poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozmowy o książkach

Young Girl Reading - Jean-Honoré Fragonard
Jakiś czas temu, wraz z Młodą Pisarką i Padmą przeczytałyśmy w tym samym jedną książkę - „Światło między oceanami” debiutancką powieść M.L. Stedman, nominowaną do Women's Prize for Fiction. Takie równoczesne czytanie tej samej powieści to coś, co zdarzyło mi się chyba po raz pierwszy. Przyznam, że dzielenie się na bieżąco emocjami wywołanymi przez tę lekturę było czymś fascynującym. Ta spontaniczna decyzja sprawiła, że zaczęłam rozmyślać o tym, w jaki sposób dzielimy się swoimi czytelniczymi fascynacjami.

Mówi się, że czytanie to czynność intymna, dokonywana w odosobnieniu. Chociaż często czytamy dzieciom, głośne czytanie zanikło już właściwie wśród dorosłych, jako czynność towarzyska. Czytamy sami dla siebie, nawet jeśli znajdujemy się w tłumie, świadomie odgradzając się od innych ludzi. Zamykamy się w swoich bibliotekach, czekamy na to, gdy domownicy pójdą spać i wtedy, w samotności, oddajemy się czytelniczej rozpuście. Lecz kiedy czynność czytania zostaje zakończona, zanim weźmiemy się za kolejną książkę, często do głosu dochodzi nasza druga natura - odzywa się w nas potrzeba rozmowy o tym, co nas fascynuje. 

Czasem wystarcza nam tylko polecenie dobrej książki naszym znajomym, spisanie naszych wrażeń na blogu, krótka rozmowa z przyjaciółką. Co jednak można zrobić, gdy książka wywołuje w nas takie emocje, że trudno nam się powstrzymać przed opowiadaniem o niej wszystkim wokół? Kiedy blog nie wystarcza do uzewnętrzniania swoich emocji, kiedy komentarze to stanowczo za mało, by o książce dyskutować, kiedy brakuje nam czegoś więcej - ożywionej rozmowy, dzielenia się przemyśleniami,  omawiania książki w szczegółach, dialogu z innymi współuczestnikami czytelniczego doświadczenia?

Dla tych, którzy o książkach lubią po prostu rozmawiać, powstały Dyskusyjne Kluby Książki, kluby czytelnicze, w których zagorzali czytelnicy mają szansę, by raz w miesiącu spotkać się (chociażby wirtualnie) z podobnie myślącymi ludźmi i wspólnie omawiać przeczytane lektury. Kluby te są naszą szansą na poznawanie nowych tytułów, autorów, po których sami nie sięgnęlibyśmy za nic w świecie, szansą na rozszerzanie swoich czytelniczych horyzontów. Dla innych czytelników podobnym (choć być może niepełnym) doświadczeniem będą blogowe wyzwania czytelnicze, które pozwalają nam usystematyzować czytanie, poznawać nowe czytelnicze ścieżki.

Cóż jednak ma zrobić czytelnik, który jak ja odczuwa zdecydowany sprzeciw, gdy lektura zostaje mu narzucona? Jak może się wtedy dzielić z innymi książkożercami swoimi doświadczeniami po przeczytaniu wybitnie fascynującej powieści, w jaki sposób rozmawiać o dobrych książkach? Co zrobić, gdy nikt naszej książki nie czytał? W jaki sposób intymne, samodzielne czytanie może stać się ponownie doświadczeniem wspólnym, czynnością towarzyską? Czy w ogóle jest to możliwe?

Chciałabym was zaprosić do wspólnej rozmowy o książkach. Jakie są wasze sposoby na dzielenie się z innymi swoją pasją? Z kim najchętniej o książkach rozmawiacie? O czym najchętniej byście porozmawiali? Jeśli brakuje wam dyskusji o przeczytanych tytułach, jeśli macie własne przemyślenia na temat czytania i dyskutowania - podzielcie się nimi w komentarzach. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie przyłączyć się do tej rozmowy. Być może zaprosicie do niej też swoich znajomych, którzy nie mają blogów, lub ich nie czytają?Serdecznie zapraszam. 

