Butchera jako świetny kryminał z elementami magii. Przyznaję jednak, że dopiero ostatnio nabrałam ochoty na przeczytanie tych książek – mówiąc ściślej – od kiedy przeczytałam wszystkie trzy części cyklu Bena Aaronovitcha „Rivers of London”. W poszukiwaniu podobnych w stylu powieści wyciągnęłam z czeluści kindla „Discovery of Witches” Debory Harkness, zaczęłam czytać... ale to nie było to samo. Sfrustrowana, odłożyłam powieść o wiedźmach w Oxfordzie na potem (zwłaszcza, że zniechęciło mnie porównanie do „Zmierzchu”) i zaczęłam poszukiwania od początku.

Wtedy właśnie przypomniałam sobie o książkach Jima Butchera. Znów okazało się, jak przydatny jest czytnik w przypadku podobnych zachcianek – po krótkich poszukiwaniach już po chwili mogłam zacząć czytać „Storm Front” („Akta Dresdena. Front Burzowy”).
Głównym bohaterem i narratorem „Storm Front” Butchera jest prywatny detektyw, Harry Dresden, który we współczesnym Chicago pomaga policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, które przekraczają możliwości zwykłych śmiertelników. Dresden jest bowiem magiem, jedynym w mieście, który się do swojej profesji przyznaje, jedynym, który pomaga policji w utrzymywaniu porządku. Bycie prywatnym detektywem – magiem nie zawsze się opłaca, Dresden co rusz boryka się z trudnościami finansowymi, bo mało osób decyduje się na wynajęcie jego usług. Dlatego dzień, kiedy potencjalna klientka umawia się na spotkanie, zapowiada się pomyślnie. Niestety, tego samego dnia policja wzywa go jako konsultanta w sprawie podwójnego morderstwa i uwierzcie mi, zwłoki nie wyglądają ciekawie – ich serca zostały dosłownie wydarte z ich piersi. Harry ma nie lada orzech do zgryzienia, nie tylko musi odnaleźć mordercę, ale jeszcze przekonać Radę, że on sam jest niewinny.

Nie sposób ustrzec się od porównań z książkami Bena Aaronovitcha. W obu cyklach głównym bohaterem jest stróż prawa – we „Froncie burzowym” prywatny detektyw, w „Rzekach Londynu” - policjant. Obaj są magami – co prawda Peter Grant dopiero się uczy fachu, a Dresden ma za sobą lata szkolenia, ale obaj używają swojego daru by bronić niewinnych ludzi. Obaj bohaterowie są też narratorami powieści – do tego ich głosy są bardzo charakterystyczne, pełne sarkazmu i ironicznego poczucia humoru. Jednak w porównaniu z Peterem Grantem, którego można określić jako pewnego siebie i nieco zarozumiałego, Harry Dresden (właściwie Harry Blackstone Copperfield Dresden) jest bardziej doświadczony, bardziej cyniczny, bardziej mroczny i skomplikowany. Jego życie bynajmniej nie jest usłane różami, a fragmenty jego przeszłości, o których się dowiadujemy, są dość dramatyczne i wciąż mają wpływ na jego współczesne losy.

Front burzowy” to powieść utrzymana w tradycji czarnego kryminału amerykańskiego, w którym samotny detektyw rozwiązuje zagadkę. Tyle tylko, że przeciwnicy, z którymi Dresden musi się zmierzyć to między innymi wampiry, czarni magowie i demony. Podobnie jak u Aaronovitcha, w powieści Butchera magia jest częścią realnego świata, chociaż nie wszyscy są jej świadomi. W porównaniu z Rivers of London humor w Aktach Dresdena jest bardziej mroczny, a powieść bardziej pełna przemocy i trupów. Być może ma to związek z różnicami pomiędzy amerykańskimi a brytyjskimi kryminałami ogólnie? Mimo iż wątek kryminalny nie był dla mnie tak interesujący jak ten fantastyczny, to zagadka zabójstwa była dość interesująco rozwiązana, a poszczególne wątki powiązane ze sobą w zgrabny, choć momentami przewidywalny sposób. W każdym razie, muszę przyznać, że chociaż „Front burzowy” czytało mi się dobrze, powieść mnie wciągnęła i spodobał i się główny bohater, to jednak książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak „Rivers of London”. Być może dlatego, że książkę Aaranovitcha, która przecież oparta jest na bardzo podobnym koncepcie, przeczytałam jako pierwszą, ale przede wszytskim dlatego, że Londyn po prostu znam, a w Chicago nigdy nie byłam. Czytanie o znajomych miejscach było znacznie przyjemniejsze.

Mimo wszystko polecam powieść Jima Butchera wszystkim, którzy lubią kryminały z poczuciem humoru, interesującymi bohaterami, którym czytelnik będzie kibicował. Wydaje mi się, że w przyszłych tomach serii świat Dresdena może się stać jeszcze bardziej intrygujący i pełen niespodzianek, bo czuję, że autor dopiero się rozkręcał i pokazał tylko nieliczne aspekty magii. Tak więc wydaje mi się, że do Akt Dresdena jeszcze w przyszłości powrócę, a póki co, zapraszam do ich przeczytania wszystkich miłośników magii i kryminalnych zagadek.

2 komentarze:

  1. Polecam jeszcze utrzymany w podobnych klimatach cykl o Feliksie Castorze. :)

    http://www.biblionetka.pl/bookSerie.aspx?id=8264

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci, rozejrzę się... Szukam też kogoś, kto czytał książki Benedicta Jacka i Jona Rosenberga... Też w podobnych klimatach... podobno.

      Usuń