Są książki, które
się zna i lubi, są i takie, które nic nam nie mówią, są
wreszcie i takie, które Znać Wypada. Do nich należą między innymi „Brick Lane”
Ali, „Wysepka” Levy, „Musimy porozmawiać o Kevinie” Shriver
czy „Notatki o skandalu” Heller – książki, które swego czasu
odniosły literacki i komercyjny sukces, o których było głośno,
których autorzy zdobywali literackie nagrody i definiowali nowe
style i trendy literackie. Wiele z tych książek zostało wydanych
jeszcze przed moim przyjazdem do Londynu, a pomimo to wciąż o nich
było głośno – widziałam je w sklepach, pytano o nie w
bibliotekach, mimo że często od ich wydania minęło już kilka
lat, pojawiały się w różnych zestawieniach, rankingach, listach
grup czytelniczych i tak dalej. Szybko stworzyłam sobie własną
mini-listę tytułów, które chciałam poznać. Niektóre
przeczytałam dość szybko, z innymi nie było mi po drodze, ale
zawsze obiecywałam sobie, że kiedyś je przeczytam – biedactwa,
niektóre czekają na półce do tej pory, a inne wreszcie się
doczekały na swoją kolej. Do tych szczęśliwców należy między
innymi debiutancka powieść Zadie Smith, za którą otrzymała ona w
2000 roku nagrodę Whitbread (obecnie Costa) i trzy inne nagrody –
„White Teeth”, czyli „Białe zęby”.
Zaryzykuję
stwierdzenie, że gdybym książkę przeczytała zaraz po jej
wydaniu, to odebrałabym ja zupełnie inaczej. Być może mniej bym w
niej odkryła, mniej by mi się spodobała, co innego bym z niej
wyniosła. „Białe zęby” to powieść o emigracji, o próbach
integracji i jednoczesnego zachowania własnej odrębności, to
historia, którą najlepiej zrozumie ktoś, kto ma za sobą bagaż
podobnych doświadczeń. Kiedy więc zaczęłam czytać „Białe
zęby”, miałam wrażenie, że dzielę z bohaterami część ich
przeżyć, że patrzę na Londyn podobnie jak oni. Przeczytałam więc
powieść Zadie Smith z przyjemnością, zanurzając się w
wielonarodowościowym, wielopokoleniowym, multikulturowym
Londynie-tyglu, przemierzając wraz z bohaterami znajome kąty,
przysłuchując się ich rozmowom i od czasu do czasu kiwając ze
zrozumieniem głową.
W skrócie, by nie psuć
przyjemności lektury tym, którzy wciąż mają „Białe zęby”
przed sobą, wspomnę tylko, że książka Zadie Smith to wielopokoleniowa opowieść o
bardzo różnych rodzinach, których losy splatają się ze sobą za
sprawą przypadku, historii i pewnej myszy. A wszystko zaczyna się
od nieudanej próby samobójstwa – zamiast pożegnać się z
dotychczasowym życiem, Archibald Jones zaczyna jego nowy rozdział.
Zadie Smith najpierw zabiera czytelnika w podróż przez życie
Archiego i jego przyjaciela Samada Iqbala, sięgając korzeniami do
początków ich znajomości, do II wojny światowej, a potem jej
historia zatacza jeszcze szerszy krąg, zahaczając po drodze o
Jamajkę i Bengal, pojawiają się nowi bohaterowie, nowe pokolenie, nowe relacje między postaciami. Świat bohaterów „Białych zębów” to świat
wielokulturowy, wielonarodowościowy, świat w którym zderzają się
pokolenia, kultury, religie i przekonania. Mnogość charakterów i
wątków podejmowanych przez autorkę oznacza, że chociaż czasem
możemy odnieść wrażenie przesytu, to z drugiej strony różni
czytelnicy odnajdą w tej książce coś dla siebie.
