Śpieszę
donieść, że na razie nie czytam. Na razie oglądam londyński maraton w
telewizji, podziwiając zwłaszcza zwykłych ludzi, którzy biorą udział w
maratonie, bardzo często w kostiumach, zbierając pieniądze na różne cele
charytatywne. W tym roku maraton biegnie też Jamie Byng, założyciel
jutrzejszej imprezy World Book Night. Wyścig obejmuje dystans 26 mil, a
co każdą milę woluntariusz będzie rozdawał jeden z dwudziestu pięciu
tytułów, które zostały wybrane na jutrzejszą akcję, plus jeden tytuł
wybrany przez samego Bynga - „Things Fall Apart”
Chinuy Achebe. Jutro sama będę rozdawać książki, więc może w telewizji
uda mi się podpatrzeć jakieś ciekawe techniki... A wy, jak planujecie
uczcić jutrzejszy Dzień Książki?
Kiedy
już się na maraton wystarczająco napatrzę planuję przeczytać książkę
Anny Quindlen, „W stronę prawdy”, powieść obyczajową amerykańskiej
autorki o rodzinie i trudnych wyzwaniach. Mam nadzieję, że uda mi się
też napisać coś o książce Sarah Winman, „When God Was a Rabbit” („Gdy
Bóg był królikiem”), chociaż właściwie powinnam dziś sprzątać... Po
deszczowym tygodniu słońce nareszcie nieśmiało wygląda zza chmur więc
nasz ogródek wabi mnie coraz bardziej. Dziś jeszcze chyba za zimno, żeby
sobie posiedzieć i poczytać książkę na trawie, ale już wkrótce..
Pozdrawiam coraz cieplej.
PS. Przypominam, że już jutro wieczorem losowanie!
mdl2
OdpowiedzUsuń2012/04/22 19:51:29
Ja też dzisiaj nie czytam, za to posiałam nasturcje pnące w takim miejscu gdzie nigdy nic nie rośnie, ale nasturcja silne bydlę, może wyrośnie. U nas nareszcie wiosna, po wczorajszej burzy ciepło i słonecznie. I jakoś w weekendy w ogóle nie mam nastroju na czytanie, nadrabiam wszystko inne czego nie zdążę w tygodniu...