Kobiety z Czerwonych Bagien to 
była przedziwnie wciągająca lektura. Zaczęłam książkę entuzjastycznie, 
jak zwykle przerywając inną lekturę, bo powieść tak jakoś sama weszła mi
 pod rękę i ani się obejrzałam, już przeczytałam spory kawałek. Historia
 Julianny, Rozy i Amelii to wspaniała opowieść snuta leniwie i bez 
pośpiechu, a jednocześnie wciągająca czytelnika niespodziewanie, 
znienacka i bez pardonu. Historia opowiedziana przez Grażynę 
Jeromin-Gałuszkę to opowieść o więzach między pokoleniami kobiet 
mieszkających w Czerwonych Bagnach. To bardzo kobieca powieść, bo to 
właśnie kobiety – dziewczyny, siostry, córki, matki są bohaterkami, a 
także mieszkankami małego domku. Mężczyźni zatrzymują się w Czerwonych 
Bagnach na krótko, przypadkiem, za to ich obecność za każdym razem 
oznacza zmianę. I prawie zawsze mężczyźni oznaczają kłopoty. Złamane 
serca to stan dla tych kobiet codzienność, kiedy kochają – to  bez 
opamiętania, kiedy nienawidzą – to na zawsze.
Kobiety... mnie zauroczyły, więc
 nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego przerwałam lekturę tej książki
 w połowie. Wiem tylko, że w pewnym momencie miałam już dość przygód 
przedostatniego pokolenia kobiet z Czerwonych Bagien – Grażyny i Joanny.
 A także mężczyzny, który się zjawił w ich domu i po prostu zaczął mnie 
denerwować swoim zachowaniem... Przerwałam lekturę na dwa tygodnie i 
chyba mi ta przerwa dobrze zrobiła, bo do lektury wróciłam ze wznowionym
 zapałem i skończyłam ją czytać bardzo szybko. Może miałam dość tego 
typu książek, przeczytałam ich za dużo na raz? Sama nie wiem, czemu 
przypisać tę zmianę. Bo nagle powróciła radość czytania powieści, w 
której tyle jest miłości i uczucia – wyrażonych w różny sposób i nie 
zawsze na pierwszy rzut oka oczywistych, ale zawsze obecnych.
Kobiety z Czerwonych Bagien 
polecam wszystkim zauroczonym rodzinnymi sagami i tym, którzy szukają 
relaksującej powieści na jesienne wieczory. Powieści, którą odłożą z 
westchnieniem pełnym satysfakcji i która będą potem mile wspominać.
 
OdpowiedzUsuńanhelli-anhelli
2010/10/20 14:24:31
Mam ją od wakacji, czeka na przeczytanie ;) Myślę, że się nie zawiodę, aczkolwiek nie poszukuję w niej wartości rodzinnych :)
Pozdrawiam serdecznie :)
maioofka
2010/10/20 14:57:57
Nie ma rady - też ją chcę! :)
Czasem książka wymaga oddechu - zdarza się i mi odłożyć powieść, by po pewnym czasie znów czytać ją z entuzjazmem. Plus tego taki, że książki czytane dłużej, lepiej zapamiętuję :)
dabarai
2010/10/21 14:52:02
Maioofka - prawda? Sa ksiazki, ktore po prostu musialam odlozyc w polowie i dopiero potem do nich wrocic - np. The Time-Traveller's Wife (Zone podroznika w czasie) - i taka przerwa mi dobrze zrobila.
Anhelli/Barbaro, niektore ksiazki sa jak wino, musza dojrzec i nabrac smaku... :)