33 komentarze:

  1. Cóż, przyznam, że przyzwyczaiłem się do wymieniania opinii na Goodreads. Czasem ktoś mi podsunie lekturę (lub ja coś polecę) i wtedy możemy o niej porozmawiać. Brakuje mi rozmawiania o książkach, jeśli mam być szczery. Rekompensuję sobie to pisaniem i czytaniem recenzji oraz komentowaniem. Z drugiej strony jestem trochę samotnikiem, dlatego nie przeszkadza mi przesadnie brak rozmów. Rozmawiam za to często z siostrą o serialach i filmach, które oglądamy wspólnie. Bardzo chętnie jednak spotkałbym się z kimś na czytelniczej kawie, chętnie w większym gronie. Najlepiej w ciepłym klimacie jak z książek Fannie Flagg. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię o książkach opowiadać, a potem pożyczać, żeby inni też mogli poczytać i porównać ich opinie z moją. Marzy mi się rozmowa o książkach przy kawie z wyciąganiem książek z torby i pytaniami: "A to czytałaś"? Pisanie jest fajne, ale czasem mam wrażenie, że powinnam pisać tylko o książkach znanych, żeby móc z kimś pogadać.

      Usuń
  2. Baaaardzo brakuje mi rozmow o lekturach! Rekompensuje to sobie tym, ze wedruje od bloga do bloga i udzielam sie w komentarzach, by miec choc namiastke rozmowy. Miesiac temu zapisalem sie do klubu dyskusyjnego, na ten uroczysty wieczor wzialem sobie nawet dzien urlopu i niestety nie dotarlem. Tez nie lubie "narzuconych" ksiazek, ale chec rozmowy o lekturach zwycieza. Nawet w pracy znalazlem sobie pare osob z ktorymi rozmawiamy o tym co nas zafascynowalo, ale miejsce pracy to nie zaciszna kawiarnia, gdzie w kregu innych wielbicieli ksiazek calymi godzinami mozna byloby siedziec i rozmawiac. Rozmarzylem sie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaką książkę miałeś przeczytać? masz zamiar kontynuować ? Bo ja mam wrażenie, że jeśli to będzie coś zbyt "trudnego", albo nie w moim guście, to nastawie się na nie. I już.

      Kiedyś pracowałam w bibliotece, w której mało osób czytało, a jeśli już to zupełnie inne książki niż ja - tak wiem, dziwne, nawet niepokojące. To były smutne lata.

      Usuń
    2. Ksiazka fascynujaca jak dla mnie. To "Man's search for meaning" Victora Frankla. Bardzo mi sie spodobala! Mam zamiar kontynuowac, w czerwcu planuje sie pojawic:) Poza tym bardzo lubie doradztwo ksiazkowe, stad moje buszowanie po blogach. Dobrze wiedziec co inni czytaja a przede wszystkim lubia czytac.

      Usuń
    3. No i widzisz, wyguglałam i od razu jestem nastawiona na nie. Bo tematyka, bo non-fic, bo nie w moim guście. Ciekawe, co by było, gdybym książkę przeczytała, czy w jakiś sposób moje nastawienie wpłynęłoby na mój odbiór? Myślę, że trzeba sobie znaleźć (jak wspomniała Kasia) grupę czytelników o podobnych gustach, inaczej się można zrazić, myślę... To może powiedz teraz, co czytasz na kolejne spotkanie. zobaczę, czy to grupa dla mnie :)

      A co ze spotkaniem majowym?

      Usuń
    4. Podczas majowego bede w PL a na czerwiec wybrali "Pure" A. Miller'a. Moze byc ciekawie:) Staram sie czytac wszystko, choc z naciskiem na fiction. Non-fiction sobie dawkuje od czasu do czasu:) Cudnie jest trafic w podobne gusta, ale jesli nie ma takowych w poblizu, co wtedy robic?

