Pewnego
dnia w Gdyni znika młoda dziewczyna – Sylwia Fey. Poszukiwania trwają
już niemal rok, kiedy sprawą zaczyna zajmować się Marlena, dziennikarka,
pisząca dla magazynu „Portrety”. Rozmawia z rodziną i znajomymi Sylwii,
czyta jej dziennik, poszukuje odpowiedzi na pytanie, co stało się z
młodą dziewczyną, czy żyje, dlaczego zniknęła. A jednak “Środek lata” Małgorzaty Wardy to nie
tylko historia poszukiwań zaginionej dziewczyny, to także próba
ukazania różnych odcieni miłości, relacji międzyludzkich i próba o
odpowiedzi na pytanie, czy można kochać za bardzo.
Tematy,
jakie podejmuje w swoich książkach Małgorzata Warda nie należą do
łatwych. Środek lata” to kolejna powieść grająca na emocjach czytelnika.
Pojawiają się w niej trudne kwestie, odważne pytania i trzymające w
napięciu wątki. Przede wszystkim zaginięcie – motyw, który potem został
silnie wyeksponowany w „Nikt nie wiedział, nikt nie słyszał...”. Po
zniknięciu Sylwii rodzina Feyów powoli się dezintegruje – poszczególni
jej członkowie powoli oddalają się od siebie, zupełnie jakby tragedia,
która ich dotknęła, musiała być przeżywana w samotności. „Środek lata”
to także książka, w której relacji rodzinne odgrywają arcyważną rolę –
nie zawsze poprawne, często skrzywione, pełne urazów, mrocznych i
niewypowiedzianych sekretów. Warda pisze o stosunkach między rodzeństwem
(motyw powracający w „Dziewczynce, która widziała zbyt wiele"),
nie tylko o zwykłej rywalizacji i niezrozumieniach, ale i o
przekroczonych granicach, a czyni to w sposób subtelny, a zarazem
niepokojący, pobudzający do przemyśleń. Poza tym autorka wcale nie
wybiera oczywistego zakończenia dla swojej powieści, a na koniec
znalazło się jeszcze miejsce dla kilku niespodzianek.
Sylwia
to dla mnie bohaterka enigma, dziewczyna o wielu twarzach, wokół której
obraca się życie bohaterów powieści. Z powodu choroby wiodąca nie do
końca spełnione życie, a jednocześnie koncentrująca na sobie uwagę
najbliższych jej osób. O jej życiu dowiadujemy się z fragmentów jej
dziennika, poprzez wspomnienia jej rodzeństwa i innych związanych z nią
osób. A jednak nie do końca udało mi się ją poznać, zrozumieć, a przede
wszystkim polubić.
Według mnie widać w „Środku lata"
zapowiedź późniejszych świetnych książek Małgorzaty Wardy, choć emocji
dostarcza momentami równie silnych jak pozostałe powieści. Jest w niej
to, co podobało mi się w pozostałych utworach tej pisarki, znaki
rozpoznawcze jej stylu – wielogłosowość, przeplatanie retrospekcyjnych
elementów ze współczesną narracją, brak chronologii, piękny, wyrazisty
język.
„Środek lata” został wydany w 2007 roku, czyli kilka lat przed powstaniem „Nikt nie widział, nikt nie słyszał...” i „Dziewczynki, która widziała zbyt wiele”,
powieści, które tak zapadły mi w pamięć. Chociaż więc tę książkę uważam
za najsłabszą z nich, myślę, że jest to mimo wszystko wciągająca
opowieść, pełna emocji i ciekawych postaci.
PS. Bardzo się cieszę, że kolejne powieści Wardy mają zdecydowanie ciekawsze okładnki, bo ta jest zdecydowanie zbyt lukrowana...
kasia.eire
OdpowiedzUsuń2012/06/22 22:18:35
mam ja, ale musialam poczekac po Nikt nie widzial, zeby mi sie nie kojarzyly
bookfa
2012/06/22 23:06:03
Też mam i jeszcze nie czytałam.
Na razie czytałam dwie powieści autorki i muszę powiedzieć, że nawet jeżeli jedna mnie omal nie zabiła a druga lekko zawiodła, to na pewno sięgnę po kolejne.