wtorek, 19 października 2010

Kobiety z Czerwonych Bagien - Grażyna Jeromin-Gałuszka


Kobiety z Czerwonych Bagien to była przedziwnie wciągająca lektura. Zaczęłam książkę entuzjastycznie, jak zwykle przerywając inną lekturę, bo powieść tak jakoś sama weszła mi pod rękę i ani się obejrzałam, już przeczytałam spory kawałek. Historia Julianny, Rozy i Amelii to wspaniała opowieść snuta leniwie i bez pośpiechu, a jednocześnie wciągająca czytelnika niespodziewanie, znienacka i bez pardonu. Historia opowiedziana przez Grażynę Jeromin-Gałuszkę to opowieść o więzach między pokoleniami kobiet mieszkających w Czerwonych Bagnach. To bardzo kobieca powieść, bo to właśnie kobiety – dziewczyny, siostry, córki, matki są bohaterkami, a także mieszkankami małego domku. Mężczyźni zatrzymują się w Czerwonych Bagnach na krótko, przypadkiem, za to ich obecność za każdym razem oznacza zmianę. I prawie zawsze mężczyźni oznaczają kłopoty. Złamane serca to stan dla tych kobiet codzienność, kiedy kochają – to bez opamiętania, kiedy nienawidzą – to na zawsze.

Kobiety... mnie zauroczyły, więc nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego przerwałam lekturę tej książki w połowie. Wiem tylko, że w pewnym momencie miałam już dość przygód przedostatniego pokolenia kobiet z Czerwonych Bagien – Grażyny i Joanny. A także mężczyzny, który się zjawił w ich domu i po prostu zaczął mnie denerwować swoim zachowaniem... Przerwałam lekturę na dwa tygodnie i chyba mi ta przerwa dobrze zrobiła, bo do lektury wróciłam ze wznowionym zapałem i skończyłam ją czytać bardzo szybko. Może miałam dość tego typu książek, przeczytałam ich za dużo na raz? Sama nie wiem, czemu przypisać tę zmianę. Bo nagle powróciła radość czytania powieści, w której tyle jest miłości i uczucia – wyrażonych w różny sposób i nie zawsze na pierwszy rzut oka oczywistych, ale zawsze obecnych.

Kobiety z Czerwonych Bagien polecam wszystkim zauroczonym rodzinnymi sagami i tym, którzy szukają relaksującej powieści na jesienne wieczory. Powieści, którą odłożą z westchnieniem pełnym satysfakcji i która będą potem mile wspominać.

1 komentarz:


  1. anhelli-anhelli
    2010/10/20 14:24:31
    Mam ją od wakacji, czeka na przeczytanie ;) Myślę, że się nie zawiodę, aczkolwiek nie poszukuję w niej wartości rodzinnych :)

    Pozdrawiam serdecznie :)
    maioofka
    2010/10/20 14:57:57
    Nie ma rady - też ją chcę! :)


    Czasem książka wymaga oddechu - zdarza się i mi odłożyć powieść, by po pewnym czasie znów czytać ją z entuzjazmem. Plus tego taki, że książki czytane dłużej, lepiej zapamiętuję :)
    dabarai
    2010/10/21 14:52:02
    Maioofka - prawda? Sa ksiazki, ktore po prostu musialam odlozyc w polowie i dopiero potem do nich wrocic - np. The Time-Traveller's Wife (Zone podroznika w czasie) - i taka przerwa mi dobrze zrobila.

    Anhelli/Barbaro, niektore ksiazki sa jak wino, musza dojrzec i nabrac smaku... :)

    OdpowiedzUsuń