      Usuń
    5. No, to już brzmi lepiej. Głównie dlatego, że to jednak fiction. A jak się nie ma co się lubi, to sie podobno lubi, co się ma. :) Miłego pobytu w Polsce! Lista książek do przywiezienia przygotowana?

      Usuń
    6. DZiekuje:) Lista dluga i wciaz sie tworzy:) mam nadzieje, ze choc jeden caly dzien bede mial do dyspozycji, by poszperac w ksiegarniach, choc niestety do bagazy podrecznych duzo nie wpakuje.

      Usuń
    7. Większy bagaż!! I zazdroszczę szybkiej wizyty...

      Usuń
  3. Właśnie dlatego od niedawna śledzę blogi, bo nie mam z kim porozmawiac o książkach. Mam zaledwie 2-3 koleżanki, ktore czytają "regularnie", wiec wymieniami się linkami, ale nie prowadzimy żadnych poważniejszych rozmów. Zauważyłam, że mało osób czyta, mało ma ulubionych autorów do których zawsze sięga. Większosc czyta od przypadku do przypadku, żeby zabic czas w autobusie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli chodzi o ulubionych autorów, to ja też nie mam - a właściwie to mam zbyt wielu i nie mogę wybrać. Pamiętam jak ponad trzy lata temu odkryłam blogi właśnie wtedy, kiedy zaczęło mi brakować polskich książek. Jejku, ale to było niesamowite przeżycie, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje! czytam blogi często. Natomiast nie zawsze się odzywam, bo dochodzę do wniosku, że nie mam często co powiedzieć, nawet jeśli książkę znam. I to jest trochę smutne.

      Usuń
  4. Dodam jeszcze, że tak jak pietia nie lubię narzuconych książek. Ba, mam kłopoty, żeby samemu sobie narzucić. ;) Wolę więc luźne rozmowy czytelnicze. :)
    Okazało się też ostatnio, że pytanie o ulubionego autora jest za trudne w przypadku osób młodych (tak do 25 roku życia), bynajmniej nie dlatego, że tych autorów jest tak dużo. Smutne, ludzie naprawdę nie czytają, a jest w czym wybierać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba ta sama ankieta, w której pytali co znaczy skrót MSZ - ktos odpowiedział, że Ministerstwo Służby Zdrowia. ;) Radykalizuję się, mam problem z ludźmi, którzy nie czytają i nie chodzą do wyborów. Nie chodzi mi o to, że musza miec konkretne poglądy polityczne, ale o fakt, że nie wykazują chęci, zaangażowania, żeby oddac chociaż pusty głos, a też cos w ten sposób zakomunikowac. Tak samo irytują mnie komentarze: kiedy znajdujesz czas żeby czytac? - wtedy, gdy ktoś inny marnuje 40 minut na przeskakiwanie z kanału na kanał.

      Usuń
    2. jeśli chodzi o ulubionych autorów, to ja naprawdę myślę, że jest wiele młodych osób, które na to pytanie odpowiedzą pozytywne. Natomiast też nie rozumiem pytania, kiedy znajduję czas na czytanie. Nawet przeskakując po kanałach czas na czytanie znaleźć można!

      Usuń
  5. Ja także mam problem z czytaniem książek "narzuconych" i w dodatku na czas, ale z drugiej strony udział w klubie dyskusyjnym skłania mnie do głębszych refleksji, bardziej uważnego czytania, uporządkowania wrażeń, co bardzo sobie cenię. Opinie osób biorących udział w rozmowie pozwalają spojrzeć inaczej na daną książkę, dostrzec w niej coś, co podczas czytania umknęło - i dzięki temu lepiej ją zrozumieć. Nie zmuszam się do czytania książki, która mi nie odpowiada; ale zdarzało mi się też, że zaczynałam coś bez przekonania, a potem byłam zachwycona. Masz rację, że tak jest - gdyby nie klub, często nie przyszłoby człowiekowi do głowy, że mógłby akurat to przeczytać ;-).
    Najchętniej rozmawiam o książkach z przyjaciółmi :-). Dużą przyjemność sprawia mi też rozmowa z osobami o podobnych gustach literackich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspomniałam wyżej, jeśli mam przeczytać coś "nie dla mnie" to się nastawiam często negatywnie. Albo po prostu natychmiast znajduje dwadzieścia innych książek, na które mam ochotę o wiele bardziej. To właśnie czasem jest moja zguba - mam jakiś plan, chcę czytać książki, o których słyszałam dużo dobrego, wiem, że mi się spodobają i co? Natychmiast pojawia się jakaś inna lektura, na którą mam ochotę o wiele bardziej i plan po prostu idzie się gwizdać. Myślę, że nawet gdyby to był Mój Klub, gdzi eja tylko wybieram książki, sama bym się wyłamała.