Przyznaję, że „Białe
zęby” czytało mi się czasem z trudnością – powieść
miejscami (szczególnie tak bliżej początku) wydała mi się nieco
przegadana i trochę przyciężkawa (zwłaszcza gdy autorka pisała o
genetyce). W dodatku wyjątkowo ciężki tydzień w pracy nie
sprzyjał lekturze. Natomiast po jakimś czasie przywykłam do specyficznego stylu Zadie Smith, polubiłam jej cięty humor
i wczytałam się w książkę tak, że sama nie wiem, kiedy zaczęłam
połykać ją coraz szybciej, od czasu do czasu uśmiechając się
szeroko, gdy natrafiłam na jakieś wyjątkowo interesujące zdanie
(„Past tense, future perfect”- fantastyczna gra słów!), albo
kiwając głową, kiedy autorka pisała o czymś, co znam, czego sama
doświadczyłam (spotkania z ulicznymi charakterami, angielskie puby, w których spotykają się tylko „miejscowi”). W dodatku
bardzo spodobał mi się język, jakim posługują się poszczególne
postacie – fantastycznie napisane dialogi, gdzie autorka świetnie
posługuje się różnymi dialektami – podczas czytania po prostu słyszałam bohaterów, tak, jakby mówili wprost do mnie!
Myślę, że chociaż
powieść do autobiograficznych nie należy, to autorka przy jej
tworzeniu na pewno czerpała pełnymi garściami z własnych
doświadczeń – jej matka podobnie jak Clara, jedna z bohaterek
książki, pochodzi z Jamajki i wyszła za mąż za znacznie
starszego od siebie białego Anglika. Smith dorastała w
północno-zachodniej dzielnicy Londynu, gdzie toczy się akcja jej
powieści. Myślę, że to doświadczenie dodało prawdziwości jej książce, uczyniło ją bardziej autentyczną. A może najlepsze powieści o Londynie piszą po prostu Londyńczycy?
Przede mną kolejna powieść Zadie Smith - niedawno wydana „NW”, kolejna powieść o dorastaniu w jednej z londyńskich dzielnic. Po przeczytaniu (kiedyś, dawno temu) „On Beauty”, czyli
„O pięknie”, myślałam, że proza Smith nie jest dla mnie. Natomiast po lekturze „Białych zębów” zdecydowanie nabrałam ochoty na więcej. Cieszy mnie też, że wreszcie udało mi się przeczytać kolejną z „głośnych” powieści, w dodatku trzecia z mojej Subiektywnej Dwudziestki. Tym z was, którzy jeszcze twórczości Zadie Smith nie znają, polecam „Białe zęby” jako książkę, od której warto tę znajomość zacząć.
Nie wiedziałam, że "Wysepka" jest w jakimś stopniu książką kultową. Przeczytałam ją, bo zaciekawiła mnie okładka i chociaż bardzo mi się podobała to wydawało mi się, że nikt jej chyba nie docenia. Jakże się myliłam!
OdpowiedzUsuńNa Zadie Smith miałam chrapkę już od dawna. Nawet jakiś czas trzymałam na swej półce "O pięknie", lecz to był zły czas na tę powieść. A może powinnam zacząć właśnie od "Białych zębów"?
Nie tyle kultową, co dobrze znaną, zdobywczynią 3 znanych nagród literackich... Także za sprawą mini-serialu. Wydaje mi się, że na Wyspie jest doceniana. Podobnie jak Białe zęby. I to od Białych zębów radziłabym zacząć. W porównaniu z tą książką O pięknie była nudna...
OdpowiedzUsuńCzyli dobrze wybrałem. Kupiłem dziś "Białe Zęby", troszkę pod wpływem chwili, ale teraz przeglądam blogowe opinie, które coraz mocniej utwierdzają mnie przekonaniu, że było warto :)
OdpowiedzUsuńZabieg wybielania zębów? Tylko w http://www.centrum-stomatologii.pl!
OdpowiedzUsuń