      Usuń
    2. A rozmowa z osoba o podobnych gustach literackich to sama przyjemność, bo się doskonale dogadać można, wciąż znajduje się nowe książki, które można polecać... A jednak, czasem fajnie porozmawiać z kimś, kto czyta zupełnie coś innego. Ale tylko pod warunkiem, że ta osoba nie będzie nas krytykowała (a my jej), a wręcz przeciwnie, będzie nas bardzo sugestywnie zachęcać do lektury...

      Usuń
  6. Dlatego czytam blogi, bo mi brakuje takich rozmów. Jestem w klubie czytelniczym w swoim miasteczku (book club) i wprawdzie wkurza mnie narzucanie tytułów, ale jak na razie mało który był nieudany, więc się przyzwyczajam. Te kluby też powinny być złożone z ludzi, którzy mają podobne oczekiwania, bo jedni lubią kryminały (a tam nie ma co dyskutować, hehe), inni romanse (może i jest o czym w tym wypadku, ale komu by się chciało?), a jeszcze inni z wyższej półki. Nam się udaje jakoś zgrać, ale o literaturze spoza kręgu anglosaskiego nie ma co marzyć.
    Najlpesze rozmowy o książkach to mam w bibliotece, przychodzą czytelnicy o sobie dyskutujemy o różnościach okołoksiążkowych. Tylko, że tam to ja z założenia mam być autorytetem, a ja bym też chciała czerpać z wiedzy innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako czytelnik powiem Ci, że ja też bardzo lubię rozmowy w bibliotece. Dlatego od wielkich, zautomatyzowanych molochów wolę małe filie, gdzie bibliotekarki mają czas. Zresztą ja też czasem coś polecam bibliotekarkom i nawet podpowiadam czasem, co warto kupić. ;)
      Na jednym z blogów (nazwy nie wymienię), BTW blog bardzo dobry, jest klub czytelniczy. Przejrzałem sobie raz pytania do książki i aż mi się zimno zrobiło. Powiało atmosferą lekcji polskiego. Ten typ dyskusji (z pytaniami jak na maturze) potrafi, jak dla mnie, zabić całą przyjemność z czytania...

      Usuń
    2. Kasiu, powiem ci, że czasem mnie to pochlebia, że ktoś uważa mnie za autorytet, że liczy się z moim zdaniem. Uwielbiałam polecać książki - teraz niestety mam na to coraz mniej czasu! - zawsze udawało mi się namówić ludzi na kilka dodatkowych... Natomiast ostatnio wkurzyła mnie pewna pani, która wprost domagała się ode mnie opinii o wybranych przez nią książkach, w stylu: "A to jest dobre? A to? To tę polecasz, tak?" - miałam wrażenie, że jestem przesłuchiwana i że jeśli udzielę niewłaściwej odpowiedzi, pani na mnie naskarży!!! :D Natomiast miałam kiedyś czytelnika, który przychodził często i polecaliśmy sobie na wzajem kryminały. Uwielbiałam go. A jakie rozmowy toczyliśmy o książkach! A potem zmieniłam bibliotekę. :(

      Usuń
    3. Tanieczytanie - jeśli chodzi o blog wspomniany przez ciebie, to się z tobą nie zgodzę, bo myślę, że po pierwsze, od czegoś trzeba zacząć, jakieś pytania zadać, a po drugie, zawsze można zadać swoje. A wydaje mi się, że pytania prowadzące do jakiejś dyskusji bardzo trudno jest wymyślić.
      Natomiast lubię, kiedy czytelnicy polecają mi książki, których nie mamy - pod warunkiem, że przeczyta je więcej niż jedna osoba :)

      Usuń
    4. tanieczytanie - gdybyś zobaczył moją 'filię' biblioteki polskiej w Donegalu, to byś się zdziwił jaka mała, haha. Ale za to jakie gorące rozmowy o książkach!

      Usuń
    5. Dabarai - zgadzam się, że pytania trudno wymyślić. I trzeba od czegoś zacząć. Może moje myślenie wynika z traumy licealnych lekcji języka polskiego. Nasza polonistka nie miała w głowie mózgu, tylko klucz odpowiedzi. ;) Dlatego przechodzi mnie dreszcz od takich "szkolnych" pytań...
      kasia.eire - ale ja właśnie kocham małe filie! Uwielbiałem przesiadywać w malutkiej szkolnej bibliotece w podstawówce i w liceum! Tam jest najbardziej "ludzko".

      Usuń
    6. Mnie się wydaje, że w szkole w ogóle niczego nie omawialiśmy porządnie.... Tylko bezmyślnie powtarzaliśmy frazesy. A szkoda, bo mam wrażenie, że dopiero się uczę o książkach rozmawiać... I strasznie mi dużo brakuje.

      Usuń
  7. Mnie zwykle brakuje po lekturze rozmowy o książce, dlatego zagaduję bibliotekarki. Na szczęście te znają mnie już bardzo dobrze i same zagadują, co jest bardzo miłe i to doceniam :) Tak się nieszczęśliwie składa, że nie otaczają mnie książkochłony i bardzo brakuje mi ogólnych nawet rozmów (na żywo) o pisarzach, książkach itp dlatego gdzie mogę i jeśli tylko mogę to sama nadaję. Dziś np na spotkaniu craftowym zaczęłam opowiadać o Korzeniowskim vel Conradzie....
    Myślę, że wielu osobom mieszkającym za granicą tego brakuje:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ten paradoks: że teoretycznie media społecznościowe powinny nas zbliżać do siebie, ale i tak nie mamy z kim porozmawiać na żywo, bo zostajemy w strefie wirtualnej. :(

      Usuń
    2. Hundredacrewood - masz rację, przez jakiś czas wystarczały mi książki anglojęzyczne, ale ostatnio od jakiegoś czasu ten ograniczony kontakt z polskimi książkami mnie denerwuje. Nie chodzi mi o dostęp do książek, bo z tym problem mniejszy, tylko o rozmowy o polskich książkach. te są niemal wyłącznie ograniczone do blogów. I rozmów telefonicznych z mamą. :)

      Usuń
    3. Tanieczytanie - ale bez mediów społecznościowych, bez blogów, to w ogóle nie miałabym z kim pogadać o książkach! Ha! :D

      Hundredacrewood - a co czytałaś polskiego ostatnio? :)

      Usuń
    4. Dabarai - co prawda, to prawda. ;)

      Usuń
  8. Dokładnie, to też sprawia, że niewiele czytam po polsku, choć ostatnio za sprawą pewnej znajomości ze starszą panią, która czyta wszystko :) zaczęłam wyszukiwać książek po polsku by móc jej pożyczyć. Dzięki czemu mam za sobą przyjemną przygodę z Dominiką Chmurą i jej mamą, czyli ostatnio czytałam książki Joanny Bator. Wcześnie Balzakianę, którą wspisałam sobie na listę osobistą książek, które wypada mi w końcu przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bator czeka na swoją kolej, to jedna z 20 książek do przeczytania w tym roku. Dehnela czytałam Lalę, jak nie znasz, to bardzo polecam!

      Usuń
  9. Ciekawa jestem twoich wrażeń po Bator, a Lalę bardzo chciałam przeczytać, jednak egzemplarz biblioteczny jest nie do zdobycia i była tylko Balzakiana :)

    OdpowiedzUsuń